Regionalne Centrum Informacji Europejskiej w Elblągu jest wydawcą biuletynu, dotyczącego integracji europejskiej. Autorzy są przekonani, że w ten sposób trudna tematyka europejska trafi "pod strzechy". Rozmowa ze Stanisławem Wojtasiakiem, szefem Centrum.
Jaka jest koncepcja "Euromagazynu"?
Myślimy o maksymalnym przybliżeniu zwykłemu obywatelowi tego, co dzieje się w Brukseli. Chcielibyśmy, aby wiedział, co tak naprawdę dla niego oznacza zamknięcie negocjacji w poszczególnych rozdziałach, jakie będą tego skutki, co będzie korzystne, a co kłopotliwe. W najbliższych wydaniach chcielibyśmy pójść w tym kierunku, zwłaszcza, że widzimy dość spore zainteresowanie tego rodzaju informacjami w Elblągu i nie tylko.
W pierwszym magazynie poświęcacie państwo sporo uwagi dotychczasowej pracy Centrum, ale znalazło się miejsce na informacje o działających już klubach europejskich...
Informacji jest sporo. Można przeczytać tu o tym, jak powstało Regionalne Centrum, czy jakie projekty udało nam się zrealizować. Widzimy jednak konieczność kontynuowania takich spraw jak: szkolenia dla nauczycieli i dla młodzieży. Po przeprowadzonych już szkoleniach mamy pierwsze efekty. Docierają do nas sygnały, że w szkołach w kilku miejscowościach powstały kluby europejskie. Rolnicy też są zainteresowani wiadomościami na temat wejścia do Unii i skutkami tego wejścia.
Do jakich osób powinien trafić ten magazyn?
Wydaje się, że grupami, które najbardziej potrzebują tego rodzaju informacji są nauczyciele, młodzież czy samorządy, na które spadnie sporo obowiązków związanych z wejściem do Unii, w tym również finansowych. Również przedsiębiorcy powinni być zainteresowani tą tematyką. Ale - z drugiej strony - takie pismo powinno trafić zarówno do sympatyków, jak i przeciwników Unii. Takie głosy są dla nas cenne. Trzeba się wsłuchiwać i nie dziwić się, że niektórzy mają obawy.
Na ile "Euromagazyn" będzie reprezentował stanowisko hurraoptymizmu wobec integracji z Unią Europejską, a na ile będzie on obiektywny?
Raczej powinien dominować eurorealizm. Rozbudzone, zbyt ogromne nadzieje, mogą okazać się nierealne, ale europesymizm też tutaj jest nie na miejscu. Któryś z polityków powiedział: "Spróbujmy zadbać o własny, polski interes, miejmy świadomość szans, jakie się rodzą w związku z wejściem do Unii, ale również miejmy świadomość tego, że możemy mieć kłopoty".
Oglądamy pierwszy, pilotażowy numer "Euromagazynu". Czy jest szansa, by pojawiał się częściej?
Szansa jest. Złożyliśmy odpowiedni wniosek do Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej z prośbą o możliwość kontynuowania tego wydawnictwa. Mam nadzieję, że jakieś pieniądze otrzymamy i przynajmniej raz na kwartał takie pismo będzie się pojawiać.
"Euromagazyn" dostępny jest w Centrum Informacji Europejskiej przy ul. Czerwonego Krzyża 2. Na miejscu, skorzystać można również z dobrze zaopatrzonej biblioteki, w której znajdują się książki i publikacje, dotyczące kwestii prawa unijnego i integracji europejskiej.
Myślimy o maksymalnym przybliżeniu zwykłemu obywatelowi tego, co dzieje się w Brukseli. Chcielibyśmy, aby wiedział, co tak naprawdę dla niego oznacza zamknięcie negocjacji w poszczególnych rozdziałach, jakie będą tego skutki, co będzie korzystne, a co kłopotliwe. W najbliższych wydaniach chcielibyśmy pójść w tym kierunku, zwłaszcza, że widzimy dość spore zainteresowanie tego rodzaju informacjami w Elblągu i nie tylko.
W pierwszym magazynie poświęcacie państwo sporo uwagi dotychczasowej pracy Centrum, ale znalazło się miejsce na informacje o działających już klubach europejskich...
Informacji jest sporo. Można przeczytać tu o tym, jak powstało Regionalne Centrum, czy jakie projekty udało nam się zrealizować. Widzimy jednak konieczność kontynuowania takich spraw jak: szkolenia dla nauczycieli i dla młodzieży. Po przeprowadzonych już szkoleniach mamy pierwsze efekty. Docierają do nas sygnały, że w szkołach w kilku miejscowościach powstały kluby europejskie. Rolnicy też są zainteresowani wiadomościami na temat wejścia do Unii i skutkami tego wejścia.
Do jakich osób powinien trafić ten magazyn?
Wydaje się, że grupami, które najbardziej potrzebują tego rodzaju informacji są nauczyciele, młodzież czy samorządy, na które spadnie sporo obowiązków związanych z wejściem do Unii, w tym również finansowych. Również przedsiębiorcy powinni być zainteresowani tą tematyką. Ale - z drugiej strony - takie pismo powinno trafić zarówno do sympatyków, jak i przeciwników Unii. Takie głosy są dla nas cenne. Trzeba się wsłuchiwać i nie dziwić się, że niektórzy mają obawy.
Na ile "Euromagazyn" będzie reprezentował stanowisko hurraoptymizmu wobec integracji z Unią Europejską, a na ile będzie on obiektywny?
Raczej powinien dominować eurorealizm. Rozbudzone, zbyt ogromne nadzieje, mogą okazać się nierealne, ale europesymizm też tutaj jest nie na miejscu. Któryś z polityków powiedział: "Spróbujmy zadbać o własny, polski interes, miejmy świadomość szans, jakie się rodzą w związku z wejściem do Unii, ale również miejmy świadomość tego, że możemy mieć kłopoty".
Oglądamy pierwszy, pilotażowy numer "Euromagazynu". Czy jest szansa, by pojawiał się częściej?
Szansa jest. Złożyliśmy odpowiedni wniosek do Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej z prośbą o możliwość kontynuowania tego wydawnictwa. Mam nadzieję, że jakieś pieniądze otrzymamy i przynajmniej raz na kwartał takie pismo będzie się pojawiać.
"Euromagazyn" dostępny jest w Centrum Informacji Europejskiej przy ul. Czerwonego Krzyża 2. Na miejscu, skorzystać można również z dobrze zaopatrzonej biblioteki, w której znajdują się książki i publikacje, dotyczące kwestii prawa unijnego i integracji europejskiej.
przyg. J