Z obowiązku dziennikarskiego i z zainteresowania osobistego uczestniczę w każdej sesji Rady i w wielu posiedzeniach Prezydium MRN w Elblągu, informował Dziennik bałtycki z 24 grudnia 1958 r.
„Krew mnie zalewa” – jak powiedziałby Wiech – kiedy na mównicy dyskutant stara się wyłuszczyć zebranym swój punkt widzenia na przedmiot obrad czy dyskusji, a wśród słuchaczy w mniejszych czy większych grupkach… wre ożywiona dyskusja, odbiegająca często od tematu i uniemożliwiająca im przyjęcie do świadomości tego, o czy mówi dyskutant.
W podobny stan emocjonalny wprowadzają mnie różne wędrówki po Sali obrad lub w ogóle jej opuszczenie.
Pomijając już fakt, że rozmowy te i wędrówki rozpraszają uwagę pozostałych uczestników, słuchających wywodów, dowodzą, one zupełnego braku dyscypliny osobistej. Ponadto są też w pewnym sensie obraźliwe dla mówcy, który uznać je może za wyraz lekceważenia dla jego osoby czy też sprawy, którą porusza.
Dlatego też, Obywatele Radni, pamiętać należy, że savoir-vivre obowiązuje nie tylko w życiu prywatnym, lecz również na sesjach i posiedzeniach.
W podobny stan emocjonalny wprowadzają mnie różne wędrówki po Sali obrad lub w ogóle jej opuszczenie.
Pomijając już fakt, że rozmowy te i wędrówki rozpraszają uwagę pozostałych uczestników, słuchających wywodów, dowodzą, one zupełnego braku dyscypliny osobistej. Ponadto są też w pewnym sensie obraźliwe dla mówcy, który uznać je może za wyraz lekceważenia dla jego osoby czy też sprawy, którą porusza.
Dlatego też, Obywatele Radni, pamiętać należy, że savoir-vivre obowiązuje nie tylko w życiu prywatnym, lecz również na sesjach i posiedzeniach.
oprac. Olaf B.