Wczoraj (13 grudnia) wieczorem policjanci ruszyli w pościg ulicami miasta za złodziejem samochodu. Ten uciekał BMW i dopiero, gdy usłyszał strzał ostrzegawczy, zdecydował się zatrzymać.
25-letni Łukasz S. podejrzewany jest o kradzież osobowego golfa. 24 listopada tego roku miał go ukraść sprzed budynku Urzędu Skarbowego w Elblągu. Pod pozorem kupna samochodu miał wsiąść do volkswagena i nim odjechać. Sprawa została zgłoszona elbląskiej policji. Od tego czasu policjanci Sekcji Kryminalnej prowadzili czynności zmierzające do ustalenia i zatrzymania sprawcy. Dzięki pracy operacyjnej, opartej między innymi na zaawansowanej technice, „kryminalni" wytypowali sprawcę.
- Gdy wczoraj na ulicy Warszawskiej namierzyli Łukasza S. w BMW, postanowili go zatrzymać do kontroli drogowej - mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu. - W nieoznakowanym radiowozie włączyli zewnętrzną niebieską lampę i sygnał dźwiękowy. Czerwoną latarką dawali sygnał do zatrzymania.
Kierowca BMW przyspieszył. Rozpoczął się pościg. Na ulicy 1000-lecia Łukasz S., łamiąc znak zakazu skrętu w lewo, wjechał w ulicę Zamkową. Dalej na skrzyżowaniu Zamkowej z Wigilijną, nie udzielając pierwszeństwa przejazdu, z dużą prędkością skręcił w kierunku Bulwaru Zygmunta
Augusta. Cały czas nie reagował na sygnały nakazujące zatrzymanie pojazdu. Miejscami
wręcz próbował spychać radiowóz, kiedy ten się z nim zrównywał. Kierowca BMW kontynuował ucieczkę w kierunku ulicy Stoczniowej.
- W akcję zostały włączone inne radiowozy, skierowane przez oficera dyżurnego - kontynuuje Jakub Sawicki. - Podejrzany wjechał wówczas w ślepą ulicę - Skwer Ofiar Sprawy Elbląskiej. Policjanci ustawili radiowóz w poprzek drogi, zagradzając wyjazd, i wyskoczyli z auta. Kierowca BMW w tym czasie wykonał niespodziewany nawrót, wcisnął gaz i ruszył wprost na policjantów. Na wezwania „Stój, Policja!" - przyspieszył. Dopiero po strzale ostrzegawczym w powietrze zatrzymał się parę metrów przed nimi.
Zatrzymanym BMW jechały trzy osoby. Dwie przerażone szesnastolatki same wysiadły z auta. Natomiast ich 25-letni kolega stawiał opór, szarpał się z policjantami. Zakuty w kajdanki został przewieziony do policyjnego aresztu. BMW trafiło na policyjny parking. Żadnemu z uczestników pościgu nic się nie stało. Nie było też strat w mieniu.
- Łukasz S. zostanie przesłuchany w sprawie kradzieży golfa - mówi Jakub Sawicki. - Grozi mu kara do pięciu lat więzienia.
- Gdy wczoraj na ulicy Warszawskiej namierzyli Łukasza S. w BMW, postanowili go zatrzymać do kontroli drogowej - mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu. - W nieoznakowanym radiowozie włączyli zewnętrzną niebieską lampę i sygnał dźwiękowy. Czerwoną latarką dawali sygnał do zatrzymania.
Kierowca BMW przyspieszył. Rozpoczął się pościg. Na ulicy 1000-lecia Łukasz S., łamiąc znak zakazu skrętu w lewo, wjechał w ulicę Zamkową. Dalej na skrzyżowaniu Zamkowej z Wigilijną, nie udzielając pierwszeństwa przejazdu, z dużą prędkością skręcił w kierunku Bulwaru Zygmunta
Augusta. Cały czas nie reagował na sygnały nakazujące zatrzymanie pojazdu. Miejscami
wręcz próbował spychać radiowóz, kiedy ten się z nim zrównywał. Kierowca BMW kontynuował ucieczkę w kierunku ulicy Stoczniowej.
- W akcję zostały włączone inne radiowozy, skierowane przez oficera dyżurnego - kontynuuje Jakub Sawicki. - Podejrzany wjechał wówczas w ślepą ulicę - Skwer Ofiar Sprawy Elbląskiej. Policjanci ustawili radiowóz w poprzek drogi, zagradzając wyjazd, i wyskoczyli z auta. Kierowca BMW w tym czasie wykonał niespodziewany nawrót, wcisnął gaz i ruszył wprost na policjantów. Na wezwania „Stój, Policja!" - przyspieszył. Dopiero po strzale ostrzegawczym w powietrze zatrzymał się parę metrów przed nimi.
Zatrzymanym BMW jechały trzy osoby. Dwie przerażone szesnastolatki same wysiadły z auta. Natomiast ich 25-letni kolega stawiał opór, szarpał się z policjantami. Zakuty w kajdanki został przewieziony do policyjnego aresztu. BMW trafiło na policyjny parking. Żadnemu z uczestników pościgu nic się nie stało. Nie było też strat w mieniu.
- Łukasz S. zostanie przesłuchany w sprawie kradzieży golfa - mówi Jakub Sawicki. - Grozi mu kara do pięciu lat więzienia.
A