Policjanci zatrzymali 27-letniego gdańszczanina, który drogą internetową ukradł z konta jednej z elbląskich firm prawie 650 tys. zł. Wirtualne pieniądze wypłacił, ale nie cieszył się nimi długo. Wczoraj (9 listopada) Sąd Rejonowy w Elblągu zdecydował o umieszczeniu go w tymczasowym areszcie.
W czerwcu tego roku - po wcześniejszym zainfekowaniu i przejęciu kontroli nad komputerem pokrzywdzonego - z konta jednej z elbląskich firm zniknęły pieniądze - 635 tys. zł.
- Pieniądze te następnie zostały przelane na konta bankowe założone przy użyciu sfałszowanych dokumentów - mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu. - Złodziej, mając pełną kontrolę nad komputerem firmy, uszkodził zapisane na nim dane, uniemożliwiając jego uruchomienie. Zanim odkryto zniknięcie pieniędzy, zostały one już wypłacone w innym banku.
Specjalna grupa policjantów specjalizująca się w zwalczaniu przestępczości komputerowej z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie i Komendy Miejskiej Policji w Elblągu przez cztery miesiące pracowała nad rozwikłaniem zagadkowej kradzieży i ustaleniem jej sprawcy.
- Podczas śledztwa potwierdzono, że do przestępstwa doszło poprzez wykorzystanie zainstalowanego na komputerze ofiary złośliwego oprogramowania typu koń trojański - mówi Jakub Sawicki. - To umożliwiło sprawcy pełne przejęcie kontroli nad zainfekowanym komputerem. Sprawca mógł dokonywać na tym sprzęcie takich czynności, jak wyświetlanie zawartości dysków, odszukiwanie określonych plików, a także ich wysyłanie, pobieranie, kopiowanie, usuwanie oraz uruchamianie, pobieranie zrzutów ekranowych i pobieranie haseł znajdujących się w pamięci podręcznej, co w konsekwencji doprowadziło do uzyskania loginów i haseł potrzebnych do dokonania autoryzowanego polecenia przelewu.
Komputerowym złodziejem okazał się 27-letni Marcin K. z Gdańska - administrator sieci, z której łączono się z umieszczonym na zainfekowanym komputerze koniem trojańskim. Z racji pełnionej przez siebie funkcji mógł skutecznie zacierać ślady swojej działalności, udzielać błędnych informacji i tym samym utrudniać policyjne działania.
- Sprawa od początku była bardzo skomplikowana ze względu na zastosowanie przez podejrzanego najnowocześniejszych technologii, jego wysokie kwalifikacje oraz możliwość zacierania śladów - twierdzi Jakub Sawicki. - Mimo tego w „sieci” nie pozostał anonimowy i musiał w końcu wpaść w ręce policjantów.
Podczas zatrzymania 27-latek był przekonany, że pozostanie bezkarny. Usłyszał jednak zarzut oszustwa komputerowego. 9 listopada Sąd Rejonowy w Elblągu podjął decyzję o umieszczeniu go w trzymiesięcznym, tymczasowym areszcie. Ponadto na poczet przyszłych kar zabezpieczono samochód osobowy ok. 40 tys. zł należący do 27-letniego Marcina K.
Ta sprawa po raz kolejny pokazała, że pomimo powszechnej opinii, Internet nie gwarantuje anonimowości, a warmińsko-mazurscy policjanci bardzo dobrze radzą sobie z najnowocześniejszymi technologiami i skutecznie zwalczają tego typu przestępstwa. To wymierny efekt specjalistycznych szkoleń policjantów, współpracy z ekspertami w dziedzinie zwalczania przestępczości komputerowej oraz pracy na najlepszym dostępnym sprzęcie i oprogramowaniu, którym dysponują funkcjonariusze.
- Pieniądze te następnie zostały przelane na konta bankowe założone przy użyciu sfałszowanych dokumentów - mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego KMP w Elblągu. - Złodziej, mając pełną kontrolę nad komputerem firmy, uszkodził zapisane na nim dane, uniemożliwiając jego uruchomienie. Zanim odkryto zniknięcie pieniędzy, zostały one już wypłacone w innym banku.
Specjalna grupa policjantów specjalizująca się w zwalczaniu przestępczości komputerowej z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie i Komendy Miejskiej Policji w Elblągu przez cztery miesiące pracowała nad rozwikłaniem zagadkowej kradzieży i ustaleniem jej sprawcy.
- Podczas śledztwa potwierdzono, że do przestępstwa doszło poprzez wykorzystanie zainstalowanego na komputerze ofiary złośliwego oprogramowania typu koń trojański - mówi Jakub Sawicki. - To umożliwiło sprawcy pełne przejęcie kontroli nad zainfekowanym komputerem. Sprawca mógł dokonywać na tym sprzęcie takich czynności, jak wyświetlanie zawartości dysków, odszukiwanie określonych plików, a także ich wysyłanie, pobieranie, kopiowanie, usuwanie oraz uruchamianie, pobieranie zrzutów ekranowych i pobieranie haseł znajdujących się w pamięci podręcznej, co w konsekwencji doprowadziło do uzyskania loginów i haseł potrzebnych do dokonania autoryzowanego polecenia przelewu.
Komputerowym złodziejem okazał się 27-letni Marcin K. z Gdańska - administrator sieci, z której łączono się z umieszczonym na zainfekowanym komputerze koniem trojańskim. Z racji pełnionej przez siebie funkcji mógł skutecznie zacierać ślady swojej działalności, udzielać błędnych informacji i tym samym utrudniać policyjne działania.
- Sprawa od początku była bardzo skomplikowana ze względu na zastosowanie przez podejrzanego najnowocześniejszych technologii, jego wysokie kwalifikacje oraz możliwość zacierania śladów - twierdzi Jakub Sawicki. - Mimo tego w „sieci” nie pozostał anonimowy i musiał w końcu wpaść w ręce policjantów.
Podczas zatrzymania 27-latek był przekonany, że pozostanie bezkarny. Usłyszał jednak zarzut oszustwa komputerowego. 9 listopada Sąd Rejonowy w Elblągu podjął decyzję o umieszczeniu go w trzymiesięcznym, tymczasowym areszcie. Ponadto na poczet przyszłych kar zabezpieczono samochód osobowy ok. 40 tys. zł należący do 27-letniego Marcina K.
Ta sprawa po raz kolejny pokazała, że pomimo powszechnej opinii, Internet nie gwarantuje anonimowości, a warmińsko-mazurscy policjanci bardzo dobrze radzą sobie z najnowocześniejszymi technologiami i skutecznie zwalczają tego typu przestępstwa. To wymierny efekt specjalistycznych szkoleń policjantów, współpracy z ekspertami w dziedzinie zwalczania przestępczości komputerowej oraz pracy na najlepszym dostępnym sprzęcie i oprogramowaniu, którym dysponują funkcjonariusze.
A