Miłą niespodziankę sprawili swoim sympatykom piłkarze nożni Polonii Olimpii Elbląg. W 1/32 finału Pucharu Polski pokonali na własnym stadionie II-ligowy GKS Bełchatów 2:1 (0:0). Kolejnym przeciwnikiem tym razem w 1/16 finału będzie I-ligowy Stomil Olsztyn.
Mimo że gospodarze przystąpili do tego spotkania w znacznym osłabieniu (z powodu kontuzji nie wystąpił Adam Fedoruk i Piotr Augustynowicz) pokazali olbrzymią wolę walki i zaangażowanie. Mimo straty bramki potrafili wznieść się jeszcze na wyżyny i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Przed rozpoczęciem meczu oba zespoły minutą ciszy uczciły pamięć ofiar ataku terrorystycznego w USA.
Przez pierwszy kwadrans gry oba zespoły kontrolowały grę, badając nawzajem swoje umiejętności. Z czasem jednak optyczną przewagę uzyskali goście. Kilkakrotnie usiłowali zagrozić bramce Polonii, jednak za każdym razem na posterunku był elbląski golkiper Krzysztof Hyz. W 13. min poloniści przeprowadzili pierwszą groźną akcję. Z prawej strony boiska na pole karne dośrodkował Lepka, a bliski zdobycia bramki była Warecha. W odpowiedzi w 25. min goście przeprowadzili kontratak. Akcję lewą stroną zainicjował Cheda, zagrał do wbiegającego w pole karne Chwiesiuka, jednak strzał tego ostatniego instynktownie obronił Hyz. Dwie minuty później Damian Gut przeprowadził rajd środkiem boiska, minął trzech zawodników gości, wbiegł w pole karne, jednak strzelił zbyt lekko i piłka padła łupem bramkarza GKS-u. Mimo stwarzanych sytuacji do końca pierwszej połowy wynik meczu nie uległ zmianie.
W drugiej odsłonie goście przyśpieszyli grę, co poskutkowało zdobyciem bramki. W 52. min elbląska obrona popełniła błąd, który wykorzystał Cheda i strzałem nie do obrony umieścił piłkę w siatce.
Strata gola nie podcięła skrzydeł ambitnie grającym tego dnia gospodarzom. Kolejne minuty to napór elblążan. W przeciągu zaledwie dziesięciu minut poloniści stworzyli kilka naprawdę dogodnych sytuacji, jednak za każdym razem brakowało skutecznego wykończenia. Wreszcie w 65. min. Gut rozegrał krótki rzut rożny, zagrał przed pole karne do nadbiegającego Monety, a ten strzałem zza linii 16. metrów doprowadził do wyrównania. Bramka zdobyta przez elblążan podziałała na nich jak wiatr na żagle. Pięć minut później zapanowała prawdziwa euforia na trybunach elbląskiego stadionu. Młodziutki Łukasz Lubasiński zdecydował się na samotną akcję prawą stroną boiska, zagrał precyzyjnie w pole karne do Warechy, a ten płaskim strzałem po raz drugi w tym meczu zmusił do kapitulacji bramkarza gości. Rozpędzeni elblążanie nadal dążyli do podwyższenia wyniku, jednak podobnie jak w poprzednich sytuacjach, brakowało precyzji. W ostatnich dziesięciu minutach goście zepchnęli polonistów do obrony. Raz po raz nękali bramkarza Krzysztofa Hyza, jednak bardzo dobrze poczynaniami elbląskiej obrony kierował Tomasz Sznaza, kilkakrotnie ratując swój zespół przed utratą bramki.
Mimo usilnych starań zawodników z Bełchatowa wynik meczu nie uległ już zmianie.
Po ostatnim gwizdku sędziego na stadionie przy ul. Agrikola zapanowała wielka euforia. Były owacje na stojąco, chóralne śpiewy, a radości nie było końca.
Po raz pierwszy elbląska jedenastka zawędrowała tak daleko w Pucharze Polski, odnosząc historyczne zwycięstwo.
Teraz w 1/16 finału PP Polonia Olimpia Elbląg zmierzy się na własnym stadionie z pierwszoligowym Stomilem Olsztyn. Tak więc w derbach Warmii i Mazur nie powinno zabraknąć wrażeń.
Polonia Olimpia Elbląg - GKS Bełchatów 2:1 (0:0)
0:1 - Cheda (52. min), 1:1 - Moneta (65.), 2:1 - Warecha (70.)
