UWAGA!

To niebotyczne odkrycie

 Elbląg, To niebotyczne odkrycie

We Fromborku odkryto szczątki Mikołaja Kopernika – dowiedzieliśmy się o tym w czwartek. O wadze tego odkrycia rozmawiamy z dr Marią Kasprzycką, wicedyrektor Bałtyckiego Ośrodka Badawczego we Fromborku, agendy Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku i dyrektor Muzeum w Elblągu.

Przyznam, że do samego końca, do chwili, w której z ust profesora Gąssowskiego nie padły słowa: „Z dużą dozą pewności możemy powiedzieć, że odnaleźliśmy szczątki Mikołaja Kopernika” nie wierzyłam, że to rzeczywiście się stało.
     Maria Kasprzycka: Ja zaś podejrzewałam, że coś jest na rzeczy, ponieważ dobrze znam tych ludzi. Mam to szczęście, że obaj profesorowie, Gąssowski i Piasecki są moimi przyjaciółmi. Trzymali przede mną tę nowinę w tajemnicy, ale zachowywali się w tak, jakby coś ukrywali. Byłam więc pewna, że faktycznie znaleźli Kopernika.
     Jeszcze w sierpniu, kiedy odwiedziłam archeologów w katedrze, zastanawiałam się, czy takie poszukiwania w ogóle mogą się zakończyć sukcesem. Minęło przecież tyle lat, przez te ziemie przetoczyły się kolejne wojenne zawieruchy, a sam grób nie został nigdy oznaczony.
     W ubiegłym roku znaleziono szczątki słynnego już kanonika Gąsiorowskiego, który na szczęcie był na tyle „przytomny”, że dzięki dołączonej tabliczce przedstawił nam się z imienia i nazwiska. Wtedy wszystkim trochę zrzedły miny. Później pojawiły się kolejne czaszki i atmosfera znowu się zagęściła. Wszyscy myśleli, że to może już. Wtedy przyjechał Karol Piasecki i powiedział: faktycznie, wszyscy to mężczyźni, ale niestety jeden ma około 30, a drugi około 40 lat. Mój mąż zażartował wtedy: to może połączcie obie czaszki i będziecie mieli taką, o jaką chodzi... Stroiliśmy więc sobie przy okazji żarty, ale jednocześnie przez cały czas zachowywaliśmy dystans i duży sceptycyzm. Dużo też o tych poszukiwaniach rozmawialiśmy, żyliśmy tym, bo samo szukanie jest niesamowitym doświadczeniem. Nagle wszystko ucichło, pojawiła się tylko informacja, że moi koledzy znaleźli jedną taką czaszkę - i znikli.
     Wiedziałam, że czaszka trafiła do laboratorium kryminalistycznego, ale wszyscy nagle nabrali wody w usta. Niesamowite było jednak to, że oni również bardzo czekali na wynik rekonstrukcji, bo sami nie wierzyli, że to jest możliwe. Bo to, co się stało, jest naprawdę niesamowite. To Kopernik! Są ludzie, którzy dokonują autentycznego przełomu w nauce, w widzeniu świata, we wszystkim. Na Jego ustaleniach bazowało wiele kolejnych pokoleń uczonych. Zresztą świetnie mówił o tym podczas czwartkowej uroczystości we fromborskiej katedrze profesor Owen Gingerich, kiedy pokazywał, jak np. Newton i inni uczeni w praktyczny sposób czerpali z ustaleń Kopernika. Ja sama nadal nie jestem w stanie uwierzyć, że udało się odnaleźć ten grób. Jego twarz mam wciąż przed oczami, dostałam zresztą jeden z trzech kompletów dużych zdjęć z rekonstrukcji. Jest na nich, jak żywy. Szczególnie ciekawe jest jedno ujęcie. O tym też mówił profesor Gingerich. Otóż, najbardziej znany portret Kopernika jest prawdopodobnie autoportretem. Widać na nim trochę Jego próżności, ale i poczucia humoru - twarz została pokazana tak, by ukryć krzywy nos. W podobny sposób, pokazując lekki pół profil, ustawiono głowę Kopernika w czasie trójwymiarowej rekonstrukcji. W tym ułożeniu doskonale widać podobieństwo z portretem. Autorzy rekonstrukcji opowiadali mi również, w jaki sposób układają się rysy twarzy. Człowiekowi, który np. często myśli, inaczej układają się mięśnie, gdy jest już stary, niż osobie, która nie posługuje się pewnymi partiami mięśni twarzy. Do takiej rekonstrukcji potrzeba żyłki detektywa i ogromnej wiedzy.
