Książę William i księżna Kate odwiedzili dzisiaj były niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof w Sztutowie. Przed wjazdem na teren muzeum czekały na nich tłumy mieszkańców i wczasowiczów, którzy liczyli na to, że książęca para chociaż na chwilę do nich wyjdzie. Zobacz zdjęcia.
Książę William i księżna Kate przyjechali do Sztutowa około godz. 12.30 prosto z lotniska w Gdańsku. Podczas trwającej godzinę i 45 minut wizyty zobaczyli m.in. obozowe baraki i krematorium, spotkali się również z byłymi więźniami Stutthofu. - Trafiłem do obozu Stutthof w 1944 roku i w 1945 roku, wcześniej byłem w getcie w Łodzi, pracowałem w fabryce metalu. Nie pamiętam zbyt dużo z czasu pobytu w Stutthof, byłem młodym chłopcem. Nie byłem tu długo, miałem szczęście. Większość mojej rodziny i znajomych zginęła, na szczęście przeżyła moja mama, która odnalazła mnie po wojnie – wspominał tuż po wizycie Ziggi Shipper, jeden z byłych więźniów, z którymi spotkała się para książęca. - Spotkanie było bardzo miłe, oni są zwykłymi ludźmi, mimo że należą do rodziny królewskiej. To są bardzo ważni ludzie i muszą wiedzieć, co tutaj się działo, by o tym mówić innym. Ich ludzie będą słuchać.
Co interesowało książęcą parę w Muzeum Stutthof? - Nie była to wbrew pozorom historia, ale mechanizmy, czyli pytali o to, co kierowało człowiekiem, by stworzyć tak podły aparat represji. Jak można było zachować człowieczeństwo w takich sytuacjach. Głównie pytania obracały się wokół tych tematów. Byli świetnie przygotowani do spotkania – dzielił się wrażeniami z wizyty księcia Williama i księżnej Kate Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum Stutthof. - Spotkanie przebiegało w pogodnej, ale poważnej atmosferze, z dużą ilością pytań. Gdzie zatrzymali się na dłużej? Przy baraku kantyny, w którym jest prezentowane obuwie, które zostało po wyzwoleniu, a następnie w izbie nocnej.
Przed bramą na parę książęcą czekały tłumy mieszkańców i wczasowiczów, którzy liczyli na to, że William i Kate chociaż na chwilę do nich wyjdą. Niektórzy mieli ze sobą polski flagi. - Nagrywałam wszystko na telefonie, szkoda że niewiele widać – nie kryła rozczarowania jedna z kobiet.
- Uwielbiam księżną Kate, przyjechałam tu specjalnie dla niej z Krynicy Morskiej ze swoim wnukiem. Jego pradziadek był więźniem obozu Stutthof, przebywał tutaj trzy lata, przeżył. Dzisiaj już niestety nie ma go z nami, ale to miejsce dla naszej rodziny jest bardzo ważne. Tak samo jak ta wizyta – powiedziała nam pani Alina, którą spotkaliśmy w tłumie witającym parę książęcą.
Wszyscy, którzy liczyli na to, że zobaczą księcia Williama i księżną Kate z bliska, musieli być rozczarowani. Para książęca wjechała i wyjechała z terenu muzeum samochodem z przyciemnianymi szybami w eskorcie brytyjskich i polskich służb oraz policji. Ze Sztutowa pojechali do Gdańska, gdzie spotkają się m.in. z mieszkańcami, byłym prezydentem Lechem Wałęsą, odwiedzą też Teatr Szekspirowski i Europejskie Centrum Solidarności.