Drugiej porażki na własnym stadionie doznała Olimpia Elbląg. W minioną sobotę podopieczni Adama Fedoruka ulegli liderowi rozgrywek III ligi - Unii Skierniewice 1:3 (1:1).
Zespół Olimpii pokazał w tym meczu swoje dwa oblicza. W pierwszej połowie był drużyną mądrze i często atakującą, która robiła znacznie lepsze wrażenie aniżeli lider Unia Skierniewice. Niestety w drugiej odsłonie gry role się odwróciły. To goście byli zespołem przeważającym, a na dodatek zdobyli dwie bramki przy wielu zmarnowanych okazjach gospodarzy. Jeżeli elblążanie solidnie nie potrenują nad tym elementem gry, to o zwycięstwach w III lidze nie ma co marzyć.
Pierwszą groźną akcję w meczu przeprowadzili gospodarze w 6. min gry. Z lewej strony piłkę podprowadził Adam Fedoruk i będąc na wysokości pola karnego zagrał ją do Pawła Wiśniewskiego. Zawodnik Olimpii minął bramkarza ale z bardzo ostrego kąta strzelił tylko w boczną siatkę. W tym czasie elblążanie przeważali prezentując się zdecydowanie lepiej aniżeli drużyna Unii. Niestety przewaga ta nie została wykorzystana, a na domiar złego to goście pierwsi objęli prowadzenie. Niestety w 19. min gospodarze nie ustrzegli się błędu. Z rzutu wolnego dośrodkował Chioma Chimeze i przy biernej postawie zarówno bramkarza, jak i obrońców, Dariusz Podolski z trzech metrów posłał piłkę do siatki. Po stracie bramki elblążanie ruszyli do ataku chcąc jak najszybciej odrobić straty. W 25. min ponownie w pole karne dośrodkował Fedoruk, ale żaden z naszych zawodników nie doszedł do piłki, która przeszła wzdłuż linii bramkowej. Chwilę później powinno paść wyrównanie, jednak strzał Wiśniewskiego z pierwszej piłki w ostatniej chwili wybił na rzut rożny bramkarz gości Witold Surlit.
Wreszcie w 40 min gospodarze doprowadzili do wyrównania. Ponownie celnym dośrodkowaniem popisał się Fedoruk, a w polu karnym Dariusza Warecha mimo asysty obrońcy gości pięknym strzałem z woleja pokonał golkipera gości. W końcówce pierwszej odsłony ponownie bramkarz Unii uratował swój zespół przed utratą bramki, kiedy to po strzale Łukasza Lubasińskiego w ostatniej chwili wybił piłkę na rzut rożny.
W drugiej odsłonie kibice w Elblągu oglądali już inny mecz w wykonaniu swojego zespołu. Gospodarze, mimo że stwarzali akcje, to nie potrafili ich wykorzystać. Goście natomiast dwa razy zaatakowali bramkę Olimpii i zdobyli dwa gole.
W 63. min po kolejnej z akcji gospodarzy strzał Pawła Zambrzyckiego sprzed linii pola karnego przeszedł tuż nad poprzeczką. Niestety dwie minuty później ponownie elblążanie nie ustrzegli się błędu i goście po raz drugi w meczu mogli cieszyć się z prowadzenia. Podobnie jak przy pierwszej bramce zawiniła obrona i bramkarz Olimpii, którzy nie upilnowali w polu karnym Nigeryjczyka Agbejule, który strzałem głową z najbliższej odległości zdobył bramkę. W 68. min gospodarze byli bliscy wyrównania, ale grający trener Adam Fedoruk nie wykorzystał idealnego zagrania Rafała Lepki i z trzech metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła. Już niespełna dwie minuty później goście przeprowadzili szybki kontratak, po którym bramkarz Olimpii Krzysztof Mastalerz, ratując się przed utratą trzeciej bramki, sfaulował na polu karnym Nigeryjczyka Agbejule. Sędzia bez namysłu wskazał na rzut karny, a jego pewnym egzekutorem okazał się Andrzej Pawłowski. W końcówce meczu, mimo usilnych starań gospodarzy, wynik meczu nie uległ już zmianie. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał Lepka, który otrzymał podanie od Fedoruka, ale strzelił głowa z pięciu metrów tuż obok słupka.
Elblążanie stracili kolejne punkty na własnym stadionie, choć z przebiegu gry zwłaszcza w pierwszej połowie wcale nie byli zespołem gorszym. Niestety w piłce nożnej wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek, a nie ten kto stworzy więcej podbramkowych sytuacji. Być może zawodnicy Olimpii zapomnieli o tym i w swojej grze tak mało wagi przywiązują do skuteczności.
Olimpia Elbląg - Unia Skierniewice 1:3 (1:1)
0:1 - Podolski (19.), 1:1 - Warecha (40.), 1:2 - Agbejule (65.), 1:3 - Pawłowski (70. karny)
Olimpia: Mastalerz - Augustynowicz, Sznaza, Zambrzycki, Gut, Łojek (67. Tyburski), Chuderski (58. Wiercioch), Warecha, Lubasiński (58. Lepka), Fedoruk, Wiśniewski.
Powiedzieli po meczu:
Adam Fedoruk, trener Olimpii: - Niestety jeszcze raz powtórzę to, co mówiłem nie tak dawno. Moi zawodnicy zbyt szybko podpalają się w sytuacjach sam na sam i nie potrafią jeszcze zachować zimnej krwi. Im się wydaje, że jak mają przed sobą tylko bramkarza to już jest bramka. A prawda jest taka, że bramkę mamy dopiero w momencie kiedy piłka wyląduje w siatce, a sędzia wskaże na środek boiska. W dzisiejszym meczu cieszyć może jedynie gra, a w szczególności w pierwszej połowie. Niestety przegraliśmy co najmniej "frajersko", po raz kolejny płacąc frycowe. Oczywiście z porażki tej trzeba wyciągnąć wnioski, ale nic takiego się nie stało. Nadal będziemy grać i walczyć o punkty, które pozwolą nam utrzymać się w gronie trzecioligowców.
Sławomir Ryszkiewicz, trener Unii: - W tym sezonie jesteśmy zupełnie inną drużyną aniżeli rok temu. Z tamtego składu pozostał jedynie bramkarz. Reszta zawodników dołączyła do nas przed sezonem. Nie ukrywam, że cieszę się ze zwycięstwa. Ale nie tylko z tego. Jestem zadowolony także z tego, że w kolejnym meczu zespół ten pokazuje, iż można na niego liczyć, a zawodnicy, którzy grają bardzo dobrze, wypełniają swoje założenia i wiedzą czego chcą. Przez całe 90. min potrafimy grać na pełnych obrotach. Ponadto dobrze dziś zaprezentowaliśmy się w destrukcji, co także cieszy. Niestety nie przystoi mojej drużynie grać tak, jak to miało miejsce w pierwszej połowie. Ale wynikało to z tego, że podróż była dość uciążliwa. Ponadto jestem trochę zdegustowany, gdyż jak na Elbląg, który jest pięknym miastem, ma bardzo fatalną murawę na stadionie. Przykro mi to mówić, ale takiego boiska nie ma w całej III lidze. Już na rozgrzewce moi zawodnicy sygnalizowali mi, że będzie im bardzo ciężko grać na takim terenie, dlatego też potrzebowali trochę czasu, aby się przyzwyczaić. Mecz przez całe 90. min był brzydki i nie podobał mi się ani trochę, było w nim dużo walki, ale taki też bywa sport. Nie zawsze jest też tak, że zespół lepszy wygrywa. Gospodarze zagrali naprawdę dobry mecz, siali dużo zamieszania przed naszym polem karnym, ale ostatecznie to my byliśmy skuteczniejsi.