     Tę twarz, przypadkiem, zobaczyłam jeszcze przed mszą, kiedy nikt wciąż nie chciał nic powiedzieć dziennikarzom. I wciąż o niej myślę, bo to jest fascynująca twarz, bardzo podobna do portretów młodego uczonego.
     To twarz mędrca, człowieka głębokiego umysłu, a jednocześnie silnego, fizycznie i wewnętrznie, mężczyzny. Czaszka - i zrekonstruowana twarz - są bardzo męskie.
     Czy myśli Pani, że to na pewno jest On, bo pojawiły się już głosy sceptyków.
     Wątpiących nigdy nie brak. Pewnie będzie ich wielu, bo to, co stało się wczoraj, kończy pewną epokę. Uważam jednak, że podważanie autorytetów któregokolwiek z profesorów jest śmieszne i źle by świadczyło o człowieku, który próbowałby to zrobić. Profesor Gąssowski jest legendą polskiej archeologii, zna kilkanaście języków, wykładał na całym świecie. Jest erudytą, a przy tym wspaniałym, dowcipnym człowiekiem. Karola Piaseckiego znam ponad dwudziestu lat. Powiedzenie o nim: antropolog to nieporozumienie. Gdy miał trzynaście lat, był przekonany, że będzie astronomem, poznał wszystkie gwiazdy, konstelacje. Później zresztą przez jakiś czas studiował na tym kierunku, ostatecznie skończył jednak studia... ornitologiczne. Pracę doktorską napisał z antropologii, natomiast habilitację z archeologii obu Ameryk. Jest jednym z najbardziej cenionych antropologów na świecie. Pojawia się i znika, bez przerwy podróżuje do rozmaitych miejsc na świecie, jest fascynującym człowiekiem. Obaj są ludźmi, którzy swoją wiedzą dosłownie potrafią rozświetlić życie.
     W czwartek w katedrze profesorowie bardzo ostrożnie wypowiadali się na temat swoich ustaleń. W relacjach przynajmniej części mediów pojawiły się z kolei słowa: rewelacja, sensacyjne odkrycie. Trudno się temu dziwić, bo język mediów ma swoje prawa, ale warto zauważyć, że profesorowie mówili inaczej: „jest wysoce prawdopodobne”, „z dużą dozą pewności można powiedzieć”. O ile wobec całego zdarzenia opisanego przez dziennikarzy można by wysuwać wątpliwości i podważać prawdziwość pewnych stwierdzeń, o tyle w przypadku słów, jakie padły z ust profesorów, byłoby trudno tak zareagować. Kwestia użytych słów jest w tej sprawie istotna.
     Prawdziwego uczonego cechuje pewna doza sceptycyzmu i dystans do tego, co robi. Tym uczony różni się od naukowego hochsztaplera, który jeszcze nie wie na pewno, ale już rozgłasza na cały świat, jakiego dokonał odkrycia. Dla profesora Gąssowskiego to jest ukoronowanie całego życia i myślę, że osiągnął satysfakcję, jaka rzadko kiedy dana jest człowiekowi. On nie musi się tym wszystkim chwalić, to w nim pozostanie i będzie. W czwartek w katedrze twarz profesora była rozjaśniona. Od wewnątrz. Zawsze jest w nim radość, jest bardzo ciepłym, serdecznym człowiekiem, ale wczoraj było w nim coś więcej, pojawił się spokój i prawdziwa satysfakcja. Myślę, że wszyscy, którzy mieli w tych wydarzeniach jakikolwiek udział, czują się wyjątkowo. Taki dzień zostaje w człowieku na całe życie - i zmienia.
     Opowiedzmy jeszcze o tym wczorajszym dniu, który w dziejach nauki na pewno zapisze się złotymi zgłoskami. Wiem, że z powodu oczekiwania na to, co się wydarzy, niektórzy spędzili kilka bezsennych nocy.
