Nie każdego miłośnika książki – a jest ich w prawie 80-tysięcznym Elblągu spore grono – zadowala przeczytanie wypożyczonej z biblioteki książki, informował Dziennik Bałtycki z 9 grudnia 1958 r.
Są pozycje, które chciałby posiadać na własność, lecz których z powodu wyczerpania nakładu nabyć już nie może. Ktoś inny znowu posiada we własnym zbiorze pozycje, które z braku miejsca czy z innych powodów chciałby zbyć. Jeszcze inny posiada ksiązki w językach obcych, nie przedstawiające dla niego żadnej wartości, a poszukiwane może przez innych.
Co czynią mieszkańcy Elbląga, znajdujący się w podobnych sytuacjach? Nic. Czekają na przypadek, który pozwoli na uzupełnienie własnych zbiorów poszukiwanymi pozycjami względnie uwolni od zbędnego balastu.
Aby ludziom tym pomóc, nie od rzeczy byłoby uruchomienie przy jednej z elbląskich księgarń „Domu Książki” antykwariatu, trudniącego się skupem i sprzedażą starych książek. Antykwariaty takie istnieją już w Gdańsku i Gdyni i cieszą się dużym powodzeniem.
Czekamy więc, jak się do naszej propozycji ustosunkuje „Dom Książki”.
Co czynią mieszkańcy Elbląga, znajdujący się w podobnych sytuacjach? Nic. Czekają na przypadek, który pozwoli na uzupełnienie własnych zbiorów poszukiwanymi pozycjami względnie uwolni od zbędnego balastu.
Aby ludziom tym pomóc, nie od rzeczy byłoby uruchomienie przy jednej z elbląskich księgarń „Domu Książki” antykwariatu, trudniącego się skupem i sprzedażą starych książek. Antykwariaty takie istnieją już w Gdańsku i Gdyni i cieszą się dużym powodzeniem.
Czekamy więc, jak się do naszej propozycji ustosunkuje „Dom Książki”.
oprac. Olaf B.