Elbląg to stan umysłu i choć się tu urodziłem zawsze to czułem, a w okresie bolszewizmu, kiedyś czerwonego obecnie katolickiego tym bardziej dotkliwie jest to wyczuwalne. Jeździłem wiele po Europie na rowerze i przyznam jest nieźle, ale są perfekcjoniści w tym zagadnieniu - Austria, Holandia, Niemcy no i cała Skandynawia. Obowiązują w tych krajach trzy podstawowe zasady: drogi - trasy rowerowe są wyraźnie oddzielone od ruchu pieszego i kołowego, w obrębie miejscowości istnieją zamknięte pętle tras rowerowych o różnej skali trudności i kilometrażu, trasy rowerowe komunikują określone, główne centra miast i miejscowości dając jak najmniejszą kolizyjność przejazdu i kontaktu z innymi strumieniami pojazdów. To oczywiście główne priorytety budowy i użytkowania tras, bo istnieje jeszcze ogromna sfera infrastruktury towarzyszącej, które u nas bardzo brakuje - punkty informacyjne, parkingowe, postojowe, serwisowe, zakupowe, widokowe i wypoczynkowe etc. .. .Trudno nazwać trasami rowerowymi wybrukowane polbrukiem drogi, na których trudno się poruszać i komunikować. Sądzę, że podstawowym grzechem projektowym jest kompletna nieznajomość przedmiotu sprawy przez osoby toto tworzące, które nie sadzę, aby kiedykolwiek spenetrowały obiekt przed projektowaniem z siodełka roweru.
Aborygen jak zwykle lejesz wode, zero konkretow, tylko ciagly lans. Moze zglos sie do gwiazdy tancza na lodzie czy innego you can dance, albo chocby zjedz snikersa, bo tego ciaglego gwiazdorzenia nie mozna juz czytac.