     Mnie wzruszyła skromność uroczystości. Choć byłam związana z ludźmi, którzy dokonali odkrycia, nawet przede mną zachowali oni tajemnicę. Zrozumiałam, co się dzieje, dopiero gdy przyjechałam do Bałtyckiego Ośrodka Badawczego i zobaczyłam, kto pojawił się we Fromborku. Oczywiście, grono profesorów Wyższej Szkoły Humanistycznej, ale także dostojnicy kościelni oraz np. rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Byli najznamienitsi ludzie z połowy Europy. Mimo to nie czuło się atmosfery wyższości, wręcz przeciwnie. Chyba wszyscy przy Koperniku czuliśmy się tacy mało znaczący. Sama sesja odbywała się też w wyjątkowym miejscu, w katedrze. Choć było zimno, nie widziałam, by ktokolwiek był zniecierpliwiony. Odbyło się to we wspaniałej, doniosłej atmosferze. Stało się chyba coś wielkiego.
     Mszę świętą celebrował arcybiskup Edmund Piszcz. Mówił bardzo cicho, a usłyszenie jego słów utrudniał jeszcze dodatkowo słynny pogłos, który zwykle tak cieszy muzyków. Arcybiskup do samego końca nie powiedział, jak zakończyły się poszukiwania archeologiczne.
     Padły jednak mądre słowa o wiecznym poszukiwaniu, celu szukania i potrzebie docenienia rzetelności pracy tych, którzy szukają. Byłam tym kazaniem zbudowana. Zapamiętałam też słowa modlitwy: „Panie, pozwól mi szukać, a jak znajdę, pozwól mi szukać dalej”.
     Arcybiskup mówił też o wielkich postaciach, które nie mają swoich grobów.
     O Gutenbergu i Mozarcie. Nigdy dotąd nie zastanawiałam się, że to jest takie istotne.
     Po mszy, która postawiła więcej pytań, niż odpowiedzi, nagle przed pierwszym rzędem ławek zaczęto ustawiać krzesła i stół.
     To było zaskoczenie, bo byłam pewna, i nie tylko ja, że z zimnej katedry przeniesiemy się do Bałtyckiego Ośrodka Badawczego. Po krótkim wystąpieniu rektora Wyższej Szkoły Humanistycznej, że oto tu, w katedrze były prowadzone badania i dziś dowiemy się, co przyniosły, wstał profesor Gingerich i znakomicie, w bardzo przystępny sposób opowiedział o Koperniku. Spodobało mi się, np. jak udowadniał, że Kopernik miał talent plastyczny i duszę artysty. Na koniec zaś powiedział: „a co się stało z Kopernikiem? - o tym za chwilę”. Profesor Gąssowski także nie wyjawił wszystkiego do końca. O wyniku badań powiedział tylko jedno zdanie, na samym końcu. Wszystko wyjaśnił dopiero profesor Piasecki. Było jak u Hitchocka: na początku napięcie było niebotyczne, a później już tylko rosło.
     My sobie chyba nie do końca zdajemy sprawę z tego, jak mało o wiemy o Koperniku. W czasie studiów w Toruniu na własne oczy mogłam się przekonać, że to prawda. Studenci, ale i zwykli mieszkańcy Torunia wiedzą, że żyją w mieście Kopernika, a na Starym Mieście jest dom, w którym się urodził, jednak o tym się raczej nie rozmawia, ani nie jest o tym głośno.
     Także we Fromborku, w muzeum, mamy obraz Kopernika i pomnik, ale poza tym - niewiele lub zgoła nic. Myślę jednak, że teraz to się zmieni. Bardzo podobało mi się, gdy profesor Gingerich powiedział: „tak wiele pytań chciałbym Ci (Kopernikowi - aut.) zadać; czy miałeś poczucie humoru, co lubiłeś robić, co cię cieszyło, a co bawiło?” - ot, zwykłe pytania. Tak mało o Nim wiemy, posługujemy się sloganami w rodzaju: „wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię”, nie staramy się zrozumieć, co to naprawdę znaczy i co dały jego odkrycia. Tymczasem jest to jedna z najgenialniejszych postaci w całej historii ludzkości. Aby wymyślić to, wymyślił, trzeba było mieć umysł wykraczający poza tamtą rzeczywistość. Myślę, że powoli dorastamy do tego, by inaczej oceniać pewne wydarzenia i pewnych naszych przodków. Wierzę, że nasze spojrzenie na tę postać się zmieni. Wczorajszy dzień to było pięć minut dla szkoły z Pułtuska i dla Fromborka, ale te pięć minut, myślę, rozciągnie się na wiele lat. Może wyprzedzę oficjalne informacje, ale mogę powiedzieć, że będzie grób Kopernika. Oczywiście to nie jest Jim Morrison i nie łudźmy się, że będą pielgrzymki z kwiatami, świeczkami, a młodzi ludzie będą siedzieli, grali na gitarach i modlili się do Kopernika. Frombork zawsze jednak będzie magicznym, ważnym miejscem dla wszystkich, którzy potrafią pochylić się nad historią, z której czerpiemy i dzięki której żyjemy tak, a nie inaczej.
