- Wstyd i hańba – krzyczeli dzisiaj na sesji Rady Miejskiej rodzice dzieci niepełnosprawnych intelektualnie. Zobacz zdjecia. Tak zareagowali na decyzję radnych, którzy mimo apeli Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie nie zgodzili się odłożyć w czasie głosowania w sprawie sprzedaży części koszar przy Lotniczej. Trafią one w ręce Ochotniczych Hufców Pracy, choć PSONI o tę lokalizację zabiegało od 5 lat.
- 27 lat temu urodziła mi się córka z zespołem Downa. Dlatego powstała ta organizacja – by pomagać rodzicom w takiej sytuacji. Opiekujemy się 126 osobami, 70 z nich to osoby dorosłe. Na poziomie miasta nie mają żadnej kompleksowej oferty, poza pobytem w domach dziennego pobytu. Dlatego zabiegamy o budynki przy ul. Lotniczej, byśmy mogli stworzyć im tam odpowiednie warunki pobytu i pracy, by mogli się usamodzielnić, gdy ich rodziców zabraknie. Apelujemy o przyszłość naszych dzieci – tłumaczyła radnym Beata Peplińska-Strehlau, przewodnicząca stowarzyszenia PSONI, której na sesji towarzyszyła 27-letnia córka Berenika. Szefowa PSONI odczytała też list jednej z matek, w którym pisała ona m.in. o rosnącej w Elblągu liczbie dorosłych osób niepełnosprawnych intelektualnie, wymagających opieki, świetniej współpracy rodziców z PSONI. „To miejsce może być za jakiś czas powodem do dumy dla całego miasta – pisała jedna z matek o planach stworzenia przy ul. Lotniczej centrum integracji społecznej, prosząc o to, by radni odłożyli decyzję o przyszłości koszar na kolejną sesję, a przez ten czas szczegółowo zapoznali się z ofertą, jaką przygotowało PSONI.
Apele trafiły w próżnię
Większość radnych, a także prezydent i wiceprezydenci apelu nie posłuchali. - Zapewniam, że miasto jest zainteresowane potrzebami wszystkich niepełnosprawnych mieszkańców Elbląga. Istnieje program wsparcia osób dorosłych, wprowadzimy na mocy nowej ustawy tak zwane usługi wytchnieniowe – stwierdził wiceprezydent Jacek Boruszka, twierdząc że PSONI ma pod swoją opieką 7 procent ogółu osób niepełnoprawnych, wymagających opieki.
- Jeszcze raz powtarzam – uwarunkowania planu zagospodarowania przestrzennego, które dzisiaj obowiązują, nie umożliwiają prowadzenia tam działań, którymi zajmuje się stowarzyszenie. Nie możemy przekazać tych terenów stowarzyszeniu także dlatego, że były one kupione na kredyt i nie możemy umniejszać majątku miasta – dodał prezydent Witold Wróblewski. - Jeśli uchwała będzie podjęta, to wówczas rozważę sprawę nieruchomości przy ul. Junaków, czy stowarzyszenie będzie mogło z niej skorzystać.
- Zrobiliśmy studium wykonalności, program, koncepcję zagospodarowania. Jeśli działalność OHP jest zgodna z zapisami planu zagospodarowania przestrzennego, to nasza też jest. Chcemy wyremontować te ruiny przy ul. Lotniczej dzięki pieniądzom unijnym i pomóc miastu naszymi rękami rozwiązać problem z opieką nad dorosłymi osobami niepełnosprawnymi intelektualnie – przekonywała Beata Peplińska-Strehlau.
Po ponadgodzinnej dyskusji radna Maria Kosecka złożyła wniosek o zdjęcie projektów uchwał w tej sprawie z porządku obrad. Wniosek jednak przepadł w głosowaniu. W obronie PSONI stanął też radny Zenon Lecyk, który w imieniu klubu radnych PiS zaapelował do prezydenta, by do końca roku miasto przedstawiło trzy konkretne nowe lokalizacje na siedzibę dla stowarzyszenia. - Nieszczęśliwa jest kolejność głosowania. Najpierw powinniśmy rozpatrywać wniosek PSONI, które stara się o te grunty od 5 lat, a dopiero potem rozważać sprawę OHP – stwierdził radny.
