Kontrkultura - jak sama nazwa wskazuje, to „coś”, co idzie naprzeciw kulturze główno-nurtowej. Bardzo trudne w dzisiejszych czasach zjawisko do określenia. No bo czy w Elblągu można nazwać kontrkulturą koncert Farbhen Lehre, po którym całą noc leci muzyka techno, a publika nie oczekuje niczego innego jak tylko dobrej, ależ tyle samo płytkiej zabawy.
Podobny charakter mają inne przedsięwzięcia w Elblągu. Niby muzyka rockowa, alternatywna, ale charakteru kontrkultury nie ma. Czy np. Juwenalia PWSZ są kontrkulturą? Nie - i ani ze względu na publikę, która bawi się, jak na bałkańskim weselu, ani ze względu na dość przypadkowy wybór muzyki.
Podróżując po kraju i Europie, można odnaleźć miejsca, enklawy kontrkultury. Najczęściej grupują się one wokół swoistych centrów alternatywnej myśli, muzyki, jaką stanowią squaty. Termin ten nie kojarzy się najlepiej - pustostany przejęte nielegalnie przez młodzież, problemy z alkoholem i narkotykami. Tak bywa czasem rzeczywiście, ale nigdy nie odnotowałem więcej narkotyków w takich miejscach, niż na dyskotekach. Tych miejsc uciechy jednak nikt rozsądny nie chce pozamykać, a tak dzieje się w przypadku squatów.
Jako dobry przykład sqautów może służyć Rozbrat w Poznaniu, i choć nie jest to przykład ostatni i jedyny, skupię się na nim. Wokół Rozbratu zebrały się setki inaczej myślącej młodzieży. Lista osiągnięć kilkunastoletniej działalności Rozbratu w dziedzinie kultury jest zaiste imponująca. Oprócz całej czołówki koncertujących tam grup z całego świata, olbrzymiej ilości głośnych akcji i happeningów, była także cała rzesza niezwykłych wykładów. Za przykład mogą posłużyć urodzinowe imprezy Rozbratu, gdzie na wykłady wśród zaproszonych gości można było znaleźć takie tuzy jak Zygmunt Bauman, Ryszard Kapuściński, Noam Chomsky czy Slavomir Żiżek. Wokół tego miejsca zawsze ciekawie było się znaleźć. Twórczy ferment, a zarazem miejsce, o które dbali sami uczestnicy przedsięwzięć. Nie dochodziło tam nigdy do bijatyk, wandalizmów czy innych przykrych zachowań - każdy miał na uwadze dobro wspólne Rozbratu. Mnogość charakterów, idei, pomysłów - to jest to, w czym najlepiej się czuje przekorna młodzież i kontrkultura.
Squat dziś to już nie to samo, co dawniej. Nie musi to już być nielegalnie przejmowany pustostan. W wielu miejscach na świecie miasta (Londyn, Liverpool, Barcelona, Amsterdam, Berno, Frankfurt, ale też i dużo mniejsze ośrodki miejskie) same oddają jeden budynek w posiadanie alternatywnej młodzieży. Częstokroć takie miejsce staje się - podobnie jak w Poznaniu - swoistym domem kultury, do którego część turystów udaje się w pierwszej kolejności. Trzeba przyznać, że takie miejsce może kreatywnie wpływać na młodzież tam urzędującą. Ilość warsztatów artystycznych, wykładów, projekcji, odczytów, interesujących gości tam zapraszanych to jest świetny grunt dla rozwoju młodego człowieka. Ważnym argumentem jest to, że mimo mnogości działań, które w takim miejscu się odbywają, nigdy, ze względu na alternatywny charakter, młodzież nie wyciąga rąk po pieniądze miejskie, a swoim kosztem próbuje organizować przedsięwzięcia społeczne i kulturalne.
