To nie ma nic wspólnego z gen. Polko, który dzisiaj jako "playboy" jest ekspertem od konfliktów, które Polskę wpędziły w wir wojen odległych od Rzeczpospolitej, czyli w Zatoce Perskiej i Iraku... Mam na myśli człowieka, który także przybrał jeden z wielu pseudonimów bojowych, w tym "Bolko 1000". On walczył o Polskę realną.
Jego działalność przypomniała konferencja zorganizowana przez ks. Kilanowskiego w sobotę 15 listopada. Należy wyrazić uznanie dla tej inicjatywy. Poza działaniami na rzecz rozwoju Polski na tych terenach Bolesław Nieczuja-Ostrowski, mimo szykan ówczesnej władzy, odcisnął znaczące pozytywne piętno w postaci swojej nieprzeciętnej osobowości.
Właśnie tutaj (Pogrodzie i Elbląg) schronił się ze swoimi żołnierzami z AK po wygranej II wojnie światowej, ale przegranej przez Jego Polskę, chroniąc ich przed represjami NKWD i bezpieki.
Jego polityczny i pragmatyczny zmysł doprowadził do rozwiązania znacznych sił AK w Generalnej Guberni, którymi dowodził właśnie do 11.11.1944 r. Być może słusznie ocenił, że dalsza walka wobec kolejnego jałtańskiego rozbioru Polski jest bezcelowa. Wiedział, że czekanie na Andersa, który ma przybyć na białym koniu, to ówczesna utopia. Ale to nie była kapitulacja. On jako dowódca ocenił, że życie Jego żołnierzy jest rzeczą najważniejszą. Ewenementem jest to, że wraz z żołnierzami osiedlił się w Pogrodziu, gdzie próbował stworzyć życie w nowej Polsce, która nie koniecznie odpowiadała Jego marzeniom. Jego działalność po potwornych doświadczeniach z władzą ludową (dwa wyroki śmierci i cela na Montelupich w Krakowie) nie przerwała Jego działalności na rzecz Polski. Mimo że stała się dla Niego macochą, którą także kochał.
Niewielu elblążan wie, że mimo tych restrykcji stworzył Spółdzielnię Ogrodniczo-Pszczelarską Żuławy w Elblągu. Nigdy ze swoim działaniem nie afiszował się, nawet już w czasie III Rzeczpospolitej, która dla własnych potrzeb znała Go jako bohatera polskości. Zaczęła Go nawet hołubić i odznaczać.
Zmarł niedawno w Elblągu i był pochowany ze wszelkimi honorami. Ale czy to wszystko? Wielokrotnie nazwisko generała Nieczui-Ostrowskiego zgłaszane było do elbląskich władz z wnioskiem o należne upamiętnienie tej postaci – jako patrona ulicy czy placu. Niestety "przegrywał" z gen. Okulickim, który wysłał w czasie Powstania Warszawskiego 120 tysięcy warszawiaków w niebyt... Przegrał z kobietą, która ratując narkomanów zginęła z ręki jednego z nich. Niewiele brakowało, że przegrałby z Schichauem, twórcą przemysłowego Elbinga, który tworzył także potęgę III Rzeszy.
Bolesław natomiast w ówczesnych realiach tworzył nasz polski Elbląg. Uważam, że "Bolkowi" i innym zapomnianym pionierom Elbląga – Ninie Bańkowskiej- Cyplik. Barbarze Czerniak, dyrektorowi Musiałowi i innym należy się odpowiednie miejsce w panteonie elblążan po 1945 r. którzy budowali nową, niekoniecznie dla siebie, ale dla innych pokoleń elbląską rzeczywistość.
Dlatego inicjatywę zgłoszoną podczas sympozjum, aby wystąpić do władz o upamiętnienie osób, które miały wpływ na powojenne losy Elbląga, uważam jako bardzo cenną, tak jak powstanie "Ronda Wyklętych". "Błogosławieni" dla rozwoju naszego miasta są bardziej dla nas cenni...
Jestem dumny że moje osobiste życie było z Nim związane. Niemniej elblążanie powinni podzielić to uczucie wraz ze mną.
Właśnie tutaj (Pogrodzie i Elbląg) schronił się ze swoimi żołnierzami z AK po wygranej II wojnie światowej, ale przegranej przez Jego Polskę, chroniąc ich przed represjami NKWD i bezpieki.
Jego polityczny i pragmatyczny zmysł doprowadził do rozwiązania znacznych sił AK w Generalnej Guberni, którymi dowodził właśnie do 11.11.1944 r. Być może słusznie ocenił, że dalsza walka wobec kolejnego jałtańskiego rozbioru Polski jest bezcelowa. Wiedział, że czekanie na Andersa, który ma przybyć na białym koniu, to ówczesna utopia. Ale to nie była kapitulacja. On jako dowódca ocenił, że życie Jego żołnierzy jest rzeczą najważniejszą. Ewenementem jest to, że wraz z żołnierzami osiedlił się w Pogrodziu, gdzie próbował stworzyć życie w nowej Polsce, która nie koniecznie odpowiadała Jego marzeniom. Jego działalność po potwornych doświadczeniach z władzą ludową (dwa wyroki śmierci i cela na Montelupich w Krakowie) nie przerwała Jego działalności na rzecz Polski. Mimo że stała się dla Niego macochą, którą także kochał.
Niewielu elblążan wie, że mimo tych restrykcji stworzył Spółdzielnię Ogrodniczo-Pszczelarską Żuławy w Elblągu. Nigdy ze swoim działaniem nie afiszował się, nawet już w czasie III Rzeczpospolitej, która dla własnych potrzeb znała Go jako bohatera polskości. Zaczęła Go nawet hołubić i odznaczać.
Zmarł niedawno w Elblągu i był pochowany ze wszelkimi honorami. Ale czy to wszystko? Wielokrotnie nazwisko generała Nieczui-Ostrowskiego zgłaszane było do elbląskich władz z wnioskiem o należne upamiętnienie tej postaci – jako patrona ulicy czy placu. Niestety "przegrywał" z gen. Okulickim, który wysłał w czasie Powstania Warszawskiego 120 tysięcy warszawiaków w niebyt... Przegrał z kobietą, która ratując narkomanów zginęła z ręki jednego z nich. Niewiele brakowało, że przegrałby z Schichauem, twórcą przemysłowego Elbinga, który tworzył także potęgę III Rzeszy.
Bolesław natomiast w ówczesnych realiach tworzył nasz polski Elbląg. Uważam, że "Bolkowi" i innym zapomnianym pionierom Elbląga – Ninie Bańkowskiej- Cyplik. Barbarze Czerniak, dyrektorowi Musiałowi i innym należy się odpowiednie miejsce w panteonie elblążan po 1945 r. którzy budowali nową, niekoniecznie dla siebie, ale dla innych pokoleń elbląską rzeczywistość.
Dlatego inicjatywę zgłoszoną podczas sympozjum, aby wystąpić do władz o upamiętnienie osób, które miały wpływ na powojenne losy Elbląga, uważam jako bardzo cenną, tak jak powstanie "Ronda Wyklętych". "Błogosławieni" dla rozwoju naszego miasta są bardziej dla nas cenni...
Jestem dumny że moje osobiste życie było z Nim związane. Niemniej elblążanie powinni podzielić to uczucie wraz ze mną.