UWAGA!

Śródmieście w najbliższych latach

Na rogu ul. Hetmańskiej i Giermków powstanie duży gmach, w którym znajdą siedzibę „Delikatesy” z następującymi 5 stoiskami: przetworów mięsnych, wyrobów cukierniczych, win i wódek, kolonialno-spożywcze i warzywniczo-owocowe, informował Elbląski Głos Wybrzeża z 11 stycznia 1957 r.

W dyrekcji Centralnego Zarządu Budowy Miast i Osiedli w Warszawie odbyła się ostatnio konferencja na której omawiano m. in. Sprawę zabudowy Śródmieścia nr I miasta Elbląga. Przewiduje się, że w dzielnicy tej liczba mieszkańców wynosić będzie około 5 tysięcy. Znacznej rozbudowie ulegnie także sieć handlowa. W dziedzinie tej przewiduje się budowę wielu nowych obiektów. I tak m. in. na rogu ul. Hetmańskiej i Giermków powstanie duży gmach, w którym znajdą siedzibę „Delikatesy” z następującymi 5 stoiskami: przetworów mięsnych, wyrobów cukierniczych, win i wódek, kolonialno-spożywcze i warzywniczo-owocowe.
     Na ul. Giermków otwarty zostanie także duży sklep spożywczy. Prócz tego w śródmieściu otworzy się jeszcze kilka innych sklepów m. in. odzieżowy, obuwniczy, nabiałowo-piekarniczy, restaurację na 100 miejsc, kawiarnię na 60 miejsc i jadłodajnię.
     Szczegóły rozbudowy śródmieścia ustali jeszcze, specjalnie powołana w tym celu komisja.
     
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • No i to były "Delikatesy" mojego życia ! Delikatesy w latach 60.,.70.,80 - to było to ! Chociaż były i momenty, gdy się stało za twarogiem na sernik na święta, albo i za szynką w słynnym dziale mięsnym... A i bar przez lata działał świetnie, zawsze jakieś grupki przy nim stały. Z dzieciństwa pamiętam masło kakaowe, pyszne ciastka po 2 złote, kakao, później tatara. I jak cytryny na święta rzucali... A póżniej nagle w dział warzywniczy i piekarniczy wrzepił się jakiś bank ze swoimi bankomatami i klimat sklepu jednak się zmienił. Bo "Delikatesy" to był także rutuał przejścia przez sklep: wejście naprzeciwko słodyczy, cofnięcie się do pieczywa, zerknięcie na owoce i warzywa, powrót obok słodyczy do kolonialnych tea end cafe, pozdrowienie ewentualnych znajomych przy barku, zacny wódczany, potem wędliny, nabiał i chyba garmaż. I żadnych dodatkowych stoisk, bo po prostu nie było na to miejsca, tak zawsze było tłoczno. To co piszę, to nie sentymenty, to było nasze życie - Krysia
  • eh, kolonialno-spożywcze, w tamtych czasach !
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    żuczek(2007-01-11)
  • Krysiu, pięknie opisałaś swoje wsponienia. Przy tym barku może widziałaś mnie stojacego, a na przeciw barku dział monopolowy, a jakie alkohole, jak działały na wyobrażnię i kieszeń. Faktycznie w Delikatesach można było spotkać, prawie całe nasze młode pokolenie. Z barku w Delikatesach obieraliśmy kierunek do Mocci, na kawę.Pozdrawiam.
Reklama