W głosowaniu nie było dyscypliny klubowej, ale jego wynik okazał się dla PSONI niekorzystny. Za przekazaniem nieruchomości przy ul. Lotniczej w ręce Ochotniczych Hufców Pracy opowiedziało się 15 osób (Marek Burkhardt, Antoni Czyżyk, Janusz Hajdukowski, Jolanta Janowska,
Wojciech Karpiński, Ryszard Klim, Paweł Kowszyński - jest obecnie zastępcą komendanta wojewódzkiego OHP w Olsztynie, Teresa Król, Hanna Lewandowska, Jolanta Lisewska, Marek Pruszak, Jan Redzimski, Wojciech Rudnicki, Andrzej Tomczyński i Rafał Traks), przeciw była jedynie Maria Kosecka, a wstrzymało się od głosu 8 osób (Małgorzata Adamowicz, Piotr Derlukiewicz, Zenon Lecyk, Michał Missan, Jacek Perliński, Halina Sałata, Irena Sokołowska, Robert Turlej).
Zbulwersowani rodzice
- Wstyd i hańba! Zobaczycie, jaki będzie wynik wyborów! - krzyczeli zdenerwowani decyzją radnych rodzice osób niepełnosprawnych, opuszczając salę sesyjną. W korytarzu o swoich pretensjach do radnych i prezydentów opowiadali dziennikarzom.
- Jestem bardzo zbulwersowana. To się w głowie nie mieści, co oni z nami robią. Przez tyle lat człowiek walczy o pomoc dla dzieci niepełnosprawnych.... Gdzie my mamy je oddać? Do Lazarusa, jak padło na sesji? Na Beniowskiego? Na Saperów? Pomieszczą nas wszystkich? Niech się przejdą na Saperów, jakie tam są warunki! - mówiła pani Krystyna, mama 21-letniego syna z zespołem Downa. - Mój syn chodzi do szkoły PSONI, przysposabiającej do pracy przy ul. Szarych Szeregów. Tam na Lotniczej można było tyle fajnego dla takich osób zrobić...
- Oprotestujemy tę uchwałę. Na pewno tak sprawy nie zostawimy! - dodała Marzanna Wrzosek, kolejna z mam. - Pan prezydent się chwali, że jest pełen dostęp do opieki dla naszych niepełnosprawnych. Jaki to system? Że istnieją warsztaty? Warsztat jest od godz. 7 do godz. 15... Że miasto wprowadzi system opieki wytchnieniowej? My to już od dawna mamy w PSONI! Nawet prezydent się nie zagłębił w to, co nasze stowarzyszenie robi...
- Pomysł PSONI jest kompleksowym projektem pomocy osobom dorosłym niepełnosprawnym intelektualnie. Takim jak moja córka, która właśnie skończyła 30 lat – mówiła pani Wiesława, kolejna z mam. -Mogłyby się tam uczyć zawodu, mieszkać, pracować dla stowarzyszenia, nie byłyby na łasce państwa.. Gdzie mamy nasze dzieci umieścić? Poza Elblągiem?
- Z jednej strony jet walka z eutanazją, mówi się o ochronie życia do naturalnej śmierci. Ale kiedy rodzi się dziecko niepełnosprawne, zostawia się rodziny same sobie – dodała kolejna z mam Krystyna Terlikowska. - Dla mnie jest sprawą karygodną to, co się dzisiaj stało. Mam niepełnosprawnego syna, 38 lat. Jestem już na emeryturę, mąż też. Nie wiem, co będzie z dzieckiem, gdy nas zabraknie, gdy nie będziemy w stanie się nim opiekować . Nie wyobrażam sobie sytuacji, że będziemy go musieli oddać do Domu Pomocy Społecznej....