UWAGA!

Rodzina ponad granicami

 Elbląg, Wielopokoleniowa rodzina Wiehlerów gości z wizytą w Elblągu
Wielopokoleniowa rodzina Wiehlerów gości z wizytą w Elblągu

Z pięciodniową wizytą w Elblągu przebywa 50-osobowa, mennonicka rodzina Wiehlerów. Goście zwiedzają miasto i okolice. Wczoraj spotkał się z nimi wiceprezydent Elbląga, Marek Gliszczyński.

Rodzina Wiehlerów pochodzi z okolic Elbląga. Jej historia na tych ziemiach liczy 400 lat. Wiehlerowie są jednak bardzo rodzinni i utrzymują kontakty przez lata nawet z dalekimi krewnymi. Ostatnio spotykają się co pięć lat, m.in.: w 1995 w Weierhoff, w Niemczech; w 2000 r. w Vancouver, w Kanadzie, a 2005 r. w miejscowości Oberwesel koło Koblencji w Niemczech. Każdorazowo, na spotkania przybywa ponad 200 osób. Rodzina podtrzymuje dobre wzajemne kontakty. Chociaż jej członkowie żyją w dziewięciu różnych krajach: w Kanadzie, USA, w Niemczech, Luxemburgu, na Wyspach Fiji, Urugwaju, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i w Polsce.
     Tę podróż zaplanował Frank Wiehler, przewodniczący "Mennonickiego Towarzystwa Historycznego w Niemczech" i równocześnie przewodniczący "Mennonickiej Grupy Roboczej w Polsce", którego zadaniem, we współpracy z Mennonitami z Holandii i USA, jest pielęgnacja i utrwalanie 400. letniego dziedzictwa kulturowego Mennonitów w Delcie Wisły. Chodzi tu szczególnie o pielęgnację byłych cmentarzy mennonickich i kościołów we współpracy z muzeami, szkołami i szkoła wyższymi.
     W organizacji elbląskiego spotkania aktywnie uczestniczył dr Henryk Miłosz, wykładowca Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej, także pochodzący z rodziny Wiehlerów.
     
