UWAGA!

Rodzinna tajemnica

Przed elbląskim Sądem Okręgowym stanął 25-letni Artur S., który w listopadzie 2000 roku zamordował własnego ojca. Na ławie oskarżonych są także jego siostra i matka, które pomogły mężczyźnie w ukryciu zwłok i usunięciu śladów zabójstwa. Do tragedii doszło w Sambrowie, w gminie Ostróda.

Prokurator oskarża Artura S. o dwa czyny. 3 października 1999 roku miał się on dopuścić ataku na życie swojego 54-letniego ojca Jana S. Podczas awantury dwukrotnie pchnął ojca nożem - w ramię oraz w brzuch. Ponad rok póniej - w listopadzie 2000 roku - swój czyn powtórzył, trafiając ojca nożem kilkakrotnie w okolice klatki piersiowej, brzucha oraz prawego ramienia. W wyniku bójki Jana S. zmarł. Artur S. wraz z matką - Marią S. i siostrą - Elżbietą S. wywieźli ciało do lasu i tam je porzucili, a ślady zbrodni usunęli m.in. piorąc dywany i paląc zakrwawione ubrania. Na zwłoki natknął się leśniczy podczas patrolowania lasu. Na ciele Jana S. policja znalazła dziewięć ran kłutych. Oskarżeni zostali zatrzymani przez policję na początku grudnia ubiegłego roku.
     Zapowiada się, że rozpoczęty proces będzie trwał długo, gdyż na liście świadków i biegłych jest ponad 20 nazwisk.
     Artur S. przyznał się do winy oświadczając, że czynu swojego dokonał w obawie o życie swoje i swoich najbliższych. Z jego wyjaśnień wynika, że Jan S. wszczynał awantury pod byle pretekstem, podczas których groził śmiercią członkom rodziny. Zamordowany był znany policji z powodu popełnionych kradzieży i wymuszeń oraz poszukiwany za te sprawy listem gończym. Przez jakiś czas przebywał na rozpoznaniu w szpitalu psychiatrycznym, lecz lekarze nie wykryli u niego choroby. Podczas kłótni 3 października miał uderzyć Marię S. wiadrem. Artur S. twierdzi, że zaatakował ojca nożem właśnie w obronie matki. Wg zeznań Jan S. także miał w ręku nóż. Po całym zdarzeniu ojciec trzymał rodzinę w kuchni przez kilka godzin, cały czas grożąc domownikom śmiercią.
     - Kiedyś po takiej awanturze ojciec kazał mi wykopać wielki dół - zeznał przed sądem oskarżony. - Mówił, że to jest grób dla całej rodziny. Ten dół ciągle istnieje. Często też podnosił na mamę nóż i uderzał nim w stół. Byłem pewien, że kiedyś może swoje groźby zrealizować.
     Artur S. twierdzi, że w noc zabójstwa ojciec przyszedł do jego pokoju i zaczął krzyczeć, a następnie rzucił się na niego. Oskarżony nie pamięta jednak szczegółów całego zdarzenia.
     - Nie pamiętam szczegółów - powiedział przed sądem. - Wszystko widziałem w zwolnionym tempie, a samej walki nie pamiętam. Zawsze byłem przeciwny przemocy i nadal jestem. Wydaje mi się jednak, że innej możliwości nie miałem, ponieważ kiedy zadawałem cios, to nie chciałem zabić ojca, lecz ratować własne życie.
     Arturowi S. grozi za zabójstwo od 8 do 25 lat więzienia, a nawet dożywocie. Jednak w przypadku czynu pod wpływem silnego wzburzenia kodeks karny dopuszcza wymierzenie kary od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Matka i siostra zabójcy za pomoc sprawcy przestępstwa mogą trafić do więzienia na czas od 3 miesięcy do 5 lat. Sąd może orzec nadzwyczajne złagodzenie kary w przypadku, gdy pomoc udzielana była osobie najbliższej.
OP

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Taka jest niestety prawda jak sam nie wymierzysz sprawiedliwości to pomocy od policji nie uzyskasz dopiero jak stanie się tragedia to biorą się do pracy jak jest już za późno. Taka jest nasza prokuratura i sąd i policja. Biorą pieniądze nie wiem za co.
Reklama