Sąd Apelacyjny w Gdańsku złagodził wyrok dla Tomasza M., oskarżonego o spowodowanie śmierci półtorarocznego Szymonka. Ma on spędzić w więzieniu 5,5 roku, a nie, jak wcześniej orzekł elbląski sąd, 7 lat i 8 miesięcy. Sprawa wielokrotnie wracał na wokandę, ale teraz nastąpił jej ostateczny finał.
Przypomnijmy: półtoraroczny Szymonek zmarł 29 grudnia 2008 r. w mieszkaniu przy ul. Nowowiejskiej. Według biegłych, przyczyną śmierci dziecka była ostra niewydolność krążenia, która wystąpiła na skutek krwotoku do jamy brzusznej z uszkodzonej wątroby oraz stłuczenie serca. Jak powstały obrażenia? Za najbardziej prawdopodobną wersję biegli zarówno z Akademii Medycznej w Gdańsku, jak i z ośrodka w Białymstoku przyjęli uderzenie pięścią lub nogą w dolną część klatki piersiowej malucha. Wersję wypadku, którą podtrzymywał oskarżony, również rozpatrywali, ale " smutna praktyka wskazuje, że podobne urazy u dzieci najczęściej są skutkiem zdarzeń kryminalnych" - stwierdzili.
Podczas pierwszego procesu, w 2009 r., sąd przychylił się do wersji Tomasza M. i za nieumyślne spowodowanie śmierci wymierzył mu karę dwóch lat więzienia. Nadal jednak były wątpliwości i Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazywał sprawę rozpatrzeć ponownie. Zapadały kolejne wyroki (ostatni w lipcu 2014 r.) - surowsze: 7 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności.
Ostatecznie o winie Tomasza M. zdecydowały opinie biegłych z zakresu medycyny, jak również wynik eksperymentu przeprowadzonego w mieszkaniu przy ul. Nowowiejskiej.
Znowu złożona została apelacja, która jednak tym razem przyniosła tylko obniżenie wyroku. Gdański sąd nie miał zastrzeżeń do prowadzonego postępowania.
- Obniżył karę do 5 lat i 6 miesięcy więzienia, wliczając w nią okres, w którym Tomasz M. przebywał w areszcie. W sumie były to nieco ponad 2 lata - mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Sprawa została zamknięta.
Podczas pierwszego procesu, w 2009 r., sąd przychylił się do wersji Tomasza M. i za nieumyślne spowodowanie śmierci wymierzył mu karę dwóch lat więzienia. Nadal jednak były wątpliwości i Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazywał sprawę rozpatrzeć ponownie. Zapadały kolejne wyroki (ostatni w lipcu 2014 r.) - surowsze: 7 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności.
Ostatecznie o winie Tomasza M. zdecydowały opinie biegłych z zakresu medycyny, jak również wynik eksperymentu przeprowadzonego w mieszkaniu przy ul. Nowowiejskiej.
Znowu złożona została apelacja, która jednak tym razem przyniosła tylko obniżenie wyroku. Gdański sąd nie miał zastrzeżeń do prowadzonego postępowania.
- Obniżył karę do 5 lat i 6 miesięcy więzienia, wliczając w nią okres, w którym Tomasz M. przebywał w areszcie. W sumie były to nieco ponad 2 lata - mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Sprawa została zamknięta.
A