Ktokolwiek wątpiłby w trafność starego, łacińskiego przysłowia „homo homini lupus est” (człowiek człowiekowi jest wilkiem), może się bez trudu przekonać o jego słuszności, chociażby w czasie przejażdżki elbląskim tramwajem, informował Dziennik Bałtycki z 15 grudnia 1958 r.
Służę przykładem: z przystanku linii nr 2 rusza tramwaj. Po przejechaniu zaledwie kilku metrów, dwukrotny sygnał dzwonka osadza go na miejscu. Spojrzenia zziębniętych pasażerów kierują się w stronę pomostu, na który wkracza jakaś starsza pani. Wsiada i z miejsca „częstuje” konduktorkę reprymendą, cedząc przez zęby „śpią i nie widzą pasażerów”. Konduktorka rewanżuje się w tym samym tonie. Obustronnie sypią się niezbyt wersalskie słówka. Płacenie za przejazd zmienia się w jawną demonstrację wzajemnej niechęci.
Czy naprawdę był powód? Czy to nie nonsens prowokować taką słowną utarczkę z konduktorką, która znużona kilkugodzinną pracę, mogła nie dostrzec w ciemności spóźnioną pasażerkę?
Moim zdaniem za zatrzymanie tramwaju bardziej na miejscu, niż opryskliwość i impertynencje – byłoby miłe i ujmujące, a tak rzadkie u nas „dziękuję”.
Odważę się to stwierdzić, pomimo że impulsywna pani jest osobą starszą, która może się poczuć dotknięta takim „pouczaniem”. Bierzmy przykład z Warszawy czy Poznania, gdzie pomimo większego tłoku kłótnie, a nawet sprzeczki są już dosłownie unikatami.
Czy naprawdę był powód? Czy to nie nonsens prowokować taką słowną utarczkę z konduktorką, która znużona kilkugodzinną pracę, mogła nie dostrzec w ciemności spóźnioną pasażerkę?
Moim zdaniem za zatrzymanie tramwaju bardziej na miejscu, niż opryskliwość i impertynencje – byłoby miłe i ujmujące, a tak rzadkie u nas „dziękuję”.
Odważę się to stwierdzić, pomimo że impulsywna pani jest osobą starszą, która może się poczuć dotknięta takim „pouczaniem”. Bierzmy przykład z Warszawy czy Poznania, gdzie pomimo większego tłoku kłótnie, a nawet sprzeczki są już dosłownie unikatami.
oprac. Olaf B.