Trwa wyjaśnianie, dlaczego pięcioletnia dziewczynka wyszła dziś (7 października) rano sama, przez nikogo niezauważona z jednego z elbląskich przedszkoli. Wszystko zakończyło się szczęśliwie, bo błąkające się w pobliżu placówki dziecko zauważył przypadkowy przechodzeń, który zaalarmował przedszkole i policję.
Z ustaleń policji wynika, że pięciolatkę do przedszkola odprowadził konkubent jej matki.
- Zostawił ją w szatni i wyszedł, a dziecko za nim. Być może mała chciała mu coś jeszcze powiedzieć – mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu. - Finał był taki, że spacerującą w pobliżu placówki przy ul. Browarnej dziewczynkę zauważył przypadkowy przechodzeń. Zaprowadził ją do przedszkola i powiadomił o sytuacji dyrekcję, a także policję.
- Dziewczynka jest cała i zdrowa, nic jej się nie stało - zapewnia Sawicki. - Pochodzi ze zwyczajnej rodziny, żadna to patologia - zastrzega.
Policjanci spotkali się również z dyrekcją i pracownikami przedszkola, by wyjaśnić, jakie procedury związane z przyprowadzaniem i odbieraniem dzieci w tej placówce obowiązują.
Dyrektorka przedszkola z ubolewaniem przyjęła dzisiejszą sytuację i nie chciała jej komentować. Przyznała, że dziewczynka jest przesympatyczna, chodzi do tego przedszkola już kolejny rok i po raz pierwszy zdarzyło się, by ona czy inne dziecko niezauważone wyszło z placówki: - Procedura jest bowiem jasna – rodzic odprowadza dziecko do grupy i przekazuje pod opiekę nauczyciela. Podpisuje również listę frekwencyjną. W tej sytuacji jednak mężczyzna, który przyprowadził do przedszkola pięciolatkę nie dopełnił formalności.
- Zalecana jest większa czujność – radzi policja.
- Zostawił ją w szatni i wyszedł, a dziecko za nim. Być może mała chciała mu coś jeszcze powiedzieć – mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu. - Finał był taki, że spacerującą w pobliżu placówki przy ul. Browarnej dziewczynkę zauważył przypadkowy przechodzeń. Zaprowadził ją do przedszkola i powiadomił o sytuacji dyrekcję, a także policję.
- Dziewczynka jest cała i zdrowa, nic jej się nie stało - zapewnia Sawicki. - Pochodzi ze zwyczajnej rodziny, żadna to patologia - zastrzega.
Policjanci spotkali się również z dyrekcją i pracownikami przedszkola, by wyjaśnić, jakie procedury związane z przyprowadzaniem i odbieraniem dzieci w tej placówce obowiązują.
Dyrektorka przedszkola z ubolewaniem przyjęła dzisiejszą sytuację i nie chciała jej komentować. Przyznała, że dziewczynka jest przesympatyczna, chodzi do tego przedszkola już kolejny rok i po raz pierwszy zdarzyło się, by ona czy inne dziecko niezauważone wyszło z placówki: - Procedura jest bowiem jasna – rodzic odprowadza dziecko do grupy i przekazuje pod opiekę nauczyciela. Podpisuje również listę frekwencyjną. W tej sytuacji jednak mężczyzna, który przyprowadził do przedszkola pięciolatkę nie dopełnił formalności.
- Zalecana jest większa czujność – radzi policja.
A