Zorganizowana grupa przestępcza to taka, która ma skarbnika i księgowego – tak twierdzi Jan R., ps. "Kulawy", domniemany szef gangu z Kisielic. Odbył się kolejny proces dotyczący grupy, która miała handlować alkoholem, narkotykami i papierosami, wyłudzać odszkodowania, porywać dla okupu, torturować i zabijać.
Najpierw Jan R., ps. "Kulawy", miał odnieść się do zeznań innego oskarżonego – Tomasza W. Próbował porównać jego sytuację do sytuacji swojego brata, który według domniemanego szefa gangu miał cierpieć na poważną chorobę psychiczną oraz zespół abstynencyjny. Jak mówił podczas dzisiejszej (20 października) rozprawy jego brat miał nie otrzymywać odpowiednich leków, co mogło wpłynąć na jego zeznania.
Sędzia upomniał jednak Jana R., że to nie ma związku z zeznaniami Tomasza W., a oskarżony w tym momencie nie powinien poruszać wątków dotyczących innych oskarżonych.
- Jeżeli chcę udowodnić, że W. kłamał to nie ma innego wyjścia – argumentował Jan R. i dodał, że przytacza te wszystkie wątki po to, by jak najlepiej zobrazować całą sytuację.
Po raz kolejny powtórzył, że na potrzeby oskarżenia "wymyślono wiele rzeczy".
Później tłumaczył, że Tomasz W. w przeszłości został tak ciężko pobity i skatowany, że otarł się o śmierć. Według niego strach pozostał do dziś, dlatego W. boi się swobodnie składać wyjaśnienia.
Utrzymywał również, że ze wszystkich oskarżonych rozpoznał jedynie Marcina K., ps. "Kacper", przelotnie miał znać Marcina G., ps. "Grzywek".
- W moim rozumieniu zorganizowana grupa przestępcza to grupa, która ma księgowego, skarbnika – mówił.
Później przed Sądem Okręgowym zeznawał Zbigniew R. - kuzyn Jana R. To on miał zajmować się m.in. wyłudzaniem ubezpieczeń przez pozorowanie kolizji drogowych.
Według niego zarzuty sfabrykowano, a on pojawiał się wśród osób, które miały coś na ten temat wiedzieć, przypadkowo.
Kolejna rozprawa już za dwa dni – 22 października.
Sędzia upomniał jednak Jana R., że to nie ma związku z zeznaniami Tomasza W., a oskarżony w tym momencie nie powinien poruszać wątków dotyczących innych oskarżonych.
- Jeżeli chcę udowodnić, że W. kłamał to nie ma innego wyjścia – argumentował Jan R. i dodał, że przytacza te wszystkie wątki po to, by jak najlepiej zobrazować całą sytuację.
Po raz kolejny powtórzył, że na potrzeby oskarżenia "wymyślono wiele rzeczy".
Później tłumaczył, że Tomasz W. w przeszłości został tak ciężko pobity i skatowany, że otarł się o śmierć. Według niego strach pozostał do dziś, dlatego W. boi się swobodnie składać wyjaśnienia.
Utrzymywał również, że ze wszystkich oskarżonych rozpoznał jedynie Marcina K., ps. "Kacper", przelotnie miał znać Marcina G., ps. "Grzywek".
- W moim rozumieniu zorganizowana grupa przestępcza to grupa, która ma księgowego, skarbnika – mówił.
Później przed Sądem Okręgowym zeznawał Zbigniew R. - kuzyn Jana R. To on miał zajmować się m.in. wyłudzaniem ubezpieczeń przez pozorowanie kolizji drogowych.
Według niego zarzuty sfabrykowano, a on pojawiał się wśród osób, które miały coś na ten temat wiedzieć, przypadkowo.
Kolejna rozprawa już za dwa dni – 22 października.
mw