Co zrobić, żeby Elbląg i okoliczne tereny znów nie znalazły się pod wodą tak, jak tydzień temu? Dlaczego warto przeprowadzić analizę w tym zakresie? Co z Programem Współpracy Transgranicznej Polska – Rosja, który niesie ze sobą 260 mln zł dla regionu? M.in. o tym mówili parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej podczas dzisiejszej (25 września) konferencji.
Chodzi o Program Współpracy Transgranicznej Polska – Rosja 2014-2020. Jak mówił Jacek Protas, były marszałek województwa warmińsko-mazurskiego, a obecnie poseł, daje on wymierne korzyści, czyli 260 mln zł dla województwa warmińsko- mazurskiego, części województwa pomorskiego oraz dla obwodu kaliningradzkiego. Na co? Np. na infrastrukturę służącą oczyszczaniu wody czy redukcji zanieczyszczeń powietrza, na ścieżki rowerowe, na zachowanie tradycyjnych rzemiosł, rozwój i modernizację infrastruktury na przejściach granicznych i wiele, wiele innych.
- To jedyny program w tej perspektywie finansowej, który nie jest zatwierdzony i nie funkcjonuje. Samorządy, przedsiębiorcy oraz różne instytucje czekają na jego uruchomienie. Bardzo mocno nas to bulwersuje i jesteśmy tym zaniepokojeni, jako politycy z tego regionu, bo od grudnia ubiegłego roku projekt uchwały rządu, zatwierdzający program, jest złożony w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. I od grudnia ubiegłego roku ta uchwała nie jest podejmowana – wyjaśniał Jacek Protas. - Do 8 grudnia bieżącego roku jest czas na to, żeby program przez Polskę został przyjęty, bowiem 8 grudnia ubiegłego roku przyjęła go Komisja Europejska w takim kształcie, jaki był wynegocjowany przez Polskę, Federację Rosyjską oraz Komisję Europejską.
Jacek Protas zaznaczył, że wielokrotnie pytał premier Beatę Szydło o to, dlaczego program nie jest uruchamiany.
- Nie otrzymaliśmy żadnej, wiążącej odpowiedzi, do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego jest on blokowany – mówił poseł. - Do grudnia jest coraz mniej czasu... Boimy się, że program ten nie będzie funkcjonował. Przypominam, to 260 mln zł.
To przez brak strategii?
Podczas konferencji głos zabrał również Jerzy Wcisła, który odniósł się do wydarzeń sprzed tygodnia. To właśnie wtedy spadło ponad 70 litrów wody na mkw., Kumiela wylała, a Elbląg oraz okoliczne tereny zostały podtopione.
- Można się zachwycać i mówić, że służby bardzo dobrze działały, a wszyscy starali się straty pomniejszyć oraz pomóc ludziom, ale trzeba też zapytać: czy taki deszcz, w takim regionie, powinien spowodować aż tak wielkie kłopoty? – mówił Jerzy Wcisła, senator.
A przecież, jak dodał parlamentarzysta, kilka lat temu zrealizowano pierwszy etap projektu Kompleksowego zabezpieczenia przeciwpowodziowego Żuław.
- W regionie powiatu braniewskiego, elbląskiego oraz w Elblągu, wydaliśmy 130 mln zł na poprawę infrastruktury zabezpieczającej nas przed powodziami. Dziś mamy jedną noc opadów i okazuje się, że kawał Elbląga jest zalany przez mały strumyczek – Kumielę – i mamy kłopoty w całym regionie. Pytanie jest takie: czy ta infrastruktura właściwie zadziałała? – mówił Jerzy Wcisła. - Przeprowadziłem wiele wywiadów z tymi, którzy organizują i odpowiadają za akcje przeciwpowodziowe. Wnioski nie są dobre. Można powiedzieć, że ta infrastruktura nie chroni nas przed powodzią. A powiedzmy sobie szczerze, że nie była to sytuacja skrajna. Jesteśmy w regionie, gdzie istnieje 1800 budowli, które mają nas chronić przed powodzią, mamy 1400 km kanałów i rzek, które też mogą zagrozić powodzią, mamy 400 km wałów. To jest region stworzony przez człowieka i istnieje tylko wtedy, gdy ten o niego dba.
Jaka jest zatem recepta według senatora Wcisły?
- Rozmowy z ludźmi, którzy brali udział w tej akcji dają następujące wnioski. Przede wszystkim ta infrastruktura, zbudowana takim kosztem, dzisiaj jest zarośnięta, rowy są zarośnięte, tak samo jak i międzywale, na wałach grasują bobry, które je osłabiają, rzeki są wypłycone, woda spływa powoli – wyliczał Jerzy Wcisła. - I co też jest ważne nie ma żadnej strategii ani procedur, jak postępować w sytuacji zagrożenia. Wiele pisano na temat tego, czy Kumiela powinna mieć zbiornik retencyjny albo miejsce przelewu. Oczywiście nie ma go. Czy basen miejski może pełnić taką rolę? Nie wiem, czy może, czy nie, ale ktoś powinien to zbadać.
Jak dodał Jerzy Wcisła jego zdaniem samorządowcy powinni również spotkać się z władzami Ministerstwa Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ministerstwa Środowiska, żeby wypracować procedury, stworzyć strukturę zarządzającą sytuacją powodziową i sprawdzić "czy ludzie na odpowiednich stanowiskach spełnili swoje zadania".