UWAGA!

Szukam marzycieli i marzycielek, którzy wierzą w inną politykę

 Elbląg, Robert Biedroń w Elblągu
Robert Biedroń w Elblągu (fot. Michał Skroboszewski)

Małe szkoły to nie tylko uczniowie i ekonomia, ale miejsce spotkań, przestrzeń do budowania wspólnoty, a tym samym demokracji. Program "500 plus"? Przywrócił godność, nie jest jednak wolny od wad. Kobiety w spółkach miejskich? Jak najbardziej, po prostu organizujmy konkursy. Robert Biedroń, prezydent Słupska, były poseł, działacz i publicysta, w Elblągu mówił o bardzo wielu sprawach. I sprawdzał, ilu jest tych, którzy zmęczeni są już "wojną polsko – polską". Zobacz więcej zdjęć. 

Na spotkanie z mieszkańcami przyszedł ubrany w koszulkę ze zdjęciem Elbląga. W zapełnionej sali Ratusza Staromiejskiego opowiadał nie tylko o trudnym dzieciństwie, o przemocy jakiej wtedy doświadczył czy o tym, jak wydawało mu się, że jest jedynym gejem na świecie.
       Przyznał, na przykład, że fascynuje go wpływ religii na życie społeczne, szanuje tę sferę życia, ale...
       - To, co boskie ma zostać w kościele, to, co świeckie - w ratuszu. Koniec kropka – mówił Robert Biedroń, prezydent Słupska, były poseł, polityk, działacz na rzecz osób LGBT, publicysta.
      
       Nie uwierzyłem w to, że kobiety nie chcą pełnić ważnych funkcji
       Nie zabrakło słów o prawach kobiet, o ich roli w społeczeństwie, w samorządzie i polityce.
       - Niektórzy powiedzą, że kobiety nie pchają się się do tego, ich to nie interesuje, znajdą tysiąc różnych wymówek. Tylko, że ja to w nie wierzę. Ja wiem, że kobiety mogą być równie dobrymi włodarzami miast jak mężczyźni – opowiadał Biedroń. - Zrobiłem pewien eksperyment. Gdy przyszedłem do Słupska byłem człowiekiem z zewnątrz, więc nie dawałem stanowisk "znajomym królika". Zacząłem chodzić po radach nadzorczych spółek komunalnych. Idę więc do pierwszej, drugiej i kolejnej, wszędzie sami faceci. Pytam więc: "A co wy tak tutaj sami, w męskim gronie? Dobrze wam?", a oni do mnie: "Dobrze, dobrze!", pytam dalej: "Gdzie są dziewczyny w tym wszystkim?" i słyszę: "One się nie pchają do polityki, nie interesują się wodociągami, śmieciami, nie mają kwalifikacji, nie mają skończonych kursów do rad nadzorczych" i pełno innych wymówek. Ja w to nie uwierzyłem.
       Co działo się później? Biedroń wprowadził zasadę, w myśl której w radach nadzorczych spółek musi być min. 30 proc. kobiet
       - Wiedziałem, że większość absolwentów szkół wyższych i kończących kursy do rad nadzorczych to kobiety. Zgłosiło się mnóstwo fantastycznych dziewczyn – mówił Biedroń i dodał, że organizowanie konkursów to taka "winda", która daje szansę rywalizacji na kompetencje, bez względu na płeć.
      
       Wstęgę przeciął mieszkaniec. I to było super!
       W grudniu 2015 r. zakończyła się budowa zachodniej obwodnicy Słupska. Robert Biedroń postanowił wtedy, że nie będzie jej otwierał z całą tą pompatyczną otoczką.
       - Pomyślałem sobie, że dlaczego to ja mam to robić, jako prezydent. To będzie drętwe i nudne. Ksiądz mi nie przychodził do głowy, ministra zaprosiłem, ale nie przyjechał. Więc wymyśliłem, że zrobimy bieg na pięć kilometrów obwodnicą i ten, kto będzie pierwszy na mecie przetnie wstęgę. Zrobił to mieszkaniec Słupska i było to chyba najpiękniejsze otwarcie, jakie można zrobić – opowiadał na spotkaniu w Elblągu i zebrał za to gromkie brawa.
      
