Co nam jeszcze obiecają politycy, żeby wygrać niedzielne wybory parlamentarne? W środę premier Jarosław Kaczyński przyjechał do Elbląga, by ogłosić, że rząd stworzył nowy program budowy mieszkań, dzięki któremu w Polsce może powstawać nawet 300 tysięcy mieszkań rocznie.
Zdziwieni dziennikarze pytali premiera, dlaczego informację o rządowym programie ogłasza podczas konferencji na Modrzewinie, na której ma powstać Park Technologiczny i osiedle mieszkaniowe, planowane przez samorząd, a nie rząd.
- To miejsce jest ogólnie dostępne, nie przypisuję sobie zasług samorządu - bronił się premier Jarosław Kaczyński.
Premier spóźnił się na spotkanie z dziennikarzami, więc konferencja trwała zaledwie kilkanaście minut. W ekspresowym tempie minister budownictwa Mirosław Barszcz przedstawił główne założenia programu, według których rząd przekaże pod budownictwo mieszkaniowe około 30 tysięcy hektarów położonych w okolicach miast. Obecnie zarządzają tą ziemią różne rządowe agencje.
- Nie chcemy tych gruntów rozdawać ani sprzedawać. Chcemy, by państwo było aktywnym inwestorem i by na tych gruntach powstawały mieszkania dla osób zarabiających nawet poniżej średniej krajowej, dla tych, którzy właśnie po to wyjechali za granicę, by zarobić na mieszkanie - tłumaczył minister Barszcz.
Mieszkania mają budować powołane do tego spółki, spółdzielnie mieszkaniowe, agencje, a także towarzystwa budownictwa społecznego. Będą one następnie wynajmowane lokatorom, którzy płacąc czynsz będą stopniowo wykupywali lokal na własność.
- Państwo nie będzie do tego programu dopłacać. Mając grunty, będziemy poszukiwać prywatnych inwestorów, instytucje finansowe, które będą współfinansowały budowę - mówił Mirosław Barszcz.
- Chcemy wrócić do naszej starej idei, jeszcze z czasów Porozumienia Centrum, budowy mieszkań dla osób zarabiających poniżej średniej. Rozwiążemy problem mieszkaniowy - obiecywał premier. - Mieszkań buduje się za mało, choć warto powiedzieć, że w tym roku pozwoleń na budowę mieszkań będzie ich dwa razy więcej niż w 2005 roku.
Premier nie wspomniał o trzech milionach mieszkań, jakie obiecywał w kampanii przed poprzednimi wyborami.
- To miejsce jest ogólnie dostępne, nie przypisuję sobie zasług samorządu - bronił się premier Jarosław Kaczyński.
Premier spóźnił się na spotkanie z dziennikarzami, więc konferencja trwała zaledwie kilkanaście minut. W ekspresowym tempie minister budownictwa Mirosław Barszcz przedstawił główne założenia programu, według których rząd przekaże pod budownictwo mieszkaniowe około 30 tysięcy hektarów położonych w okolicach miast. Obecnie zarządzają tą ziemią różne rządowe agencje.
- Nie chcemy tych gruntów rozdawać ani sprzedawać. Chcemy, by państwo było aktywnym inwestorem i by na tych gruntach powstawały mieszkania dla osób zarabiających nawet poniżej średniej krajowej, dla tych, którzy właśnie po to wyjechali za granicę, by zarobić na mieszkanie - tłumaczył minister Barszcz.
Mieszkania mają budować powołane do tego spółki, spółdzielnie mieszkaniowe, agencje, a także towarzystwa budownictwa społecznego. Będą one następnie wynajmowane lokatorom, którzy płacąc czynsz będą stopniowo wykupywali lokal na własność.
- Państwo nie będzie do tego programu dopłacać. Mając grunty, będziemy poszukiwać prywatnych inwestorów, instytucje finansowe, które będą współfinansowały budowę - mówił Mirosław Barszcz.
- Chcemy wrócić do naszej starej idei, jeszcze z czasów Porozumienia Centrum, budowy mieszkań dla osób zarabiających poniżej średniej. Rozwiążemy problem mieszkaniowy - obiecywał premier. - Mieszkań buduje się za mało, choć warto powiedzieć, że w tym roku pozwoleń na budowę mieszkań będzie ich dwa razy więcej niż w 2005 roku.
Premier nie wspomniał o trzech milionach mieszkań, jakie obiecywał w kampanii przed poprzednimi wyborami.
JK