Polonia Olimpia grała w składzie: Hyz - Józefowski, Parszuto, Sznaza, Gut, Moneta, Warecha, Lubasiński, Chuderski, Wiercioch (80. Nadolny), Lepka (73. Wiśniewski)
Zobacz także: "To będzie mecz"
Przed rozpoczęciem meczu oba zespoły minutą ciszy uczciły pamięć ofiar ataku terrorystycznego w USA.
Przez pierwszy kwadrans gry oba zespoły kontrolowały grę, badając nawzajem swoje umiejętności. Z czasem jednak optyczną przewagę uzyskali goście. Kilkakrotnie usiłowali zagrozić bramce Polonii, jednak za każdym razem na posterunku był elbląski golkiper Krzysztof Hyz. W 13. min poloniści przeprowadzili pierwszą groźną akcję. Z prawej strony boiska na pole karne dośrodkował Lepka, a bliski zdobycia bramki była Warecha. W odpowiedzi w 25. min goście przeprowadzili kontratak. Akcję lewą stroną zainicjował Cheda, zagrał do wbiegającego w pole karne Chwiesiuka, jednak strzał tego ostatniego instynktownie obronił Hyz. Dwie minuty później Damian Gut przeprowadził rajd środkiem boiska, minął trzech zawodników gości, wbiegł w pole karne, jednak strzelił zbyt lekko i piłka padła łupem bramkarza GKS-u. Mimo stwarzanych sytuacji do końca pierwszej połowy wynik meczu nie uległ zmianie.
W drugiej odsłonie goście przyśpieszyli grę, co poskutkowało zdobyciem bramki. W 52. min elbląska obrona popełniła błąd, który wykorzystał Cheda i strzałem nie do obrony umieścił piłkę w siatce.
Strata gola nie podcięła skrzydeł ambitnie grającym tego dnia gospodarzom. Kolejne minuty to napór elblążan. W przeciągu zaledwie dziesięciu minut poloniści stworzyli kilka naprawdę dogodnych sytuacji, jednak za każdym razem brakowało skutecznego wykończenia. Wreszcie w 65. min. Gut rozegrał krótki rzut rożny, zagrał przed pole karne do nadbiegającego Monety, a ten strzałem zza linii 16. metrów doprowadził do wyrównania. Bramka zdobyta przez elblążan podziałała na nich jak wiatr na żagle. Pięć minut później zapanowała prawdziwa euforia na trybunach elbląskiego stadionu. Młodziutki Łukasz Lubasiński zdecydował się na samotną akcję prawą stroną boiska, zagrał precyzyjnie w pole karne do Warechy, a ten płaskim strzałem po raz drugi w tym meczu zmusił do kapitulacji bramkarza gości. Rozpędzeni elblążanie nadal dążyli do podwyższenia wyniku, jednak podobnie jak w poprzednich sytuacjach, brakowało precyzji. W ostatnich dziesięciu minutach goście zepchnęli polonistów do obrony. Raz po raz nękali bramkarza Krzysztofa Hyza, jednak bardzo dobrze poczynaniami elbląskiej obrony kierował Tomasz Sznaza, kilkakrotnie ratując swój zespół przed utratą bramki.
Mimo usilnych starań zawodników z Bełchatowa wynik meczu nie uległ już zmianie.
Po ostatnim gwizdku sędziego na stadionie przy ul. Agrikola zapanowała wielka euforia. Były owacje na stojąco, chóralne śpiewy, a radości nie było końca.
Po raz pierwszy elbląska jedenastka zawędrowała tak daleko w Pucharze Polski, odnosząc historyczne zwycięstwo.
Teraz w 1/16 finału PP Polonia Olimpia Elbląg zmierzy się na własnym stadionie z pierwszoligowym Stomilem Olsztyn. Tak więc w derbach Warmii i Mazur nie powinno zabraknąć wrażeń.
Polonia Olimpia Elbląg - GKS Bełchatów 2:1 (0:0)
0:1 - Cheda (52. min), 1:1 - Moneta (65.), 2:1 - Warecha (70.)
Polonia Olimpia grała w składzie: Hyz - Józefowski, Parszuto, Sznaza, Gut, Moneta, Warecha, Lubasiński, Chuderski, Wiercioch (80. Nadolny), Lepka (73. Wiśniewski)
Zobacz także: "To będzie mecz"
MP