       Biedniejszym okruchy ze stołu nie spadają
       Robert Biedroń wspominał również, dlaczego napisał książkę "Włącz DEMOkrację", którą wydano na wiosnę.
       - Powstawała ona zanim Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy [przed tą partią rządziła koalicja Platformy Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego, w tym czasie Biedroń był posłem – red.], z myślą o dzieciach i młodzieży. Czułem już wtedy, że coś się dzieje nie tak z naszym państwem. Mówią, że wszystko jest cudownie, budują nam autostrady, lotniska, robią nam "drugą Irlandię", a my widzieliśmy, że trzeba zrobić coś jeszcze. Że obok tych nowych amfiteatrów, filharmonii, autostrad likwidowane są małe szkoły, komisariaty policji, połączenia autobusowe i kolejowe, 30 proc. sołectw w Polsce go nie ma – mówił Robert Biedroń. - Zacząłem pisać tę książkę, bo czułem, że Polska może nie jest w ruinie infrastrukturalnej, ale mentalnej. Michał Boni mówił, żeby promować model "polaryzacyjno – dyfuzyjny", że jak spolaryzujemy rozwój na duże miasta jak Gdańsk, Wrocław, Warszawa, to z tego stołu pańskiego coś spadnie dla biedaków. Nie spadło do dzisiaj, wprost przeciwnie.
      
       Trudno jest budować sprawiedliwie, ale da się
       Jak dodał prezydent Słupska za likwidacją wspomnianych jednostek idzie degradacja życia społecznego.
       - Dla wielu sołectw mała szkoła to nie tylko uczniowie i ekonomia, ale miejsce spotkań całej wspólnoty – mówił Biedroń. - Byłem wczoraj w Smolnikach na Suwalszczyźnie. Była tam taka mała szkółka, zlikwidowana kilka lat temu. Oprócz kościoła i sklepu nie ma tam już miejsca, w którym ludzie mogliby się ze sobą spotkać. I takich Smolnik jest w Polsce bardzo dużo. Mówię o tym dlatego, że dzisiaj jesteście Państwo często szantażowani przez takich ludzi jak ja. Oni mówią: "Dlaczego nie chodzicie na demonstracje, dlaczego nie bronicie Trybunału Konstytucyjnego? Dlaczego nie krzyczycie, że demokracja jest zagrożona?". A wiecie Państwo, co mówią mi ludzie ze Smolnik albo na takich spotkaniach jak dzisiaj? "Panie prezydencie, a gdzie byli posłowie Platformy Obywatelskiej czy innej partii politycznej, gdy zamykano nam szkołę? Gdy my krzyczeliśmy, że to jest właśnie demokracja, najbliższa nam koszula? Gdy mówiliśmy, że mały sąd to jest godność i prestiż dla naszego miasta? Gdzie byliście, gdy likwidowane nam połączenia autobusowe?". Ci ludzie mają rację, bo tak było. Wy to wiecie także w Elblągu, wiedzą Ci, którzy przyjechali tutaj z małych miejscowości. Oczywiście, Trybunał Konstytucyjny jest ważny, ja chodzę na każdy protest, bo wiem, że to fundament demokracji, tylko pamiętajmy, że bliższa koszula ciału. Jeżeli chcemy zbudować wspólnotę, to musimy pamiętać, że umówiliśmy się w Konstytucji na zasadę zrównoważonego rozwoju, że państwo będzie budowane sprawiedliwie. To cholernie trudne, ale w wielu krajach to się udaje.
      