     Pani Nina Mazurkiewicz z Torunia, wieloletnia kurator Domu Kopernika, mówi, że odkrycie grobu astronoma powinno np. zaowocować licznymi pracami naukowymi poświęconymi tej postaci, swego rodzaju „kopernikańskim renesansem”. Sam grób to dużo, ale chyba za mało, jak na rolę Kopernika w dziejach nauki i świata.
     Kopernik o miejscu, w którym żył przez tyle lat, mówił, że mieszka na końcu świata. Profesor Duczko, który niedawno został szefem Bałtyckiego Ośrodka Badawczego, powiedział, że na temat tego miasta i samego Kopernika powinno powstawać jak najwięcej prac magisterskich. I to się stanie. Myślę też, że pojawią się nie tylko prace magisterskie, ale i doktorskie, że zacznie się wokół tych tematów prawdziwy ruch intelektualny. Poza tym, na wczorajszą uroczystość dotarł marszałek Andrzej Ryński, który natychmiast obiecał pieniądze na iluminację katedry. Nasza elbląska katedra już od dawna jest wspaniale oświetlona, a wyobraźmy sobie tak wyeksponowaną przepiękną fromborską archikatedrę! To jest biedna gmina, miasteczko liczy zaledwie około tysiąca mieszkańców. Na co może się zrzucić tysiąc osób, z których jeszcze połowa nie ma pracy? Katedra już niedługo otrzyma zatem iluminację, będzie widoczna z daleka, z Mierzei Wiślanej i wód Zalewu. Co ciekawe, jak się dobrze przyjrzeć, to przy dobrej pogodzie z katedry widać morze, więc płynące po Bałtyku statki też będą widzieć pięknie oświetlony Frombork. To będzie prawdziwa latarnia tego regionu. To mnie cieszy, bo Frombork był zawsze niedoceniany. Wycieczki wpadają tu na chwilę, przebiegają katedrę, obserwatorium - i wyjeżdżają. Nikt tu nie zatrzymywał się na dłużej, chyba miastu trochę brakowało ducha. Myślę, że duch - i grób Kopernika jest w stanie ożywić to miejsce.
     Co z ewentualnym powtórnym pogrzebem szczątków astronoma?
     Kopernikowi należy się godne miejsce spoczynku. Są np. plany, by ta uroczystość odbyła się w dniu, gdy po raz pierwszy zabłyśnie iluminacja Wzgórza Katedralnego. Wiadomo, że będzie to wydarzenie na skalę światową, nawet nie europejską i że nikt z nas nie będzie sam o tym decydował. Sądzę jednak, że zaangażowani w tę sprawę ludzie podobnie czują i myślą, to się więc musi skończyć hołdem dla Mikołaja Kopernika.
     A sprawa poszukiwania szczątków wuja Kopernika Łukasza Watzenrode?
     Pytanie, czy jest to konieczne. Sceptycy domagają się jeszcze większej pewności i badania DNA. To, co powiem, będzie obrazoburcze. Kiedyś były badania, ile dzieci z legalnych małżeństw rzeczywiście zostało „legalnie” poczętych. Okazało się, że około dwudziestu paru procent dzieci miało zupełnie innego ojca niż małżonkowie ich matek. Nie przykładałabym więc zbyt wielkiej wagi do badania DNA. Jest nieprawdopodobne, by przy ołtarzu, który naukowo wskazano jako ten, którym opiekował się Kopernik, znaleziono drugą czaszkę tak podobną do znalezionej w sierpniu i tak charakterystycznej. To Kopernik i pogódźmy się z tym!
