- Nic mi nie wiadomo o tym, by w delegacji, która w styczniu 1981 roku spotkała się z papieżem, był inny elblążanin. Wczorajsza wypowiedź posła Leonarda Krasulskiego bardzo mnie dotknęła - mówi Ryszard Kalinowski, ówczesny zastępca Lecha Wałęsy i członek delegacji.
W siedzibie elbląskiej „Solidarności” odbyła się konferencja prasowa w sprawie wczorajszej wypowiedzi elbląskiego posła Prawa i Sprawiedliwości Leonarda Krasulskiego. W czasie swojej konferencji poseł powiedział, że „ma przeświadczenie graniczące z pewnością, iż (...) być może agentem o pseudonimie Delegat jest elblążanin”. Poseł nie zdradził, kogo miał na myśli.
Ryszard Kalinowski nie krył dziś rozżalenia: - Zastanawiam się, czy rzeczywiście słusznie zrobiłem, że wtedy, w sierpniu 1980 roku, stanąłem na czele, skoro dziś w związku z tym zostałem opluty?
Kalinowski dodaje, że co do ewentualnych dalszych kroków w tej sprawie musi się jeszcze skonsultować: - Chciałbym na spokojnie porozmawiać z przewodniczącym regionu, bo obrażanie mnie to obrażanie związku zawodowego „Solidarność” i jego obecnych działaczy. W tamtym czasie odpowiadałem nie tylko za siebie, ale także za innych. Taka była moja funkcja w związku.
Ryszard Kalinowski przyznał, że choć wcześniej nie chciał tego robić, to teraz najprawdopodobniej wystąpi do IPN-u o dostęp do swojej teczki: - Żadnej zemsty nie planuję. Nie planuję żadnych rozpraw sądowych, żadnych wyroków. Nie wiem jeszcze, jak to zrobimy, ale na pewno najrozsądniej, jak to będzie możliwe, by doprowadzić sprawę do końca i udowodnić - nie muszę się oczyszczać, bo nie jestem żadnym agentem - że to wszystko, co mówi Krasulski, jest wyssane z palca.
Przypomnijmy, w minioną sobotę dziennik „Rzeczpospolita” napisał, że Delegat szczegółowo poinformował SB o przebiegu spotkania delegacji „Solidarności” z Janem Pawłem II w styczniu 1981 roku. Agent Delegat starał się też wpływać na wybór przewodniczącego związku podczas pierwszego zjazdu, jesienią 1981 roku.
Mówi Ryszard Kalinowski:
Ryszard Kalinowski nie krył dziś rozżalenia: - Zastanawiam się, czy rzeczywiście słusznie zrobiłem, że wtedy, w sierpniu 1980 roku, stanąłem na czele, skoro dziś w związku z tym zostałem opluty?
Kalinowski dodaje, że co do ewentualnych dalszych kroków w tej sprawie musi się jeszcze skonsultować: - Chciałbym na spokojnie porozmawiać z przewodniczącym regionu, bo obrażanie mnie to obrażanie związku zawodowego „Solidarność” i jego obecnych działaczy. W tamtym czasie odpowiadałem nie tylko za siebie, ale także za innych. Taka była moja funkcja w związku.
Ryszard Kalinowski przyznał, że choć wcześniej nie chciał tego robić, to teraz najprawdopodobniej wystąpi do IPN-u o dostęp do swojej teczki: - Żadnej zemsty nie planuję. Nie planuję żadnych rozpraw sądowych, żadnych wyroków. Nie wiem jeszcze, jak to zrobimy, ale na pewno najrozsądniej, jak to będzie możliwe, by doprowadzić sprawę do końca i udowodnić - nie muszę się oczyszczać, bo nie jestem żadnym agentem - że to wszystko, co mówi Krasulski, jest wyssane z palca.
Przypomnijmy, w minioną sobotę dziennik „Rzeczpospolita” napisał, że Delegat szczegółowo poinformował SB o przebiegu spotkania delegacji „Solidarności” z Janem Pawłem II w styczniu 1981 roku. Agent Delegat starał się też wpływać na wybór przewodniczącego związku podczas pierwszego zjazdu, jesienią 1981 roku.
Mówi Ryszard Kalinowski:
SZ