       Trybunał Konstytucyjny w Elblągu? Albo w Braniewie? A czemu nie?
       Biedroń wspominał również o przenoszeniu ważnych instytucji do mniejszych miejscowości.
       - Dlaczego wszystkie instytucje, najważniejsze w państwie, zlokalizowane są w Warszawie? - pytał. - Wiecie Państwo, gdzie jest Trybunał Konstytucyjny w Niemczech? W Karlsruhe. To nie jest największe miasto Niemiec, ale tam się jeździ po najważniejsze wyroki. Dlaczego w Polsce nie miałoby się po nie jeździć do Elbląga? Dlaczego to musi tak wyglądać? - mówił. - To nie tylko dodatkowe miejsca pracy, pieniądze, ale i prestiż, pewna duma.
       Jak dodał Biedroń to samo można by zrobić w przypadku uczelni wyższych. Tak, jak to się robi na świecie, np. Stanach Zjednoczonych, we Włoszech czy w Wielkiej Brytanii.
       Wspomniał również, że nowa ustawa o szkolnictwie wyższym może przynieść wiele szkód.
       - Taka szkoła jak Akademia Pomorska zostanie zlikwidowana, ponieważ powstaną tzw. ośrodki wiodące i Słupsk nim nie będzie. Oczywiście, można powiedzieć "nie opłaca się", "niech jadą do większych miast". Ale wiecie Państwo do czego to doprowadzi? Że takie miasta jak Elbląg czy Słupsk po prostu nie będą miały kadry. Że ludzi, którzy będą potrzebni do pracy w urzędach, z wyższym wykształceniem, po prostu nie będzie – wyjaśniał Biedroń. - To także ważna instytucja [uczelnia w mniejszym mieście – red.] dla tych, którzy pochodzą z mniejszych miejscowości i nigdy nie będzie stać na to, żeby studiować w Gdańsku, Warszawie czy w Poznaniu, a jedyną ich szansą jest uczelnia w Słupsku czy w Elblągu. Boję się, że takie myślenie [likwidacja mniejszych ośrodków naukowych – red.] doprowadzi do jeszcze większej marginalizacji, Państwo to czujecie. To trzeba zmienić. Nie da się inaczej, tak się robi na świecie.
      
       Program "500 plus" nie jest wolny od wad, ale przywrócił godność
       Biedroń mówił również o sztandarowym programie PiS. Według niego zdecydowanie poprawił on byt polskich rodzin, wyrównuje szanse.
       - Pochodzę z ubogiej rodziny, nas była czwórka. Najczęściej byłem tak, że nie wyjeżdżałem na wycieczki, nie byłem na swojej studniówce, za każdym razem się "rozchorowywałem". Oczywiście, nie byłem naprawdę chory, ale moja mama nie miała pieniędzy, więc było mi wstyd o tym powiedzieć w klasie. Zapomniałem o tej historii, ale ostatnio, w Słupsku, podeszła do mnie pani, która powiedziała, że ona nie musi już więcej udawać, że jej dziecko się "rozchorowało", dzięki "500 plus". Oczywiście, ten program ma mnóstwo wad i ja je dostrzegam, ale on przywrócił wielu ludziom godność – mówił Robert Biedroń.
       Wśród nich wymieniał wzmacnianie patriarchalnego modelu rodziny, a także uzależnienie kobiet od pomocy państwa i budowanie elektoratu na takiej sytuacji.
      
       Czy Biedroń ponownie zostanie prezydentem Słupska?
       Jak sam przyznał na podjęcie decyzji o starcie w wyborach samorządowych ma jeszcze dwa tygodnie. Na razie chciałby sprawdzić, ilu jest "takich marzycieli i marzycielek, którzy wierzą, że inna polityka jest możliwa".
       - Że można inaczej budować kraj, że można skończyć z wojną polsko- polską, zakończyć ten jałowy i wyniszczający spór, który do niczego nie prowadzi – mówił Biedroń.
       A przy okazji opowiedział, jak widzi rolę samorządu.
       - Chociaż reforma samorządowa jest jedną z najbardziej udanych reform po 1989 r., to nie jest wolna od wypaczeń. Jednym z nich jest ogromna władza prezydenta miasta i marginalna władza rady miejskiej. Radni zostali sprowadzeni do roli komentatorów, co jest mocno wyniszczające. Ze swojej niemocy prowadzą jałowe spory z prezydentem, bo on wie, że może ich ignorować. A radni wiedzą, że jedyne, co mogą zrobić, to w sposób często już populistyczny, demagogiczny prowadzić wojnę. Tylko, że jest ona wyniszczająca dla obu stron. To trzeba zmienić, uważam, że władzę można bardziej zbalansować – mówił Robert Biedroń. - Ta władza uważa, że najlepszy samorząd to ten, który sterowany jest za pomocą konsolety na Nowodworskiej, gdzie Jarosław Kaczyński decyduje, do jakiej szkoły będziecie chodzili, kto będzie a kto nie będzie funkcjonował w spółce miejskiej. Ja się z tym nie zgadzam. Samorząd to samorząd, wolę żeby to mieszkańcy decydowali kto będzie wójtem albo prezydentem, a nie Kaczyński czy Schetyna.

mw

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama