By uczynić z ludzi niewolników, należy im wmówić, że wszystkie problemy, to problemy społeczne. Radny Nieczuja-Ostrowski wpadł na iście szatań... tzn. genialny pomysł: jak z Elbląga zrobić atrakcję turystyczną, do której ciągnęłyby rzesze turystów zostawiając tu euro, ruble i złotówki. Nawet zaproponował kilka pomysłów do rozważenia przez elblążan.
Wreszcie znalazł się ktoś z wizją i chęcią realizacji odważnych idei. Będę kibicował radnemu - przypomnę: As pierwszego rankingu radnych - w jego przedsięwzięciu, bo mam nadzieję, że to będzie jego prywatna inwestycja. Moje pieniądze proszę przeznaczyć na to, co zwykło określać się wspólnymi potrzebami społecznymi, czyli przede wszystkim na infrastrukturę drogową i techniczną. Drogi, uzbrojenie terenu, oświetlenie to są potrzeby wspólne społeczności lokalnej, a nie: opieka społeczna, konkursy taneczne czy tworzenie atrakcji turystycznych. Zresztą sam radny wspomina o prężnie rozwijającej się atrakcji na Kaszubach, atrakcji jak najbardziej prywatnej.
W corocznej debacie budżetowej specjaliści prognozują wysokość dochodów miasta, a im większy budżet tym więcej pieniędzy do wydania, także na takie cele i mniej w naszych kieszeniach. Radni w swoich interpelacjach (dlaczego w interpelacjach, a nie w projektach uchwał?) prześcigają się w pomysłach na polepszenie jakości życia elblążan, niestety naszym kosztem, bo na budżet możemy patrzeć dwojako: jako na utopię, na której zna się tylko doradca prezydenta albo jak na worek z naszą kasą.
Jeśli ktoś chce zatopić galeon „z wystającymi nad wodą masztami” czy zorganizować konkurs tańca proszę to zrobić, ale za swoje pieniądze. Ja tymczasem poczekam, kiedy możliwa będzie obywatelska inicjatywa uchwałodawcza, dzięki której grupa mieszkańców może zgłosić własną uchwałę: obniżenia podatków lokalnych do najniższych przewidzianych prawem. Dzięki temu, prywatni inwestorzy będą mogli zrealizować także mój pomysł na atrakcję, o której nie napiszę, bo a nuż spodoba się radnemu. Do tego czasu muszą nam wystarczyć istniejące od lat atrakcje: Kanał Elbląski, Wysoczyzna, starówka etc. Przykro tylko, że także młode pokolenie przesiąknięte jest już socjalistycznym myśleniem.
W corocznej debacie budżetowej specjaliści prognozują wysokość dochodów miasta, a im większy budżet tym więcej pieniędzy do wydania, także na takie cele i mniej w naszych kieszeniach. Radni w swoich interpelacjach (dlaczego w interpelacjach, a nie w projektach uchwał?) prześcigają się w pomysłach na polepszenie jakości życia elblążan, niestety naszym kosztem, bo na budżet możemy patrzeć dwojako: jako na utopię, na której zna się tylko doradca prezydenta albo jak na worek z naszą kasą.
Jeśli ktoś chce zatopić galeon „z wystającymi nad wodą masztami” czy zorganizować konkurs tańca proszę to zrobić, ale za swoje pieniądze. Ja tymczasem poczekam, kiedy możliwa będzie obywatelska inicjatywa uchwałodawcza, dzięki której grupa mieszkańców może zgłosić własną uchwałę: obniżenia podatków lokalnych do najniższych przewidzianych prawem. Dzięki temu, prywatni inwestorzy będą mogli zrealizować także mój pomysł na atrakcję, o której nie napiszę, bo a nuż spodoba się radnemu. Do tego czasu muszą nam wystarczyć istniejące od lat atrakcje: Kanał Elbląski, Wysoczyzna, starówka etc. Przykro tylko, że także młode pokolenie przesiąknięte jest już socjalistycznym myśleniem.