UWAGA!

Osłabiona Olimpia nie dała rady liderowi (piłka nożna)

 Elbląg, Na pomeczowej konferencji trener Tomasz Arteniuk nie krył żalu do prowadzącego zawody sędziego Wosia z Zamościa
Na pomeczowej konferencji trener Tomasz Arteniuk nie krył żalu do prowadzącego zawody sędziego Wosia z Zamościa (fot. BAR)

Wciąż nie wiedzie się drugoligowej Olimpii. Zespół Tomasza Arteniuka w 12. kolejce uległ na wyjeździe liderowi tabeli Stali Stalowa Wola 0:1. Elblążanie kończyli mecz w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach dla Dariusza Kudyby i Pawła Byrskiego, a bramkę przesądzającą o porażce stracili na dziesięć minut przed końcem spotkania. Za tydzień Olimpia podejmie na własnym boisku Resovię. 

Zapoznaj się z zapisem tekstowej relacji live z pojedynku Stali Stalowa Wola z Olimpią Elbląg 
      
       Bułgarskie wzmocnienie

       Od pierwszej minuty na boisku lidera w składzie Olimpii zaprezentował się 30-letni bułgarski pomocnik Lubomir Lubenov, który ostatnio występował w ekstraklasowej Arce Gdynia. Od jakiegoś czasu, po rozwiązaniu umowy z gdyńskim klubem, pozostawał bez pracy i dzięki temu klub z Elbląga mógł go pozyskać poza oknem transferowym. Bez wątpienia, był to dobry ruch klubowych włodarzy z Agrykola, bo nowy nabytek Olimpii do momentu zejścia z boiska w 68. minucie (zastąpił go na placu gry Kamil Jackiewicz), należał do najlepszych zawodników drużyny gości. Był motorem napędowym akcji ofensywnych olimpijczyków, egzekwował większość stałych fragmentów gry, rozgrywał piłkę i miał udział praktycznie w każdym ataku przyjezdnych. W 15. minucie oddał strzał z linii pola karnego, który o mały włos nie zakończył się bramką, a gospodarze fakt, że nie stracili gola mogą zawdzięczać wyłącznie swojemu bramkarzowi Bartłomiejowi Dydo, który czubkami palców skierował piłkę za linię końcową. Zresztą również później Dydo kilka razy ratował swój zespół przed utratą gola i bez wątpienia był najjaśniejszą postacią w stalowowolskiej drużynie. 
      
       Szczęście Stali dzięki wydatnej pomocy arbitra
       W pierwszej, dość wyrównanej, części meczu kibice nie doczekali się zbyt wielu akcji bramkowych, a co za tym idzie sportowych emocji. Nieco senny nastrój postanowił więc ożywić prowadzący zawody sędzia Michał Marcin Woś z Zamościa, który w 41. minucie popełnił fatalną pomyłkę, a jej konsekwencje okazały się tragiczne dla zespołu z Elbląga. Arbiter z sobie tylko wiadomego powodu wyrzucił z boiska Dariusza Kudybę, który jego zdaniem sfaulował brutalnie Tomasza Demusiaka. Tymczasem w akcji, która miała miejsce przy linii bocznej boiska, na 35 metrze od bramki Stali, odwrócony tyłem do tej bramki Kudyba próbował zgrać piętą piłkę wychodzącemu na lewym skrzydle Lubomirowi Lubenowowi. Niestety rosły napastnik Olimpii zamiast w futbolówkę, trafił w ochraniacz stojącego za nim obrońcę Stali, ale w żaden sposób nie było to zagranie umyślne, czy jak to wolał arbiter – faul z premedytacją. Niestety był to moment, który miał kluczowe zdarzenie dla późniejszych wydarzeń na boisku, a także zapoczątkował serię pomyłek arbitra, który już do końca spotkania przeszkadzał zawodnikom obu zespołów w grze.
      
