Na ostatniej sesji Rady Miejskiej radny (podwójny AS Barometru Aktywności Radnych) zaproponował sprowadzenie do Elbląga zbudowanego w zakładach Schichaua parowozu. Po szerokiej i „merytorycznej” dyskusji okazało się, że ów parowóz nie jest nasz.
Pomysł chyba przepadł, jak ów zatopiony statek, którego maszt miał wystawać ponad lustro rzeki Elbląg. Radni z powodu odwołania styczniowej sesji, a i inni elblążanie, głowią się teraz, jakie inne atrakcje turystyczne można sprowadzić do Elbląga. Ja sam wpadłem w pułapkę tropienia i udałem się na poszukiwania. Znalazłem jakąś część, która mogła należeć do auta produkowanego w zakładach Komnica. Chciałbym to przekazać bezpłatnie na rzecz miasta pod warunkiem zlecenia mi rekonstrukcji samochodu. Koszt oceniam na 400 tysięcy zł, płatne z kieszeni radnych, którzy poparli wniosek dotyczący parowozu.
Pragnę przypomnieć, że pomysły dotyczące promocji Elbląga powinny być zbieżne z wizją zawartą w uchwale Strategia Promocji Elbląga, zawzięcie bronionej przez oddelegowane do przeczytania owego dokumentu młode wilczki, a uchwalonej pod koniec ubiegłego roku. W strategii tej nie ma zapisu o takich atrakcjach turystycznych. Jako filary submarki turystycznej wymieniono m.in. Piekarczyka, Galeon Smok, Wikingów jest, a jakże, znany wszystkim Elbląger, ale nie ma ani parowozu ani statku widma.
Jakie tłumy turystów podziwiają eksponowany parowóz, można się przekonać, odwiedzając Wrocław (fot. 1). Aż się boję otwarcie pisać o pomyśle kupna parowozu i uruchomieniu letniego połączenia na trasie kolei zalewowej, jak ma to miejsce w Poznaniu (fot. 2).
Drodzy Państwo Radni, zanim okrzykniecie, że jest to ciekawy pomysł i należy go zrealizować, przyjmijmy najpierw zasadę: zgłaszający pomysł musi też zadbać o jego finansowanie. Spoza budżetu miasta.
Pragnę przypomnieć, że pomysły dotyczące promocji Elbląga powinny być zbieżne z wizją zawartą w uchwale Strategia Promocji Elbląga, zawzięcie bronionej przez oddelegowane do przeczytania owego dokumentu młode wilczki, a uchwalonej pod koniec ubiegłego roku. W strategii tej nie ma zapisu o takich atrakcjach turystycznych. Jako filary submarki turystycznej wymieniono m.in. Piekarczyka, Galeon Smok, Wikingów jest, a jakże, znany wszystkim Elbląger, ale nie ma ani parowozu ani statku widma.
Jakie tłumy turystów podziwiają eksponowany parowóz, można się przekonać, odwiedzając Wrocław (fot. 1). Aż się boję otwarcie pisać o pomyśle kupna parowozu i uruchomieniu letniego połączenia na trasie kolei zalewowej, jak ma to miejsce w Poznaniu (fot. 2).
Drodzy Państwo Radni, zanim okrzykniecie, że jest to ciekawy pomysł i należy go zrealizować, przyjmijmy najpierw zasadę: zgłaszający pomysł musi też zadbać o jego finansowanie. Spoza budżetu miasta.