Komplet wyników 5. kolejki: Wigry Suwałki - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:0), Polonia II Warszawa - Hutnik Warszawa 5:0 (2:0), Mazowsze Grójec - Warmia Grajewo 2:0 (0:0), Stal Głowno - MKS Mława 0:0, Legionovia Legionowo - MG MZKS Kozienice 1:1 (0:0), Znicz Pruszków - Pelikan Łowicz 6:1 (2:1), Okęcie Warszawa - Gwardia Warszawa 1:0 (1:0), Olimpia Elbląg - Unia Skierniewice 1:3 (1:1).
Zobacz tabele
Pierwszą groźną akcję w meczu przeprowadzili gospodarze w 6. min gry. Z lewej strony piłkę podprowadził Adam Fedoruk i będąc na wysokości pola karnego zagrał ją do Pawła Wiśniewskiego. Zawodnik Olimpii minął bramkarza ale z bardzo ostrego kąta strzelił tylko w boczną siatkę. W tym czasie elblążanie przeważali prezentując się zdecydowanie lepiej aniżeli drużyna Unii. Niestety przewaga ta nie została wykorzystana, a na domiar złego to goście pierwsi objęli prowadzenie. Niestety w 19. min gospodarze nie ustrzegli się błędu. Z rzutu wolnego dośrodkował Chioma Chimeze i przy biernej postawie zarówno bramkarza, jak i obrońców, Dariusz Podolski z trzech metrów posłał piłkę do siatki. Po stracie bramki elblążanie ruszyli do ataku chcąc jak najszybciej odrobić straty. W 25. min ponownie w pole karne dośrodkował Fedoruk, ale żaden z naszych zawodników nie doszedł do piłki, która przeszła wzdłuż linii bramkowej. Chwilę później powinno paść wyrównanie, jednak strzał Wiśniewskiego z pierwszej piłki w ostatniej chwili wybił na rzut rożny bramkarz gości Witold Surlit.
Wreszcie w 40 min gospodarze doprowadzili do wyrównania. Ponownie celnym dośrodkowaniem popisał się Fedoruk, a w polu karnym Dariusza Warecha mimo asysty obrońcy gości pięknym strzałem z woleja pokonał golkipera gości. W końcówce pierwszej odsłony ponownie bramkarz Unii uratował swój zespół przed utratą bramki, kiedy to po strzale Łukasza Lubasińskiego w ostatniej chwili wybił piłkę na rzut rożny.
W drugiej odsłonie kibice w Elblągu oglądali już inny mecz w wykonaniu swojego zespołu. Gospodarze, mimo że stwarzali akcje, to nie potrafili ich wykorzystać. Goście natomiast dwa razy zaatakowali bramkę Olimpii i zdobyli dwa gole.
W 63. min po kolejnej z akcji gospodarzy strzał Pawła Zambrzyckiego sprzed linii pola karnego przeszedł tuż nad poprzeczką. Niestety dwie minuty później ponownie elblążanie nie ustrzegli się błędu i goście po raz drugi w meczu mogli cieszyć się z prowadzenia. Podobnie jak przy pierwszej bramce zawiniła obrona i bramkarz Olimpii, którzy nie upilnowali w polu karnym Nigeryjczyka Agbejule, który strzałem głową z najbliższej odległości zdobył bramkę. W 68. min gospodarze byli bliscy wyrównania, ale grający trener Adam Fedoruk nie wykorzystał idealnego zagrania Rafała Lepki i z trzech metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła. Już niespełna dwie minuty później goście przeprowadzili szybki kontratak, po którym bramkarz Olimpii Krzysztof Mastalerz, ratując się przed utratą trzeciej bramki, sfaulował na polu karnym Nigeryjczyka Agbejule. Sędzia bez namysłu wskazał na rzut karny, a jego pewnym egzekutorem okazał się Andrzej Pawłowski. W końcówce meczu, mimo usilnych starań gospodarzy, wynik meczu nie uległ już zmianie. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał Lepka, który otrzymał podanie od Fedoruka, ale strzelił głowa z pięciu metrów tuż obok słupka.
