Elbląska policja ma poważny problem z ustawionymi w mieście wideoradarami.
Wideoradary to urządzenia automatycznie rejestrujące wykroczenia polegające na przekraczaniu dopuszczalnej prędkości przez pojazdy. Miejsc do montowania radarów jest w Elblągu sześć, ale policja wykorzystuje je przemiennie, bo miejska komenda posiada tylko trzy takie urządzenia. Skrzynki na radary znajdują się na ulicy Płk. Dąbka, Piłsudskiego (koło Szkoły Podstawowej nr 6), przy ul. Odrodzenia (przy Jantarze) i Grunwaldzkiej.
Wideoradary są bardzo skuteczne – w ciągu kilku miesięcy ubiegłego roku dzięki urządzeniom wystawiono półtora tysiąca mandatów, a liczba wykroczeń w newralgicznych punktach miasta stale spada. Jak wskazuje praktyka miejscowi kierowcy przyzwyczaili się już, że trzeba zwolnić przed radarami.
Nie ma jednak róży bez kolców. Wideoradary rejestrują każde przekroczenie prędkości - niezależnie czy jest to samochód, tramwaj czy... rower. Przez kilkanaście miesięcy elbląskie wideoradary zarejestrowały kilkaset wykroczeń polegających na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości przez rowerzystów.
- Szczególnie dużo w okolicach Szkoły Podstawowej nr 6 przy ul. Piłsudskiego w Elblągu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h – mówi Zenon Rosiński z sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. - Zdarzają się jednak przypadki, jak z ul. Dąbka, gdzie rowerzysta jechał z prędkością 87 km/h. A to przecież dużo ponad dopuszczalną prędkość!
I tu zaczyna się problem. Dane z wideoradarów przenoszoną są do komputera KMP w Elblągu (gdzie są drukowane zdjęcia, które następnie wraz z mandatem wysyłane są do kierowców), a stamtąd wędrują do centralnego serwera Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie m.in. przechowywane są informacje na temat liczby punktów karnych polskich kierowców. Mimo zarejestrowania wykroczenia, elbląska policja nie ma możliwości wyegzekwowania mandatów od przekraczających prędkość rowerzystów.
- Jak mamy zidentyfikować danego rowerzystę, który dopuścił się wykroczenia – zastanawia się Alina Zając, rzeczniczka policji w Elblągu. - Rowery nie mają przecież tablic rejestracyjnych. A Komenda Główna naciska i prędzej czy później te pieniądze ktoś będzie musiał zapłacić.
Tymczasowym rozwiązaniem problemu mają być zdjęcia szczególnie „prędkich” rowerzystów, które trafią do patrolujących miasto radiowozów. Identyfikacja będzie jednak i tak utrudniona, bowiem rowerzyści jeżdżący z dużymi prędkościami zazwyczaj poruszają się w kaskach i ciemnych okularach.
O opinię w sprawie zapytaliśmy Dariusza Korsaka z klubu rowerowego Neksus w Elblągu.
- No cóż, nie do mnie należy egzekwowanie przepisów, ale zwrócę uwagę klubowiczów na ten problem – usłyszeliśmy.
Wideoradary są bardzo skuteczne – w ciągu kilku miesięcy ubiegłego roku dzięki urządzeniom wystawiono półtora tysiąca mandatów, a liczba wykroczeń w newralgicznych punktach miasta stale spada. Jak wskazuje praktyka miejscowi kierowcy przyzwyczaili się już, że trzeba zwolnić przed radarami.
Nie ma jednak róży bez kolców. Wideoradary rejestrują każde przekroczenie prędkości - niezależnie czy jest to samochód, tramwaj czy... rower. Przez kilkanaście miesięcy elbląskie wideoradary zarejestrowały kilkaset wykroczeń polegających na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości przez rowerzystów.
- Szczególnie dużo w okolicach Szkoły Podstawowej nr 6 przy ul. Piłsudskiego w Elblągu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h – mówi Zenon Rosiński z sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. - Zdarzają się jednak przypadki, jak z ul. Dąbka, gdzie rowerzysta jechał z prędkością 87 km/h. A to przecież dużo ponad dopuszczalną prędkość!
I tu zaczyna się problem. Dane z wideoradarów przenoszoną są do komputera KMP w Elblągu (gdzie są drukowane zdjęcia, które następnie wraz z mandatem wysyłane są do kierowców), a stamtąd wędrują do centralnego serwera Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie m.in. przechowywane są informacje na temat liczby punktów karnych polskich kierowców. Mimo zarejestrowania wykroczenia, elbląska policja nie ma możliwości wyegzekwowania mandatów od przekraczających prędkość rowerzystów.
- Jak mamy zidentyfikować danego rowerzystę, który dopuścił się wykroczenia – zastanawia się Alina Zając, rzeczniczka policji w Elblągu. - Rowery nie mają przecież tablic rejestracyjnych. A Komenda Główna naciska i prędzej czy później te pieniądze ktoś będzie musiał zapłacić.
Tymczasowym rozwiązaniem problemu mają być zdjęcia szczególnie „prędkich” rowerzystów, które trafią do patrolujących miasto radiowozów. Identyfikacja będzie jednak i tak utrudniona, bowiem rowerzyści jeżdżący z dużymi prędkościami zazwyczaj poruszają się w kaskach i ciemnych okularach.
O opinię w sprawie zapytaliśmy Dariusza Korsaka z klubu rowerowego Neksus w Elblągu.
- No cóż, nie do mnie należy egzekwowanie przepisów, ale zwrócę uwagę klubowiczów na ten problem – usłyszeliśmy.
M