     Historia rodziny Wiehlerów
     Opowiada Frank Wiehler (64 lata):
     "Rodzina przybyła przed prawie 400. laty w okolice Elbląga. Byli to Mennonici zmuszeni do opuszczenia Szwajcarii, dysydenci z powodu wyznawanej wiary. Na obszarze Delty Wisły otrzymali azyl razem z wypędzonymi Mennonitami z Holandii. Osiedlili się w Adamowie (dawniej Ellerwald I Trift) i na Żuławach Elbląskich. Całe pokolenia Mennonitów odwadniały bagniste obszary położone po prawej stronie Nogatu i prowadziły tu gospodarstwa. Była to ciężka pracy, na reumatycznym obszarze, regularnie zalewanym podczas powodzi, chociaż te powodzie doświadczały tylko pierwsze pokolenia. Z tego czasu pochodzi znane powiedzenie, które określa dokładnie to co powiedziałem: "Pierwsze pokolenie oczekiwało śmierci, drugie (rozwijało się) kwitło w potrzebie, trzecie pokolenie miało chleb".
     Ten bagnisty teren należał do mieszczan elbląskich i był wówczas wydzierżawiany, ponieważ Mennonici do 1815 r. nie mogli posiadać jakiejkolwiek własności. W każdym bądź razie Mennonici z okolic Elbląga mogli już w 1590 r. wybudować w mieście kościół. Był to budynek (zachowany do dzisiaj przy ulicy Garbary, d. Wilhelm-Strasse), gdzie mieściła się siedziba gminy Mennonickiej.
     Jako mniejszość protestancka, nie byli zobowiązani do służby wojskowej, a zamiast chrzczenia dzieci, praktykowali chrzest dorosłych. Wykazywali wielką cierpliwość, zarówno gdy obszar Elbląga był pod polskim zwierzchnictwem, jak również gdy był pod panowaniem króla Prus. Równouprawnienie względem wiary otrzymali dopiero od 1815 r. Podobnie jak wszyscy ówcześni Mennonici, także rodziny Wiehler były wielodzietne. Od pięcioro do dziesięcioro dzieci - to była przeciętna liczba dzieci w rodzinach mennonickich. To powodowało szybkie powiększenie się klanu rodzinnego w okolicy Elbląga. Do starych siedlisk doszły nowe: Jasna (Lichtenau), Kępniewo (Kampenau), Markusy (Markushof), Rozgart (Preußische Rosengart), Szaleniec (Thörichthof), Klecie (Klettendorf) i Elbląg (Elbing).
     Gospodarka rolna była głównym zajęciem rodzin, a także hodowla koni. Wielu członków rodziny Wiehler, którzy nie mogli znaleźć dla siebie nawet małego gospodarstwa rolnego, wywędrowali do carskiej Rosji. Szczególnie podczas rządów carycy Katarzyny II - Wielkiej, dziesiątki członków rodziny Wiehler wywędrowało do Rosji, gdzie osiedlili się nad brzegiem rzeki Wołgi. Wielu potomków tak zwanych "Ruskich=Wie(h)ler'sów" żyje dziś w Kanadzie. Można ich rozpoznać po tym, ponieważ gdzieś pod drodze zgubili "h" w nazwisku - "Wieler".
     Gdy w 1868 r. wprowadzono obligatoryjnie obowiązek służby wojskowej w Niemczech, zmusiło to wielu z rodziny Wiehler do dalszej wędrówki, tym razem do stanu Kansas w Ameryce.
     Oczywiście już w tamtych czasach były spotkania rodzinne. Pierwsze miało miejsce w 1921 r. w Gronowie Elbląskim (Gronau Niederung), a drugie w 1928 r. w Elblągu. W trójkącie: Elbląg-Jezioro Druzno-Malbork ":Wiehlersi" mieszkali do stycznia 1945 r.
     O traumatycznych przeżyciach podczas ucieczki (przed Armią Czerwoną) opowiada jeszcze do dzisiaj wielu starszych członków naszej rodziny. Na storpedowanym przez Sowietów statku pasażerskim "Goya", załadowanym uciekinierami, zginęło w falach morza Bałtyckiego 9 członków rodziny.
     Jednocześnie z ucieczką rodziny na Zachód przestało istnieć dotychczasowe "centrum" rodzinne, ale wspólnota rodzinna utrzymała się. Kto nie pozostał w Niemczech, ten na ogół wywędrował do Kanady. W ten sposób rodzina stała się przymusowo być "poliglotą", i w pewnym sensie, kosmopolityczną.
     Niestety, dzisiaj nikt nie zajmuje się już rolnictwem.
     Daniel Wiehler (39 lat) jest dzisiaj finasistą od spraw nieruchomości w Nowym Jorku. Jego ojciec pochodził ze wsi Klecie (Klettendorf) i uczęszczał do 1945 r. do gimnazjum w Malborku.
     Erhard Wiehler (68 lat) z Markus (Markushof) jest dzisiaj przedsiębiorcą w stanie spoczynku w Worms, a Hermann Wiehler (67 lat) z Elbląga jest architektem w Fuldzie. Znaleźli drugą ojcowiznę w nowych warunkach, która stała się ich ojczyzną.
     
     Z wizytą w Elblągu
     Podczas tego pięciodniowego pobytu członkowie rodziny odwiedzą wiele miejscowości i byłe kościoły mennonickie w Rozgarcie i Gdańsku, cmentarze mennonickie w Stogach k. Malborka, w Lubieszewie, Westerplatte, Kanał Elbląski, Frombork, Stegnę i Malbork.
     Zaplanowane jest także spotkanie z młodzieżą z Polski, Holandii i Niemiec w Nowym Dworze Gdańskim, którego tematem będzie renowacja jednej szkoły i cmentarza mennonickiego.
     Wczoraj z mennonicką rodziną spotkał się wiceprezydent Elbląga Marek Gliszczyński. Frank Wiehler przekazał na jego ręce egzemplarz opracowanej przez siebie kroniki rodziny Wiehler, w której na 300 stronach, po angielsku i po niemiecku, przedstawiono 400. letnią historię tej rodziny, by przekazać ją następnie do Archiwum Miejskiego. Dla Muzeum w Elblągu zaś przekazał egzemplarz - oryginał mennonickiego katechizmu, który został w 1837 r. wydrukowany w Elblągu.
     - Postanowiłem przekazać ten katechizm elbląskiemu muzeum. Katechizm ten jest wspaniałym dowodem tolerancji króli Polski, którzy przed 400. laty prześladowanym Mennonitom z Holandii i Szwajcarii, zaoferowali azyl w Elblągu i okolicy. Gdziekolwiek wtedy, w Holandii, w Szwajcarii, we Francji byli ówcześni mennonici okrutnie prześladowani. Tu w Elblągu znaleźli cichy i pewną przystań, w tych jakże niespokojnych wówczas czasach – powiedział Frank Wiehler.
A

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • LOL ale moja rodzina jest większa gdyby wszyscy z mojej rodziny przejechali do elbląga to było by około 100 osób. Nawet ja nie znam wszystkich osób z mojej rodziny
  • eh..takie glupie komentarze to moglbys sobi chlopie "H" darowac. mam rozumiec H jak .....:P
Reklama