W Elblągu trwa proces szefa Stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii. Jutro, tj. we wtorek 3 października o godz. 11 w sądzie grodzkim ma się rozpocząć kolejne posiedzenie sądu.
Robert Biedroń ma proces karny za komentarz do tekstu, który opublikowała gazeta „Nasz Dziennik”. Na łamach gazety elblążanka Dorota E. napisała m.in., że homoseksualizm to choroba i zagrożenie dla zdrowej rodziny. Biedroń powiedział, że opinia Doroty E. wpisuje się w „faszystowsko - nacjonalistyczno – katolicką” nagonkę na osoby homoseksualne.
Po doniesieniu przedstawiciela stowarzyszenia Rodzina Polska z Podkarpacia elbląska prokuratura oskarżyła Biedronia o znieważenie osób wyznania katolickiego. W procesie zeznawali już dziennikarze, którzy słyszeli zaskarżoną wypowiedź, oraz biegli: socjolog i językoznawca z Uniwersytetu Gdańskiego. Zdaniem socjologa doktora Michała Kaczmarczyka, wypowiedź Biedronia nie była udana, ale mieści się w standardach prowadzenia dyskusji w Polsce.
23 czerwca, po wysłuchaniu biegłych, prokurator poprosiła o czas na analizę ich opinii. Kolejne posiedzenie, wyznaczone na 3 lipca, nie odbyło się, bo na sali sądowej zabrakło oskarżyciela posiłkowego. Nie odbyło się też posiedzenie we wrześniu, bo część akt dotycząca Doroty E. została wysłana do sądu rejonowego Warszawa Śródmieście, a bez tych akt postępowanie nie może zostać zakończone.
Niewykluczone, że jutro, jeśli pojawią się wszystkie strony i dokumenty, sędzia zakończy proces i wysłucha mów końcowych.
Elbląski proces obserwuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która uznała tę sprawę za ważną dla wolności słowa w Polsce.
Po doniesieniu przedstawiciela stowarzyszenia Rodzina Polska z Podkarpacia elbląska prokuratura oskarżyła Biedronia o znieważenie osób wyznania katolickiego. W procesie zeznawali już dziennikarze, którzy słyszeli zaskarżoną wypowiedź, oraz biegli: socjolog i językoznawca z Uniwersytetu Gdańskiego. Zdaniem socjologa doktora Michała Kaczmarczyka, wypowiedź Biedronia nie była udana, ale mieści się w standardach prowadzenia dyskusji w Polsce.
23 czerwca, po wysłuchaniu biegłych, prokurator poprosiła o czas na analizę ich opinii. Kolejne posiedzenie, wyznaczone na 3 lipca, nie odbyło się, bo na sali sądowej zabrakło oskarżyciela posiłkowego. Nie odbyło się też posiedzenie we wrześniu, bo część akt dotycząca Doroty E. została wysłana do sądu rejonowego Warszawa Śródmieście, a bez tych akt postępowanie nie może zostać zakończone.
Niewykluczone, że jutro, jeśli pojawią się wszystkie strony i dokumenty, sędzia zakończy proces i wysłucha mów końcowych.
Elbląski proces obserwuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która uznała tę sprawę za ważną dla wolności słowa w Polsce.
SZ