UWAGA!

Przykład idzie z góry, ale siłą są doły

 Elbląg, Przykład idzie z góry, ale siłą są doły
fot. Anna Dembińska

Z jednej strony to tylko słup, z drugiej jednak stoi on na przykład w środku miasta i poniekąd jest jego wizytówką – często odrapaną i po prostu brzydką. Zanim jednak zaczniemy przywoływać projekt ustawy krajobrazowej i mówić o szpetocie reklam na budynkach, warto skupić się na tym, na co mamy już wpływ.

Nie tak dawno Gazeta Wyborcza ogłosiła wyniki konkursu na najbrzydsze miejsca w Polsce, zdjęcia wysyłali internauci. Niestety, wśród tych trzech najbardziej koszmarnych znalazło się jedno elbląskie – budynek u zbiegu czterech ulic: Al. Odrodzenia, Płk. Dąbka, Ogólnej i Jana Pawła II. Mimo różnych akcji oraz kampanii jedno jest pewne - zapanowanie nad estetyką oraz rozmieszczeniem reklam na ścianach budynków, które nie są własnością miasta do prostych nie należy.
       - Nie ma żadnej uchwały Rady Miasta, która regulowałaby kwestię wywieszania reklam na budynkach. Były podejmowane takie próby na terenie kraju, ale jest to niemożliwe, bowiem sprawy reklam reguluje prawo budowlane i gminy nie mają uprawnień, żeby tego rodzaju ograniczenia stosować. To uregulowanie, które istnieje w prawie budowlanym jest bardzo ogólne i dotyczy jedynie obowiązku zgłoszenia zamiaru umieszczenia reklamy. Organ administracji weryfikuje jedynie zgodność z planem miejscowym oraz zgodę właściciela miejsca na usytuowanie reklamy. Prawo nie stawia ograniczeń, ładne reklamy tak, brzydkie nie, bo jaki sąd miałby to rozstrzygać? – tłumaczył Roman Smoleński z Departamentu Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Elblągu, zapytany o tę kwestię ponad miesiąc temu.
       Są jednak miejsca, na które miasto ma wpływ. Tak dzieje się w przypadku budynków, które są własnością miasta oraz słupów ogłoszeniowych – tych w Elblągu jest 34. Niestety, ale również i tym razem reklama oraz to, co z niej zostaje często wygląda szpetnie. Plakaty czy ulotki wiszą po kilka miesięcy, na nie naklejane są nowe.
       Jak jednak informuje Zarząd Budynków Komunalnych ten, który nową reklamę chce wywiesić, informowany jest o istniejących ekspozycjach, a Zarząd nie bierze na siebie odpowiedzialności za ewentualne zaklejenie plakatów przez inne podmioty. Wyznacza on jednak osoby odpowiedzialne za bieżącą obsługę słupów, np. za usuwanie reklam naklejonych nielegalnie. I czyści słupy dwa, trzy razy do roku lub „w miarę zaistniałych potrzeb”. Najbliższe czyszczenie i odświeżenie ma nastąpić w pierwszej połowie listopada.
       Z jednej strony jest to po prostu słup reklamowy stojący na zewnątrz, z drugiej przestrzeń należąca do miasta, swego rodzaju wizytówka, za którą potencjalny reklamodawca płaci. Czy nie warto lepiej o nią zadbać?
      

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Jest właściciel, to nie ma problemu. Aaaa, jest problem, bo to ZBK. .. .Nic nie mogący, nic nie potrafiący.
  • I to jest właśnie druga strona problemu. Naklejanie plakatów i reklam gdzie popadnie - ok, jest złe i zdecydowanie oszpeca miasto. Jednak tak naprawdę ustawodawca (czy miasto) nie daje możliwości żeby te plakaty czy reklamy legalnie wieszać. Nie ma tablic ogłoszeń, czy zadbanych słupów (na tych, które są w mieście szkoda wieszać cokolwiek, ich stan woła o pomstę do nieba - jak na załączonym zdjęciu). Dajmy możliwość reklamy w wyznaczonych miejscach to może zmiejszy się ilość papieru wieszanego po partzancku.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    tfujnik(2013-11-07)
  • obrzydliwa ta hetmanska, gola zimna i bidna
Reklama