Kiedyś wraz z żoną i synem pojechaliśmy do Bażantarni na ognisko. Ognisko rozpaliliśmy na dziko przy strumyku, praktycznie na końcu szlaku. Momentami nawet musieliśmy przenosić roweru przez powalone drzewa. Chcieliśmy zwyczajnie odpocząć od zgiełku. Niedaleko nas ognisko zrobiła sobie parka gruchających ludzi. Żona mówiła że zna kobietę i że jest ona upośledzona i raczej tak było bo w pewnym momencie podszedł do nas jej towarzysz człowiek któremu jak to się mówi coś brakowało. Nie pamiętam co chciał, nie był agresywny, ale zapamiętałem jedno. W miejscu w którym zrobili sobie piknik pozostawili po sobie mega porządek. Nie było nawet kawałka śmiecia! Piszę o tym bo często zastanawiam się czym normalność i jak ona wygląda. Skąd bierze się to że upośledzony potrafi zachować się normalnie, a normalny zachowuję się skończony idiota?