Pod takimi hasłami odbyły się dzisiaj wieczorem pikiety w ponad stu miastach w Polsce. Pod Sąd Okręgowy w Elblągu przyszło ponad sto osób, które domagały się zaprzestania łamania konstytucji przez rządzących.Zobacz zdjęcia.
- Nasze hasło to „Wolne sądy, wolne wybory, wolna Polska”. Protesty w całym kraju, w ponad 140 miastach zorganizowało wspólnie 27 organizacji pozarządowych, o dziwo mimo różnic, które je na co dzień dzielą – mówił do zebranych Leszek Kotyński, przedstawiciel Komitetu Obrony Demokracji.
Na parking przed sądem dzisiaj wieczorem przyszło ponad sto osób, niektórzy mieli ze sobą transparenty, flagi Polski i Unii Europejskiej. Przy wejściu do sądu, wzorem lipcowych protestów, zapalono znicze.
- Zobaczymy, jaki będzie oddźwięk tych protestów. Frekwencja może być mniejsza lub większa, ale chodzi o to, by pokazać, że nie ma naszej zgody na wprowadzane w ten sposób zmiany. Że istnieje grupa ludzi grupa, która się nie poddaje – mówi Tadeusz Kawa, jeden z organizatorów elbląskiej pikiety. - Kilka dni temu miałem operację kręgosłupa, wczoraj wyszedłem ze szpitala i jestem tutaj, bo nie mogę inaczej – tłumaczy.
- Duże protesty mogą jeszcze coś zmienić, jak w lipcu. Ale nie takiej garstki, jak my tutaj w Elblągu – przyznaje pani Elżbieta, jedna z uczestniczek pikiety. - Ludzie chyba już nie wierzą, rządzący idą jak burza, lekceważą nas w sposób perfidny.
- Młodzież powinna się zaangażować, ale oni nie czują jeszcze, że to wszystko ich dotknie. Mam wnuków, dla których te wszystkie zmiany są jakieś abstrakcyjne. Żyją zupełnie czymś innym – dodaje pani Jadwiga, koleżanka pani Elżbiety.
Na parking przed sądem dzisiaj wieczorem przyszło ponad sto osób, niektórzy mieli ze sobą transparenty, flagi Polski i Unii Europejskiej. Przy wejściu do sądu, wzorem lipcowych protestów, zapalono znicze.
- Zobaczymy, jaki będzie oddźwięk tych protestów. Frekwencja może być mniejsza lub większa, ale chodzi o to, by pokazać, że nie ma naszej zgody na wprowadzane w ten sposób zmiany. Że istnieje grupa ludzi grupa, która się nie poddaje – mówi Tadeusz Kawa, jeden z organizatorów elbląskiej pikiety. - Kilka dni temu miałem operację kręgosłupa, wczoraj wyszedłem ze szpitala i jestem tutaj, bo nie mogę inaczej – tłumaczy.
- Duże protesty mogą jeszcze coś zmienić, jak w lipcu. Ale nie takiej garstki, jak my tutaj w Elblągu – przyznaje pani Elżbieta, jedna z uczestniczek pikiety. - Ludzie chyba już nie wierzą, rządzący idą jak burza, lekceważą nas w sposób perfidny.
- Młodzież powinna się zaangażować, ale oni nie czują jeszcze, że to wszystko ich dotknie. Mam wnuków, dla których te wszystkie zmiany są jakieś abstrakcyjne. Żyją zupełnie czymś innym – dodaje pani Jadwiga, koleżanka pani Elżbiety.
RG