Dzisiaj odbył się pogrzeb 10-miesięcznego Szymona, który zmarł na posocznicę - ciężką chorobę, która w większości wypadków kończy się śmiercią. W pogrzebie uczestniczyła tylko najbliższa rodzina chłopca.
Rozgoryczeni rodzice zmarłego niemowlęcia zapowiadają, że w zaistniałej sytuacji zwrócą się o pomoc prawną i – być może - wystąpią o odszkodowanie.
- Będziemy mieli prawnika i jeżeli tylko będzie taka możliwość, to wystąpimy o odszkodowanie. Chociaż o tyle, by Szymonkowi jakiś ładny pomniczek postawić za to - powiedziała matka dziecka.
Dyspozytorka pogotowia, która nie wysłała karetki do pochowanego dzisiaj chłopca, pozostanie na oddziale psychiatrycznym prawdopodobnie jeszcze około miesiąca. Prokuratura czeka, aby ją przesłuchać.
Tymczasem atmosfera w elbląskim pogotowiu ratunkowym po tym tragicznym zdarzeniu nie jest najlepsza.
- Dzwonią tu różni ludzie i wzywają nas do naprawdę błahych przypadków. Wyzywają i szantażują dyspozytorki, wciąż wypominając im tamto zdarzenie - powiedział Andrzej Czerniewski, kierownik Działu Ratownictwa Medycznego. - Teraz wyjeżdżamy o wiele częściej i to np. do przypadków zupełnie nieuzasadnionych: bólu głowy, rany palca, kolki nerkowej czy bólu nogi. Takie przypadki powinna załatwiać podstawowa opieka zdrowotna. Karetki praktycznie nie zajeżdżają do bazy. Jeżeli wydarzyłby się jakiś nagły wypadek, a do zabezpieczenia mamy też rejon Pasłęka i Braniewa, to możemy mieć problem, by pomóc.
- Będziemy mieli prawnika i jeżeli tylko będzie taka możliwość, to wystąpimy o odszkodowanie. Chociaż o tyle, by Szymonkowi jakiś ładny pomniczek postawić za to - powiedziała matka dziecka.
Dyspozytorka pogotowia, która nie wysłała karetki do pochowanego dzisiaj chłopca, pozostanie na oddziale psychiatrycznym prawdopodobnie jeszcze około miesiąca. Prokuratura czeka, aby ją przesłuchać.
Tymczasem atmosfera w elbląskim pogotowiu ratunkowym po tym tragicznym zdarzeniu nie jest najlepsza.
- Dzwonią tu różni ludzie i wzywają nas do naprawdę błahych przypadków. Wyzywają i szantażują dyspozytorki, wciąż wypominając im tamto zdarzenie - powiedział Andrzej Czerniewski, kierownik Działu Ratownictwa Medycznego. - Teraz wyjeżdżamy o wiele częściej i to np. do przypadków zupełnie nieuzasadnionych: bólu głowy, rany palca, kolki nerkowej czy bólu nogi. Takie przypadki powinna załatwiać podstawowa opieka zdrowotna. Karetki praktycznie nie zajeżdżają do bazy. Jeżeli wydarzyłby się jakiś nagły wypadek, a do zabezpieczenia mamy też rejon Pasłęka i Braniewa, to możemy mieć problem, by pomóc.
J