       Pomimo faktu gry w osłabieniu przez blisko godzinę, goście z Elbląga nie zamierzali składać broni. W drugiej połowie meczu Olimpia stworzyła kilka sytuacji, które przy odrobinie szczęścia mogły zakończyć się zdobyciem goli, niestety albo brakło precyzji, albo na drodze piłki do bramki stawał wspomniany wcześniej, dobrze dysponowany golkiper Stali. Najbliżej szczęścia był Mateusz Kołodziejski, który w 54. minucie przymierzył z 22 metra prawie w same okienko, ale na posterunku był bramkarz miejscowych. Potem zmiennik popularnego „Koła” Anton Kolosov również był bliski zdobycia bramki, ale najpierw jego uderzenie z pola w ostatniej chwili zablokowali obrońcy, potem po raz kolejny świetnie zachował się Dydo, a za trzecim razem piłka minęła bramkę o centymetry i przeszła obok prawego słupka. Kiedy wydawało się, że zmierzające do finiszu spotkanie zakończy się sprawiedliwym podziałem punktów, gospodarze przeprowadzili akcję, która zmieniła losy meczu. W 80. minucie Bartosz Rosłoń zagrał piłkę na przedpole bramki Olimpii, błąd przy próbie przecięcia podania popełnił Krzysztof Sobieraj, do futbolówki dopadł najlepszy snajper w ekipie gospodarzy Kamil Gęśla i precyzyjnym uderzeniem z 12 metra przy słupku, w długi róg, obok bezradnego Dominika Sobańskiego, dał prowadzenie Stali. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że gol na 1:0 ostatecznie przesądził losy spotkania i odebrał ochotę na grę Olimpii. Goście po stracie bramki ambitnie zaatakowali stalowców, ale znów nie pozwolił o sobie zapomnieć arbiter, który w 82. pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę Pawłowi Byrskiemu. Nawet w dziewiątkę elbląska drużyna walczyła o zmianę niekorzystnego wyniku i w samej końcówce była bardzo bliska wyrównania. W doliczonym czasie gry żółto-biało-niebiescy zamknęli gospodarzy praktycznie na ich polu karnym wykonując w przeciągu dwóch minut dwa rzuty wolne i dwa rzuty rożne. Po ostatnim z nich bliski doprowadzenia do remisu był... bramkarz Olimpii Sobański, którego strzał głową z 6 metra z najwyższym wysiłkiem przeniósł nad poprzeczką jego vis a vis Dydo. Chwilę po tej akcji sędzia zakończył zawody, które dzięki jego wydatnej pomocy potoczyły się po myśli zespołu ze Stalowej Woli. Elblążanie opuszczali boisko ze spuszczonymi głowami, dziękując swoim najwierniejszym fanom, którzy w blisko 90-osobowej grupie dopingowali piłkarzy przez całe spotkanie. 
      
       Czas na przełamanie, rywale uciekają
       Coś się zacięło w grze Olimpii, która nie potrafi sięgnąć po komplet punktów od 18 września, kiedy to pokonała na wyjeździe Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Elblążanie w trzech ostatnich meczach zdobyli tylko jedno oczko i strzelili zaledwie jedną bramkę. Skutkuje to tym, że powiększa się różnica punktowa pomiędzy szczytem tabeli, a osuwającą się w niej Olimpią. W tej chwili żółto-biało-niebiescy na pięć kolejek przed końcem piłkarskiej jesieni z dorobkiem 15 punktów plasują się 11 miejscu. Trochę nisko wziąwszy pod uwagę przedsezonowe zapowiedzi szkoleniowca i działaczy.
      
       Trener Arteniuk próbuje różnych rozwiązań (debiut przeciw Stali w oficjalnym meczu kolejnego wychowanka Pawła Żurawia), rotuje składem (tym razem zabrakło m.in. Rafała Lody i Łukasza Pietronia), poszukuje optymalnego zestawienia, ale jak na razie efekty są inne od zamierzonych. Olimpii brakuje stabilizacji i spokoju. Gra może się podobać (nawet w dziesiątkę, a później w dziewięciu Olimpia była równorzędnym rywalem dla lidera – przyp. BAR), ale wciąż szwankuje wykończenie akcji pod bramką rywali. Lekiem na bolączki miało być przyjście mającego na koncie grę w ekstraklasie Lubenova. Bez wątpienia jest to wzmocnienie, ale ciężko oczekiwać, że jeden gracz przełamie niemoc towarzyszącą od jakiegoś czasu Olimpii i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki drużyna zacznie wygrywać. Na wszystko potrzeba czasu. Teraz jednak najbardziej potrzeba zespołowi trenera Arteniuka jednej rzeczy – zwycięstwa w najbliższym meczu na własnym boisku z Resovią.
      
       Pomeczowe wypowiedzi
       Tomasz Arteniuk (trener Olimpii)
– Mecz można podsumować wtedy, kiedy można go grać. Rozumiem, że w polskiej piłce dokonuje się transformacja, że to co działo się trzy lata temu spowodowało, iż daje się szansę młodzieży sędziowskiej. Tylko w momencie, kiedy ta młodzież jest nieprzygotowana do prowadzenia zawodów, to trzeba jej dziękować, ktoś musi to poważnie weryfikować. Dziś moi zawodnicy nie mogli grać w piłkę ponieważ pan, który skończył chyba lat dwadzieścia nigdy nie grał w piłkę i nie rozumie, co to znaczy grać w piłkę. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem taką kartkę. Jest mi przykro, bardzo przykro. Zawodnicy siedzą teraz w szatni ze zwieszonymi głowami. Można przegrać coś w rywalizacji sportowej, a nie w rywalizacji nieumiejętności prowadzenia zawodów przez osoby, które tą obojętność powinny posiadać. Jesteśmy okradani z pieniędzy, które byśmy dostali za dobre wykonanie swojej pracy. Dziś takiej pracy nie mieliśmy szansy wykonać. Przypomnę, że do momentu pokazania tej czerwonej kartki sędzia nie sięgnął ani razu do kieszeni po kartkę, nie widziałem brutalnego meczu. Zrozumiałbym taką reakcję gdyby ten mecz był brutalny, byłoby wcześniej pokazanych z osiem kartek. Tak jednak nie było. Taka decyzja arbitra jest kuriozalna, żenująca i skandaliczna. Co do samego meczu, to nie chcę komentować gry, w momencie kiedy zostaliśmy z dziesięcioma zawodnikami, nasza taktyka na to spotkanie była zupełnie inna i w moment wszystko legło w gruzach. Chociaż w drugiej połowie mieliśmy momenty, kiedy nawet w dziesięciu narzuciliśmy przeciwnikowi swój styl gry. 
      