Elblążanie stracili kolejne punkty na własnym stadionie, choć z przebiegu gry zwłaszcza w pierwszej połowie wcale nie byli zespołem gorszym. Niestety w piłce nożnej wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek, a nie ten kto stworzy więcej podbramkowych sytuacji. Być może zawodnicy Olimpii zapomnieli o tym i w swojej grze tak mało wagi przywiązują do skuteczności.
Olimpia Elbląg - Unia Skierniewice 1:3 (1:1)
0:1 - Podolski (19.), 1:1 - Warecha (40.), 1:2 - Agbejule (65.), 1:3 - Pawłowski (70. karny)
Olimpia: Mastalerz - Augustynowicz, Sznaza, Zambrzycki, Gut, Łojek (67. Tyburski), Chuderski (58. Wiercioch), Warecha, Lubasiński (58. Lepka), Fedoruk, Wiśniewski.
Powiedzieli po meczu:
Adam Fedoruk, trener Olimpii: - Niestety jeszcze raz powtórzę to, co mówiłem nie tak dawno. Moi zawodnicy zbyt szybko podpalają się w sytuacjach sam na sam i nie potrafią jeszcze zachować zimnej krwi. Im się wydaje, że jak mają przed sobą tylko bramkarza to już jest bramka. A prawda jest taka, że bramkę mamy dopiero w momencie kiedy piłka wyląduje w siatce, a sędzia wskaże na środek boiska. W dzisiejszym meczu cieszyć może jedynie gra, a w szczególności w pierwszej połowie. Niestety przegraliśmy co najmniej "frajersko", po raz kolejny płacąc frycowe. Oczywiście z porażki tej trzeba wyciągnąć wnioski, ale nic takiego się nie stało. Nadal będziemy grać i walczyć o punkty, które pozwolą nam utrzymać się w gronie trzecioligowców.
Sławomir Ryszkiewicz, trener Unii: - W tym sezonie jesteśmy zupełnie inną drużyną aniżeli rok temu. Z tamtego składu pozostał jedynie bramkarz. Reszta zawodników dołączyła do nas przed sezonem. Nie ukrywam, że cieszę się ze zwycięstwa. Ale nie tylko z tego. Jestem zadowolony także z tego, że w kolejnym meczu zespół ten pokazuje, iż można na niego liczyć, a zawodnicy, którzy grają bardzo dobrze, wypełniają swoje założenia i wiedzą czego chcą. Przez całe 90. min potrafimy grać na pełnych obrotach. Ponadto dobrze dziś zaprezentowaliśmy się w destrukcji, co także cieszy. Niestety nie przystoi mojej drużynie grać tak, jak to miało miejsce w pierwszej połowie. Ale wynikało to z tego, że podróż była dość uciążliwa. Ponadto jestem trochę zdegustowany, gdyż jak na Elbląg, który jest pięknym miastem, ma bardzo fatalną murawę na stadionie. Przykro mi to mówić, ale takiego boiska nie ma w całej III lidze. Już na rozgrzewce moi zawodnicy sygnalizowali mi, że będzie im bardzo ciężko grać na takim terenie, dlatego też potrzebowali trochę czasu, aby się przyzwyczaić. Mecz przez całe 90. min był brzydki i nie podobał mi się ani trochę, było w nim dużo walki, ale taki też bywa sport. Nie zawsze jest też tak, że zespół lepszy wygrywa. Gospodarze zagrali naprawdę dobry mecz, siali dużo zamieszania przed naszym polem karnym, ale ostatecznie to my byliśmy skuteczniejsi.
Komplet wyników 5. kolejki: Wigry Suwałki - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:0), Polonia II Warszawa - Hutnik Warszawa 5:0 (2:0), Mazowsze Grójec - Warmia Grajewo 2:0 (0:0), Stal Głowno - MKS Mława 0:0, Legionovia Legionowo - MG MZKS Kozienice 1:1 (0:0), Znicz Pruszków - Pelikan Łowicz 6:1 (2:1), Okęcie Warszawa - Gwardia Warszawa 1:0 (1:0), Olimpia Elbląg - Unia Skierniewice 1:3 (1:1).
Zobacz tabele
MP