Ponad tysiąc elblążan przeszło dziś (15 kwietnia) ulicami miasta w Marszu Milczenia, by w ten sposób oddać hołd ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem. – Tak nam kazało serce – mówiła Monika Pełka – Fedak, piłkarka elbląskiego Startu. Dziewczyny w charakterystycznych, czerwonych bluzach maszerowały ramię w ramię z przedstawicielami władz miejskich, żołnierzami, klerykami, harcerzami. Zobacz fotoreportaż.
Uczestnicy marszu zbierali się na Pl. Kazimierza Jagiellończyka przed 18. Początkowo nie była to liczna grupa. Tu i ówdzie po kilka osób, niektóre z żółtymi tulipanami w ręku – takie najbardziej lubiła małżonka Prezydenta RP Maria Kaczyńska. Głównie młodzież, ale nie zabrakło też przedstawicieli władz miasta (w marszu uczestniczyli wiceprezydenci Elbląga – Witold Wróblewski i Artur Zieliński. Prezydent Henryk Słonina jest w Warszawie, gdzie z innymi członkami elbląskiej delegacji pełnił dziś wartę honorową przy trumnach Prezydenckiej Pary), radnych, a także żołnierzy, kleryków elbląskiego seminarium duchownego, kibiców Olimpii oraz zwykłych mieszkańców.
Stawiła się też drużyna piłkarek ręcznych elbląskiego Startu.
- Jesteśmy tu, bo tak kazało nam serce – mówiła Monika Pełka-Fedak. – Nie możemy być w Warszawie, ani wziąć udziału w pogrzebie Prezydenckiej Pary w Krakowie. Przyszłyśmy więc na elbląski Marsz.
- Nie da się odciąć od tej tragedii, odbywamy treningi, ale jest nam ciężko – przyznała.
Około tysięczny tłum ruszył z Pl. Kazimierza Jagiellończyka ulicami: Teatralną, Nowowiejską, Górnośląską, Agrykola pod Krzyż Katyński. Widać było wiele młodych twarzy.
- Przyszłyśmy tu z koleżankami same, z własnej woli – mówiła Marta Sikora, pierwszoklasistka z II LO. – Tak kazało nam sumienie. W takim momencie, gdy trwa żałoba narodowa, warto tu być i oddać hołd tym, którzy zginęli.
W tłumie nie zabrakło żołnierzy. W katastrofie pod Smoleńskiem zginęło wiele ważnych osób, wśród nich najważniejsze – Prezydencka Para. Zginęli jednak także dowódcy wszystkich formacji wojskowych.
- Jesteśmy tu, w mundurach, bo zginął Prezydent RP – mówił mjr Zbigniew Tuszyński, rzecznik prasowy 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. – Ale w katastrofie zginęli także dowódcy, także ci, którzy bywali w Elblągu. Na początku był szok, potem smutek i przygnębienie, że nie ma już generała Gągora, generała Buka. Ciągłość dowodzenia oczywiście jest zachowana, ale ludzi żal.
- W kwietniu do Elbląga miał przyjechać Aleksander Szczygło, by odznaczyć naszych żołnierzy Gwiazdami Iraku, odznaczeniami, które podpisał Prezydent RP Lech Kaczyński – dodał mjr Tuszyński. – Już nie przyjedzie…
Stawiła się też drużyna piłkarek ręcznych elbląskiego Startu.
- Jesteśmy tu, bo tak kazało nam serce – mówiła Monika Pełka-Fedak. – Nie możemy być w Warszawie, ani wziąć udziału w pogrzebie Prezydenckiej Pary w Krakowie. Przyszłyśmy więc na elbląski Marsz.
- Nie da się odciąć od tej tragedii, odbywamy treningi, ale jest nam ciężko – przyznała.
Około tysięczny tłum ruszył z Pl. Kazimierza Jagiellończyka ulicami: Teatralną, Nowowiejską, Górnośląską, Agrykola pod Krzyż Katyński. Widać było wiele młodych twarzy.
- Przyszłyśmy tu z koleżankami same, z własnej woli – mówiła Marta Sikora, pierwszoklasistka z II LO. – Tak kazało nam sumienie. W takim momencie, gdy trwa żałoba narodowa, warto tu być i oddać hołd tym, którzy zginęli.
W tłumie nie zabrakło żołnierzy. W katastrofie pod Smoleńskiem zginęło wiele ważnych osób, wśród nich najważniejsze – Prezydencka Para. Zginęli jednak także dowódcy wszystkich formacji wojskowych.
- Jesteśmy tu, w mundurach, bo zginął Prezydent RP – mówił mjr Zbigniew Tuszyński, rzecznik prasowy 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. – Ale w katastrofie zginęli także dowódcy, także ci, którzy bywali w Elblągu. Na początku był szok, potem smutek i przygnębienie, że nie ma już generała Gągora, generała Buka. Ciągłość dowodzenia oczywiście jest zachowana, ale ludzi żal.
- W kwietniu do Elbląga miał przyjechać Aleksander Szczygło, by odznaczyć naszych żołnierzy Gwiazdami Iraku, odznaczeniami, które podpisał Prezydent RP Lech Kaczyński – dodał mjr Tuszyński. – Już nie przyjedzie…
A