Elbląscy policjanci złapali na gorącym uczynku 17-latka, który próbował wprowadzić w obieg fałszywy banknot stuzłotowy. Chłopak został osadzony w areszcie na okres trzech miesięcy.
Marcin M. został zatrzymany przez policję 25 lipca. Próbował on zapłacić za gazetę w jednym z elbląskich kiosków Ruchu banknotem o nominale 100 zł, który sprzedawca uznał za fałszywy. Kioskarz natychmiast powiadomił policję. Funkcjonariusze zatrzymali 17-latka jeszcze przy okienku.
- Banknot był wytarty, nosił znamiona długiej używalności - mówi naczelnik sekcji ds. walki z przestępstwami gospodarczymi Komeny Miejskiej policji w Elblagu Aleksander Jurec. - Nie był ona jakoś wyjątkowo dobrze podrobiony. Sprzedawca poznał podróbę na pierwszy rzut oka.
Zabezpieczony banknot trafił do Narodowego Banku polskiego w celu ekspertyzy. Policja prowadzi postepowanie, które ma wykazać źródło pochodzenia banknotu oraz fakt, czy Marcin M. działał sam, czy ze wspólnikami.
- Na pewno pieniądze musiały pochodzić z jakiejś drukarni - tłumaczy Aleksander Jurec. - Często fałszywe banknoty są rozprowadzane po całej Polsce. Ta stuzłotówka mogła tu trafic przez czyjeś ręce np. z południa kraju.
Za produkowanie fałszywych banknotów grozi kara więzienia od 5 do 25 lat. Za świadome wprowadzanie ich do obiegu oraz pomoc przy rozpowszechnianiu od 1 do 5 lat pozbawienia wolności.
- Kara zależy od tego, czy świadomoe czy też nie płacimy fałszywym banknotem - dodaje naczelnik sekcji. - Jeżli odkryjemy, że ktoś dał nam fałszywe pieniądze, natychmist powinniśmy powiadomić o tym organy ścigania. Od szybkości reakcji mieszkańców zależy szybkość naszej interwencji.
Każdy zatrzymany banknot jest wysyłany do NBP. Zdarza się, że skonfiskowane banknoty są prawdziwe - wtedy wracają do właścicieli. Takich wypadków było już od początku roku kilka.
Jak zabezpieczyć się przed otrzymaniem fałszywego banknotu?
- Jest kilka podstawowych elementów - odpowiada Aleksander Jurec. - Przede wszystkim papier. Każdy mniej więcej potrafi wyczuć na jakim papierze jest wyprodukowany prawdziwy banknot. Wystarczy porównać. Są jeszcze inne szczegóły - znaki wodne, uwypuklenia części tekstu, odcień farby itd. To wszystko może sprawić, że nie stracimy pieniędzy, gdyż nikt nie zwraca skonfiskowanych fałszywych pieniędzy.
- Banknot był wytarty, nosił znamiona długiej używalności - mówi naczelnik sekcji ds. walki z przestępstwami gospodarczymi Komeny Miejskiej policji w Elblagu Aleksander Jurec. - Nie był ona jakoś wyjątkowo dobrze podrobiony. Sprzedawca poznał podróbę na pierwszy rzut oka.
Zabezpieczony banknot trafił do Narodowego Banku polskiego w celu ekspertyzy. Policja prowadzi postepowanie, które ma wykazać źródło pochodzenia banknotu oraz fakt, czy Marcin M. działał sam, czy ze wspólnikami.
- Na pewno pieniądze musiały pochodzić z jakiejś drukarni - tłumaczy Aleksander Jurec. - Często fałszywe banknoty są rozprowadzane po całej Polsce. Ta stuzłotówka mogła tu trafic przez czyjeś ręce np. z południa kraju.
Za produkowanie fałszywych banknotów grozi kara więzienia od 5 do 25 lat. Za świadome wprowadzanie ich do obiegu oraz pomoc przy rozpowszechnianiu od 1 do 5 lat pozbawienia wolności.
- Kara zależy od tego, czy świadomoe czy też nie płacimy fałszywym banknotem - dodaje naczelnik sekcji. - Jeżli odkryjemy, że ktoś dał nam fałszywe pieniądze, natychmist powinniśmy powiadomić o tym organy ścigania. Od szybkości reakcji mieszkańców zależy szybkość naszej interwencji.
Każdy zatrzymany banknot jest wysyłany do NBP. Zdarza się, że skonfiskowane banknoty są prawdziwe - wtedy wracają do właścicieli. Takich wypadków było już od początku roku kilka.
Jak zabezpieczyć się przed otrzymaniem fałszywego banknotu?
- Jest kilka podstawowych elementów - odpowiada Aleksander Jurec. - Przede wszystkim papier. Każdy mniej więcej potrafi wyczuć na jakim papierze jest wyprodukowany prawdziwy banknot. Wystarczy porównać. Są jeszcze inne szczegóły - znaki wodne, uwypuklenia części tekstu, odcień farby itd. To wszystko może sprawić, że nie stracimy pieniędzy, gdyż nikt nie zwraca skonfiskowanych fałszywych pieniędzy.
OP