Miałem przyjemność spotkania z policjantami którzy zatrzymali mnie za to, że przechodziłem w miejscu niedozwolonym, czyli nie przez przejście dla pieszych. Rozmowa była grzeczna, nie mogę powiedzieć. Zapytałem się tylko, w jaki sposób policjanci zmierzyli, że przechodzę w odległości mniejszej niż 100 m od najbliższego przejścia oraz jakie spowodowałem zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym, skoro nie przejeżdżał żaden samochód. Skończyło się na pouczeniu, abym dla swojego bezpieczeństwa przechodził przez przejścia dla pieszych. Moim zdaniem przepis o tych nieszczęsnych 100 m jest bezsensowny i powinien zostać zlikwidowany. Nikt przecież nie chodzi z miarką.