Wydawałoby się, że czeka nas nie lada udogodnienie. Brak konieczności dbania o bilet w kieszeni czy też o drobne na jego kupno. Od niedawna w naszym mieście funkcjonują EKM-ki, czyli Elbląskie Karty Miejskie. Pierwotnym założeniem była prawdopodobnie chęć ułatwienia życia mieszkańcom Elbląga, a tymczasem rezultaty wydają się być nieco inne.
Ludzie starsi, schorowani, mimo, iż od 70. roku życia mają prawo do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską, muszą przepychać się w środkach lokomocji tylko po to, by zbliżyć EKM do kasownika i zarejestrować bezpłatny przejazd. Jak dowiedziałam się z pewnego źródła, procedura ta służy jedynie prowadzeniu statystyk. Cóż, można tylko powiedzieć – niebywałe „ułatwienie” dla starszych.
Kolejna kwestia to rejestrowanie jednorazowych przejazdów i naliczanie opłat za nie. Nie raz zdarzyło się, że kierowca w trakcie drogi wyłączył zapowiedzi przystanków, przez co system zwariował i zamiast rzekomo oddać nam 10 lub 20 groszy przy wysiadaniu, naliczył drugi bilet. Po zgłoszeniu faktu kierowcy pojazdu jesteśmy odsyłani do elbląskiego zarządu ZKM, gdyż, jak tłumaczy kierowca, to nie jego wina.
EKM to karta niewątpliwie dla ludzi o mocnych nerwach. Często kasowniki są zablokowane, nie działają prawidłowo. Jednym słowem – masa problemów. A gdy chcemy już dojść swoich praw składając reklamację w siedzibie ZKM, to musimy liczyć się z koniecznością wzięcia urlopu na jeden dzień, bo jeśli pracujemy standardowo do 15 bądź 16, to nie mamy szans na załatwienie niczego, gdyż kierownik przyjmuje reklamacje do godziny 15.
To tylko nieliczne problemy, jakie występują w związku z Elbląskimi Kartami Miejskimi. Wystarczy posłuchać sfrustrowanych pasażerów. A miało być tak komfortowo…
Kolejna kwestia to rejestrowanie jednorazowych przejazdów i naliczanie opłat za nie. Nie raz zdarzyło się, że kierowca w trakcie drogi wyłączył zapowiedzi przystanków, przez co system zwariował i zamiast rzekomo oddać nam 10 lub 20 groszy przy wysiadaniu, naliczył drugi bilet. Po zgłoszeniu faktu kierowcy pojazdu jesteśmy odsyłani do elbląskiego zarządu ZKM, gdyż, jak tłumaczy kierowca, to nie jego wina.
EKM to karta niewątpliwie dla ludzi o mocnych nerwach. Często kasowniki są zablokowane, nie działają prawidłowo. Jednym słowem – masa problemów. A gdy chcemy już dojść swoich praw składając reklamację w siedzibie ZKM, to musimy liczyć się z koniecznością wzięcia urlopu na jeden dzień, bo jeśli pracujemy standardowo do 15 bądź 16, to nie mamy szans na załatwienie niczego, gdyż kierownik przyjmuje reklamacje do godziny 15.
To tylko nieliczne problemy, jakie występują w związku z Elbląskimi Kartami Miejskimi. Wystarczy posłuchać sfrustrowanych pasażerów. A miało być tak komfortowo…