(. .. )
Teza o "zwróceniu się" przekopu jest zwykłą neoliberalną bzdurą, która zakłada, że każdy nakład publiczny musi być natychmiast zmonetyzowany, bo inaczej to klapa i marnacja - otóż tak nie jest, nakłady publiczne służą m. in. temu, żeby rozwój biedniejszych, gospodarczo zapuszczonych regionów stymulować, a co niekoniecznie musi oznaczać natychmiastowy zwrot z infrastrukturalnej inwestycji. Wiadomo to od czasów co najmniej Keynesa i amerykańskiego New Dealu prezydenta Roosevelta, że inwestycje publiczne pobudzają gospodarkę i tworzą kolejne miejsca pracy na całe dekady. Nikt też nie chce robić z Elbląga drugiej Gdyni, bo ani warunki, ani potrzeby nie te; Elbląg miałby być w tych planach portem tzw. feederowym (pomocniczym – od ang. „feed”, karmić), gdzie docierają ładunki już rozładowywane np. na trójmiejskich redach i nie jest to pomysł pozbawiony podstaw. Mamy infrastrukturę, mamy po temu potencjał - nie mamy tylko wyjścia na morze, czemu właśnie zaradzić ma tak zohydzany dziś przekop Mierzei. PS. Bardzo ciekawy program dziś na ten temat w radiowej Trójce był - brawo dyr. portu Arek Zgliński, za rozumowe i rozsądne argumenty w dyskusji:)