Elbląscy strażacy przyłączyli się do akcji protestacyjnej, która trwa w całym kraju. Domagają się podwyżek, wypłaty zaległych pieniędzy za nadgodziny i poprawy systemu szkoleniowego. Ile potrwa strajk, który zaczął się 1 września? W tej chwili nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
Akcja rozpoczęła się w 2011 r. Wówczas strażacy podpisali porozumienie z rządem. Po czterech latach, w trakcie których niewiele się zmieniło, postanowiono akcję wznowić.
– Do tej pory nie wypłacono nam wynagrodzenia za nadgodziny, które przepracowaliśmy w latach 2009-2012 – wyjaśnia bryg. Tomasz Malesiński, Przewodniczący Zarządu Terenowego Związku Zawodowego Strażaków Florian.
Strażacy domagają się również zwiększenia budżetu komend.
– W tej chwili borykamy się z problemami finansowymi – informuje bryg. Tomasz Malesiński. – Nie ma pieniędzy na tak podstawowe rzeczy, jak choćby węże strażackie. Poza tym od 2009 r. wprowadzono przepis 40-godzinnego tygodnia pracy. My, strażacy pracujemy znacznie więcej. I nie tylko nie wypłacono nam zaległych nadgodzin, ale jeszcze za nadgodziny nie przysługuje nam 100 proc. kwoty. Jeśli chodzi o pensje, to podwyżek nie było u nas od kilku lat. A przypomnę, że strażak, który zaczyna swoją karierę zawodową, zarabia na początku najniższą krajową.
Jednym z ważniejszych postulatów jest zwiększenie do 100 procent wypłaty za chorobowe.
– Jeśli choroba nie jest związana z wypadkiem przy pracy, to przysługuje nam 80 procent. A bardzo trudno jest udowodnić, że na przykład zapalenie płuc związane było z tym, że strażak pracował jakiś czas w gorącej piwnicy i kiedy wyszedł na zewnątrz przewiało go - dodaje bryg. Malesiński.
Kolejnym problemem jest system szkoleniowy, który jest źle skonstruowany.
– W tej chwili ten system jest taki, że niedługo może nam po prostu zabraknąć kadry dowódców – dodaje przewodniczący Związków Zawodowych.
Akcja protestacyjna będzie trwała aż do skutku. Będzie polegała na prowadzeniu akcji informacyjnej, spotkaniach z parlamentarzystami. Strażacy będą także blokowali przejścia dla pieszych, zaprzestaną szkoleń wewnętrznych i prac gospodarczych. Pod uwagę brane jest również podchodzenie w tzw. "sposób włoski" do wykonywanych czynności.
– Do tej pory nie wypłacono nam wynagrodzenia za nadgodziny, które przepracowaliśmy w latach 2009-2012 – wyjaśnia bryg. Tomasz Malesiński, Przewodniczący Zarządu Terenowego Związku Zawodowego Strażaków Florian.
Strażacy domagają się również zwiększenia budżetu komend.
– W tej chwili borykamy się z problemami finansowymi – informuje bryg. Tomasz Malesiński. – Nie ma pieniędzy na tak podstawowe rzeczy, jak choćby węże strażackie. Poza tym od 2009 r. wprowadzono przepis 40-godzinnego tygodnia pracy. My, strażacy pracujemy znacznie więcej. I nie tylko nie wypłacono nam zaległych nadgodzin, ale jeszcze za nadgodziny nie przysługuje nam 100 proc. kwoty. Jeśli chodzi o pensje, to podwyżek nie było u nas od kilku lat. A przypomnę, że strażak, który zaczyna swoją karierę zawodową, zarabia na początku najniższą krajową.
Jednym z ważniejszych postulatów jest zwiększenie do 100 procent wypłaty za chorobowe.
– Jeśli choroba nie jest związana z wypadkiem przy pracy, to przysługuje nam 80 procent. A bardzo trudno jest udowodnić, że na przykład zapalenie płuc związane było z tym, że strażak pracował jakiś czas w gorącej piwnicy i kiedy wyszedł na zewnątrz przewiało go - dodaje bryg. Malesiński.
Kolejnym problemem jest system szkoleniowy, który jest źle skonstruowany.
– W tej chwili ten system jest taki, że niedługo może nam po prostu zabraknąć kadry dowódców – dodaje przewodniczący Związków Zawodowych.
Akcja protestacyjna będzie trwała aż do skutku. Będzie polegała na prowadzeniu akcji informacyjnej, spotkaniach z parlamentarzystami. Strażacy będą także blokowali przejścia dla pieszych, zaprzestaną szkoleń wewnętrznych i prac gospodarczych. Pod uwagę brane jest również podchodzenie w tzw. "sposób włoski" do wykonywanych czynności.
nd