Społeczeństwo generalnie dzieli się na dwie części: tych co lubią pączki i tych, którzy się do tego nie przyznają. Jak co roku w święto pączka – Tłusty czwartek jedna z redakcji zorganizowała konkurs na czas. Miło nam donieść, że w tym roku tytuł mistrzowski wywalczył nasz redakcyjny kolega Sebastian Malicki z wynikiem sześć pączków bez jednego kęsa. Zobacz zdjęcia.
Pączek - wyrób cukierniczy w postaci ciasta drożdżowego uformowanego na kształt lekko spłaszczonej, mieszczącej się w dłoni kuli i usmażonego (lub upieczonego) na głębokim tłuszczu. W środku słodki wkład: marmolada, konfitura, budyń i inne składniki. Na wierzchu lukier lub puder. Pączkami zajadali się już starożytni Rzymianie. I też podobno im smakowało.
W jednym z elbląskich centrów handlowych redakcja Dziennika Elbląskiego zorganizowała siódme już zawody w jedzeniu pączków na czas. Najpierw do stołu zasiedli dziennikarze i osoby zaproszone przez organizatora: razem dziewięciu smakoszy pączków.
Przed każdym zawodnikiem postawiono górę siedmiu pączków i trzy butelki wody niegazowanej. Czas na zjedzenie jak największej ilości słodkości: pięć minut.
- Taktyka jest następująca: kilka gryzów pączka i łyk wody. Mam nadzieję, że to powiększało żołądek i więcej wejdzie – Agnieszka Malinowska reprezentująca biuro senatorskie zdradziła taktykę na konkurs.
W ubiegłym roku zwycięzca zjadł sześć i pół pączka, pobicie tego rekordu było jednym z celów mistrzostw. Czas start i ruszyli. Trzeba pamiętać, że pączek jest prawdziwą bombą kaloryczną: ma około 250 kilokalorii. Pięć minut dłużyło się, ale te słodkie wypieki znikały w „mgnieniu oka”. Ubiegłorocznego rekordu nie udało się pobić – zwycięzcy zabrakło pół pączka. Jednakże sześć sztuk w pięć minut robi wrażenie, chociaż spożywanie tych słodkości nie miało nic wspólnego z delektowaniem.
- Liczyłem na to, że zjem więcej. Okazało się, że to nie jest takie proste. Chwilę słabości miałem w okolicach czwartej minuty, ale udało mi się przełamać i dalej jeść – mówił Krzysztof Jaworski z Radia Eska, który z wynikiem czterech i pół pączka uplasował się na drugiej pozycji.
Trzecie miejsce zajął Marcin Mongiałło z redakcji elblag.net. Okazja do rewanżu już za rok. Punktualnie w południe do zawodów przystąpią czytelnicy Dziennika Elbląskiego.
W jednym z elbląskich centrów handlowych redakcja Dziennika Elbląskiego zorganizowała siódme już zawody w jedzeniu pączków na czas. Najpierw do stołu zasiedli dziennikarze i osoby zaproszone przez organizatora: razem dziewięciu smakoszy pączków.
Przed każdym zawodnikiem postawiono górę siedmiu pączków i trzy butelki wody niegazowanej. Czas na zjedzenie jak największej ilości słodkości: pięć minut.
- Taktyka jest następująca: kilka gryzów pączka i łyk wody. Mam nadzieję, że to powiększało żołądek i więcej wejdzie – Agnieszka Malinowska reprezentująca biuro senatorskie zdradziła taktykę na konkurs.
W ubiegłym roku zwycięzca zjadł sześć i pół pączka, pobicie tego rekordu było jednym z celów mistrzostw. Czas start i ruszyli. Trzeba pamiętać, że pączek jest prawdziwą bombą kaloryczną: ma około 250 kilokalorii. Pięć minut dłużyło się, ale te słodkie wypieki znikały w „mgnieniu oka”. Ubiegłorocznego rekordu nie udało się pobić – zwycięzcy zabrakło pół pączka. Jednakże sześć sztuk w pięć minut robi wrażenie, chociaż spożywanie tych słodkości nie miało nic wspólnego z delektowaniem.
- Liczyłem na to, że zjem więcej. Okazało się, że to nie jest takie proste. Chwilę słabości miałem w okolicach czwartej minuty, ale udało mi się przełamać i dalej jeść – mówił Krzysztof Jaworski z Radia Eska, który z wynikiem czterech i pół pączka uplasował się na drugiej pozycji.
Trzecie miejsce zajął Marcin Mongiałło z redakcji elblag.net. Okazja do rewanżu już za rok. Punktualnie w południe do zawodów przystąpią czytelnicy Dziennika Elbląskiego.
Redakcja