Jestem pełen nadziei, że takie miejsce powstanie w Elblągu. Miejsce dla młodzieży, przez nią kierowane i tworzone tylko i wyłącznie dla jej potrzeb. Część bowiem ludzi zawsze ma charakter odstający od reszty, wywrotowy, problem w tym, żeby taki człowiek miał gdzie się realizować i wykorzystać swój potencjał. Multum moich znajomych studiuje w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu - bo tam takie miejsca są. Apeluje do włodarzy naszego miasta, dajcie młodym spróbować stworzyć swoją enklawę w Elblągu. Wtedy będziemy mówić o prawdziwej kontrkulturze w naszym mieście.
Podróżując po kraju i Europie, można odnaleźć miejsca, enklawy kontrkultury. Najczęściej grupują się one wokół swoistych centrów alternatywnej myśli, muzyki, jaką stanowią squaty. Termin ten nie kojarzy się najlepiej - pustostany przejęte nielegalnie przez młodzież, problemy z alkoholem i narkotykami. Tak bywa czasem rzeczywiście, ale nigdy nie odnotowałem więcej narkotyków w takich miejscach, niż na dyskotekach. Tych miejsc uciechy jednak nikt rozsądny nie chce pozamykać, a tak dzieje się w przypadku squatów.
Jako dobry przykład sqautów może służyć Rozbrat w Poznaniu, i choć nie jest to przykład ostatni i jedyny, skupię się na nim. Wokół Rozbratu zebrały się setki inaczej myślącej młodzieży. Lista osiągnięć kilkunastoletniej działalności Rozbratu w dziedzinie kultury jest zaiste imponująca. Oprócz całej czołówki koncertujących tam grup z całego świata, olbrzymiej ilości głośnych akcji i happeningów, była także cała rzesza niezwykłych wykładów. Za przykład mogą posłużyć urodzinowe imprezy Rozbratu, gdzie na wykłady wśród zaproszonych gości można było znaleźć takie tuzy jak Zygmunt Bauman, Ryszard Kapuściński, Noam Chomsky czy Slavomir Żiżek. Wokół tego miejsca zawsze ciekawie było się znaleźć. Twórczy ferment, a zarazem miejsce, o które dbali sami uczestnicy przedsięwzięć. Nie dochodziło tam nigdy do bijatyk, wandalizmów czy innych przykrych zachowań - każdy miał na uwadze dobro wspólne Rozbratu. Mnogość charakterów, idei, pomysłów - to jest to, w czym najlepiej się czuje przekorna młodzież i kontrkultura.
Squat dziś to już nie to samo, co dawniej. Nie musi to już być nielegalnie przejmowany pustostan. W wielu miejscach na świecie miasta (Londyn, Liverpool, Barcelona, Amsterdam, Berno, Frankfurt, ale też i dużo mniejsze ośrodki miejskie) same oddają jeden budynek w posiadanie alternatywnej młodzieży. Częstokroć takie miejsce staje się - podobnie jak w Poznaniu - swoistym domem kultury, do którego część turystów udaje się w pierwszej kolejności. Trzeba przyznać, że takie miejsce może kreatywnie wpływać na młodzież tam urzędującą. Ilość warsztatów artystycznych, wykładów, projekcji, odczytów, interesujących gości tam zapraszanych to jest świetny grunt dla rozwoju młodego człowieka. Ważnym argumentem jest to, że mimo mnogości działań, które w takim miejscu się odbywają, nigdy, ze względu na alternatywny charakter, młodzież nie wyciąga rąk po pieniądze miejskie, a swoim kosztem próbuje organizować przedsięwzięcia społeczne i kulturalne.
Jestem pełen nadziei, że takie miejsce powstanie w Elblągu. Miejsce dla młodzieży, przez nią kierowane i tworzone tylko i wyłącznie dla jej potrzeb. Część bowiem ludzi zawsze ma charakter odstający od reszty, wywrotowy, problem w tym, żeby taki człowiek miał gdzie się realizować i wykorzystać swój potencjał. Multum moich znajomych studiuje w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu - bo tam takie miejsca są. Apeluje do włodarzy naszego miasta, dajcie młodym spróbować stworzyć swoją enklawę w Elblągu. Wtedy będziemy mówić o prawdziwej kontrkulturze w naszym mieście.