     Teraz już wiemy, to, co przez ostatnie tygodnie było wielką tajemnicą. Zastanawiam się, czy mieszkańcy Fromborka, władze miasteczka będą w stanie w pełni wykorzystać kolejny prawdziwy prezent od losu, historii, jaki dostali?
     Władza jest tylko przedstawicielem mieszkańców. To od mieszkańców zależy, co się dzieje w ich mieście. Jeśli siedzą w domach, oglądają telewizję, to nie powinni narzekać, że się nic nie dzieje. Mieszkańcom potrzebna jest jednak pomoc władz wojewódzkich, a nawet i krajowych, bo atrakcyjny Frombork podniesie wartość całego regionu.
     
     
     
Rozmawiała Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • trzeba zbadać DNA autorki w celu sprawdzenia prawdopodobnego pochodzenia od małp
  • Ty, srell, co to za komentarz do artykułu o Koperniku. trochę szacuku. Chyba, że piszesz z zoo.
  • brak szacunku i wyobraźni już pokazano, wykopano czaszkę niekompletną i ch... wie co z nią zrobić. Darujcie sobie "naukowcy" mydlenia. Głupolom to należy odebrać tytuły naukowe
  • NIe wazne czy to prawda czy nie. W obecnych czasach liczy sie to, iz przez caly dzien pokazywano to w kazdej TV po kilka razy. Teraz kazdy nawet najwiekszy idiota wie gdzie jest Frobork i wie , ze nalezy z nim kojarzyc Kopernika ?(Torun poszedl w cien!). I to jest dobre nawet dla Ega, bo lezy po drodze do Fromborka.
  • świat mały musi być bardzo wielki
  • Było :P
  • Alez Wy jesteście ograniczeni! Caly swiat wie, gdzie jest Frombork. Tylko Polaczki słabo się orientują. Każdego roku przyjeżdżają tam ludzie z całego świata- dla Kopernika właśnie. A Polacy co? Toruń... A o Fromborku mało kto słyszał. A szkoda...
  • Precz ze Srelem! Najpierw skończ gimnazjum, a potem oceniaj ludzi. Jak pójdę do twojego ojca i powiem jakiego ma mądrego synka, to pewnie weźmie pas i nieźle na gołą dupę nawkłada.
  • No jak ja bylem kiedys we fromborku to prawie większosc turystów byli to głównie niemcy i wiele osub z innych krajów
  • mozna by przeniesc katedre z grobem na starowke doi elblaga i ozywic nasze miasto, poza tym nie trzeba by dojezdzac do fromborka
  • jedno można powiedzieć frombork teraz będzie miał oblężenie turystów i nic więcej a kości i tak jak ich nie oddadzą to je zakopią może z jakąs tam -- pompą -- [ pewno msza za to będzie ksiądz z tacą przeleci i tylko on na tym zarobi heheheh ] tyle będzie po odkryciu i poco to komu ? jedno jest pewne iż ten co je odnalazł będzie chodził z klatą wypchaną do przodu i powtarzał do siebie TO JA GO ODNALAZŁEM na końcu zrobią mu BENEFIS i po drugie PANOWIE ZNALAZCY podobało by sie wam jak ktoś by was odkopał zrekonstruował i powiedział _... ooo to ten co KOPERNIKA odnalazł i -- siiuuuuu -- na półeczke obok niego ???] FAJNIE CO ???
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    TOHELL(2005-11-06)
  • Z całym szacunkiem do Pani dyrektor Marii Kasprzyckiej, ale dla człowieka , który nie zna tak dobrze panów profesorów jak pani dyrektor liczą sie argumenty, które przekonują lub nie o prawdziwości odkrycia.Czy znajomość kilkunastu języków , poczucie humoru lub znajomość wszystkich gwiazd jest niezbitym argumentem przemawiającym za ? Wierzę ,że tak jest i cieszę się, że to właśnie we Fromborku ma miejsce tak doniosłe wydarzenie. Ponadto nie podoba mi sie kolejna wypowiedż pani dyrektor o badaniach DNA, co ma "piernik do wiatraka" , co maja badania ustalenia ojcostwa do badań potwierdzających dna kopernika. Skoro jest taka mozliwość całkowitego upewnienia sie co do słuszności zacynch odkrywców, to dlaczego nie skorzystać z możliwości nauki i techniki. Pozdrawiam wszystkich mieszkańców Fromborka,tych lubiących TV także.
Reklama