UWAGA!

Po wypadku nie załamałem się, przede mną sportowe wyzwania

 Elbląg, Po wypadku nie załamałem się, przede mną sportowe wyzwania
fot. Anna Dembińska

Jego życie zmienił wypadek. Twierdzi, że na lepsze. Kiedyś był niezłym łobuzem, dziś przewartościował swoje życie, służy za przykład innym, spełnia swoje marzenia, a przed nim wiele ambitnych planów. Czy je zrealizuje, zależy od Państwa pomocy.

O Andrzeju Cieślakowskim pisaliśmy półtora roku temu. Przebywał wtedy w elbląskim hospicjum i szybko stał się jego dobrym duchem. Rozmawiał z pacjentami, pomagał w opiece nad chorymi, majstrował, wykonywał telefony, a nawet podlewał kwiatki. W hospicjum znalazł się po tym, jak potrącił go samochód. Andrzej trafił na wózek inwalidzki, zawaliło się jego wiele planów. - Hospicjum to całkiem inny świat. Tutaj nauczyłem się innego podejścia do życia – mówi Andrzej Cieślakowski. - Dopiero tutaj zobaczyłem, że mimo mojej niepełnosprawności w porównaniu z innymi mam naprawdę bardzo wiele. Jestem szczęśliwy. Bardzo wiele mam – opowiada.
       Wypadek zmienił jego życie na lepsze. Okazało się, że życie widziane z perspektywy wózka może być początkiem czegoś nowego. I tak Andrzej trafił do klubu IKS Atak, regularnie ćwiczy, a nawet zdobywa medale. W międzyczasie zrobił prawo jazdy, kupił samochód. Wrócił do domu w rodzinnych Markusach, jednak wciąż jest stałym gościem elbląskiego hospicjum. Pomaga też niepełnosprawnemu koledze wyjść z depresji. W hospicjum zostawił wielu przyjaciół, dlatego cały czas tutaj wraca. W każdy czwartek pomaga w organizacji cotygodniowych spotkań mieszkańców, obsługuje grilla, wspiera duchowo pacjentów, karmi ich.
       Wiele miejsca w jego życiu zajmuje sport. To on jest dla niego najlepszą rehabilitacją. Trenuje pchnięcie kulą i rzut dyskiem. Treningi odbywają się dwa razy w tygodniu. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Niedawno przywiózł z Otwartych Mistrzostw Polski Osób Niepełnosprawnych w Lekkiej Atletyce srebrny medal w pchnięciu kulą. Ma jednak apetyt na więcej. - Na początku marzę o zdobyciu złota na podobnych mistrzostwach – zdradza swoje plany Andrzej. - Mam jednak też nadzieję, że za cztery lata uda mi się wystartować w igrzyskach paraolimpijskich. Spróbuję też może nurkowania.
       Wzorem do naśladowania dla Andrzeja jest postać Nicka Vujicica, australijskiego kaznodziei i mówcy motywacyjnego, który urodził się bez rąk i nóg, dziś męża i ojca dwójki dzieci. - On uświadomił mi, że wszystko w życiu jest możliwe, jeśli tylko naprawdę się chce – dodaje Andrzej Cieślakowski. - Nie ma żadnych barier ani przeszkód.
       Jedyną rzeczą, której Andrzej dziś potrzebuje do szczęścia, jest lepszy wózek inwalidzki. Tylko taki pomoże mu w realizacji jego ambitnych sportowych planów. - Mój wózek jest już stary i zaczyna się sypać – mówi Andrzej. - Nie wytrzymuje wymagających treningów. Nowy pozwoliłby mi w intensywnym uprawianiu sportu.
       Andrzej Cieślakowski nie traci nadziei, że kiedyś stanie na nogi. Na razie jednak o tym nie myśli. Żyje chwilą i cieszy się życiem.
       My życzymy mu dalszych sportowych sukcesów i udziału w igrzyskach paraolimpijskich za cztery lata. A wszystkich tych, którzy chcą pomóc Andrzejowi w realizacji jego pasji prosimy o wpłaty na konto. Pieniądze pomogą mu w zakupie nowego wózka.
      
       Andrzej jest podopiecznym Fundacji Balian Sport
       Konto bankowe:
       BANK PEKAO SA O/Poznań 77 1240 6609 1111 0010 4319 0503
       Tytuł przelewu: Dla Andrzeja Cieślakowskiego
      
      

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama