Na elbląskich słupach ogłoszeniowych i w innych widocznych miejscach pojawiły się plakaty z raportem Romana Giertycha z Ligi Polskich Rodzin. O oplakatowaniu nikt właściciela słupów ogłoszeniowych nie raczył nawet poinformować, nie wspominając o uregulowaniu należności.
Lider Ligi Polskich Rodzin napisał, że "afera Orlenu polegała na tym, że chciano sprzedać polski sektor naftowy w ręce rosyjskich przedsiębiorców, a szczególna przyjaźń Jana Kulczyka, Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego umożliwiła Janowi Kulczykowi próbę uzyskania gigantycznego zysku z transakcji, która miała się dokonać kosztem suwerenności gospodarczej Polski".
Każda partia i każdy lider ugrupowania politycznego ma prawo do prezentowania swoich opinii i poglądów w różny sposób i w różnej formie, ale Liga Polskich Rodzin, jak się okazuje, wywiesiła plakaty nie pytając nikogo w mieście o zgodę. Za niestosowanie się do przepisów wprawdzie nie grożą żadne poważne kary, ale LPR będzie musiała to uregulować.
- Przy plakatach są to tak drobne kwoty (to jest 2,27 groszy za plakat o jakim mówimy), że koszty ściągania należności by były większe niż wartość całej transakcji, ale liczą się zasady i każdy, kto się do nas zgłasza, podlega takim samym zasadom - wyjaśnia Zbigniew Czerepko, szef Zarządu Budynków Komunalnych.
Witold Łada, szef Ligi Polskich Rodzin w Elblągu, a jednocześnie radny sejmiku tłumaczy, że wprawdzie wiedział o plakatach, ale nie on odpowiada za ich wywieszenie.
- Nie pytałem nikogo o zezwolenie, ale i ja tego nie wieszałem, na pewno zrobili to sympatycy Ligi. Teraz niech dochodzą, kto te plakaty wieszał i niech pieniądze z tego zbiorą. Jak pisemko przyjdzie do mnie, to ja je wyślę do Warszawy, Warszawa zapłaci - mówi Witold Łada.
Wielkoformatowe plakaty, które pojawiły się w mieście, śmiało można nazwać majstersztykiem sztuki reklamowej. Jako żywo przypominają one bowiem obwieszczenia prezydenta lub wojewody, które zwyczajowo wywiesza się przed wyborami. Są one na tyle podobne, że mieszkańcy siłą rzeczy zatrzymują się, by przeczytać, co zostało napisane pod słowem "Obwieszczenie".
- Ja tych plakatów nie konstruowałem i nie jestem ich autorem, natomiast uważam, że plakaty powinny przemawiać do mieszkańców, więc prawdopodobnie zostały tak zaprojektowane - dodaje Łąda. - Jednych ludzi to oburza, a innych cieszy. Liga Polskich Rodzin nie ma dostępu do mediów, bo media nie pokazują tego, co powinny, więc pozostaje nam ulotka, gazeta i plakat.
Nigdzie w przepisach nie zastrzeżono plastycznej i graficznej formy urzędowych obwieszczeń.
- Jeżeli pojawiają się w mieście informacje w formie obwieszczenia, to w przepisach nie zostało w tej kwestii nic określone, więc nie ma tu przeciwwskazań prawnych, żeby takie informacje nie mogły nosić nazwy "obwieszczenia"- mówi Artur Zieliński, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miejskiego w Elblągu.
Każda partia i każdy lider ugrupowania politycznego ma prawo do prezentowania swoich opinii i poglądów w różny sposób i w różnej formie, ale Liga Polskich Rodzin, jak się okazuje, wywiesiła plakaty nie pytając nikogo w mieście o zgodę. Za niestosowanie się do przepisów wprawdzie nie grożą żadne poważne kary, ale LPR będzie musiała to uregulować.
- Przy plakatach są to tak drobne kwoty (to jest 2,27 groszy za plakat o jakim mówimy), że koszty ściągania należności by były większe niż wartość całej transakcji, ale liczą się zasady i każdy, kto się do nas zgłasza, podlega takim samym zasadom - wyjaśnia Zbigniew Czerepko, szef Zarządu Budynków Komunalnych.
Witold Łada, szef Ligi Polskich Rodzin w Elblągu, a jednocześnie radny sejmiku tłumaczy, że wprawdzie wiedział o plakatach, ale nie on odpowiada za ich wywieszenie.
- Nie pytałem nikogo o zezwolenie, ale i ja tego nie wieszałem, na pewno zrobili to sympatycy Ligi. Teraz niech dochodzą, kto te plakaty wieszał i niech pieniądze z tego zbiorą. Jak pisemko przyjdzie do mnie, to ja je wyślę do Warszawy, Warszawa zapłaci - mówi Witold Łada.
Wielkoformatowe plakaty, które pojawiły się w mieście, śmiało można nazwać majstersztykiem sztuki reklamowej. Jako żywo przypominają one bowiem obwieszczenia prezydenta lub wojewody, które zwyczajowo wywiesza się przed wyborami. Są one na tyle podobne, że mieszkańcy siłą rzeczy zatrzymują się, by przeczytać, co zostało napisane pod słowem "Obwieszczenie".
- Ja tych plakatów nie konstruowałem i nie jestem ich autorem, natomiast uważam, że plakaty powinny przemawiać do mieszkańców, więc prawdopodobnie zostały tak zaprojektowane - dodaje Łąda. - Jednych ludzi to oburza, a innych cieszy. Liga Polskich Rodzin nie ma dostępu do mediów, bo media nie pokazują tego, co powinny, więc pozostaje nam ulotka, gazeta i plakat.
Nigdzie w przepisach nie zastrzeżono plastycznej i graficznej formy urzędowych obwieszczeń.
- Jeżeli pojawiają się w mieście informacje w formie obwieszczenia, to w przepisach nie zostało w tej kwestii nic określone, więc nie ma tu przeciwwskazań prawnych, żeby takie informacje nie mogły nosić nazwy "obwieszczenia"- mówi Artur Zieliński, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miejskiego w Elblągu.
J