       Sławomir Adamus (trener Stali) – Z tych meczy, które rozegraliśmy w tym sezonie przed własną publicznością, to było najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu. Rywal trudny, ciężki i zawodnicy z uwagi na to chyba ze zbyt dużą bojaźnią podeszli do tego meczu. W wcześniejszych spotkaniach próbowaliśmy grać, prowadzić tą grę, a dziś przeciwnik nie pozwolił nam na zbyt wiele. Ta kartka na pewno nam pomogła, bo inaczej się gra jedenastu na dziesięciu, ale też przestrzegałem w szatni chłopaków, by się nie podpalili tym, jakoś specjalnie nie zaatakowali, bo to mogło skończyć się skontrowaniem nas. Nie byliśmy dziś w zbyt dobrej dyspozycji, przez co nie mieliśmy sytuacji, cieszę się, że tą jedną udało się nam zamienić na bramkę, która dała zwycięstwo. To jest coś niesamowitego jak się patrzy na to, co się dzieje. Nie przegraliśmy kolejnego spotkania, jesteśmy liderem, z tego należy się na pewno cieszyć. Martwią absencje, kontuzje, doszły dziś kartki. Jak się patrzy i myśli o kolejnym meczu, to nie wygląda to ciekawie, będzie ciężko zebrać jedenastkę, to nasz największy problem na najbliższy tydzień.
      
       Kamil Gęśla (strzelec jedynej bramki) – Bardzo cieszę się z faktu, że mój gol przesądził o wygranej Stali, a co za tym idzie przedłużył naszą znakomitą passę. Bardzo ciężko się nam dziś grało, rywal zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, a my wciąż nie możemy zagrać w optymalnym składzie. Może nie byliśmy dziś jako drużyna lepsi, ale zdobyliśmy bramkę, dało nam to trzy punkty i to jest najważniejsze.
      
       Stal Stalowa Wola – Olimpia Elbląg 1:0 (0:0)
       1:0 – Gęśla (80.)
       Stal: Dydo - Demusiak, Drozd, Kusiak (90. Paprocki), Witek, Turczyn (49. Gilar), Hojarecki, Rosłoń, Getinger, Radawiec, Gęśla
       Olimpia: Sobański - Żuraw, Dremliuk, Sobieraj, Byrski, Kołodziejski (60. Kolosov), Trela, Pietroń (87. Fedosov), Bułka, Kudyba Lubenov (68. Jackiewicz)
       Żółte kartki: Kusiak, Rosłoń, Gęśla, Witek (Stal) - Sobieraj, Byrski (Olimpia)
       Czerwone kartki: Kudyba (41., za faul), Byrski (82., za drugą żółtą)
       Sędziował: Marcin Woś (Zamość)
       Widzów: 2 300 (w tym ok. 90 kibiców Olimpii)
      
       Komplet wyników 12. kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2010/11: Stal Stalowa Wola – Olimpia Elbląg 1:0, Wigry Suwałki – OKS 1945 Olsztyn 2:2, Start Otwock – Ruch Wysokie Mazowieckie 1:4, Pelikan Łowicz – Jeziorak Iława 1:2, Resovia – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:1, GLKS Nadarzyn – Wisła Płock 0:1, Puszcza Niepołomice – Stal Rzeszów 0:0, Sokół Sokółka – Znicz Pruszków 0:0, Motor Lublin – Okocimski Brzesko 0:3.
      
       Zobacz tabele 
BAR

Najnowsze artykuły w dziale Olimpia

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • to się nazywa żenada wkalkulowana, a czytanie n-ty raz o cudownej grze i złych sedziach, dziurawym bucie, i wietrze w oczy, jest najzwyczajniej nudne. Obudźcie się w końcu! I pokażcie za co bierzecie kasę nie małą!
  • Miał być awans, powoli zaczyna się walka o utrzymanie, były szumne zapowiedzi zwycięstwa w meczu z OKSem - była kompromitacja na całej linii. Tak jak napisał poprzednik - po każdym słabym meczu te same - żenujące - teksty o złym sędziowaniu, złych warunkach atmosferycznych etc. Prawda jest taka, że dobre zespoły wygrywają pomimo wszystko.
  • Panie trenerze Arteniuk może sędzia był młodziutki i niedoświadczony w przeciwieństwie do pana, ale to drużyna pod pana kierownictwem gra słabiutko. Niech pan popatrzy bliżej co się dzieje w pańskiej drużynie, a nie ciągle pan szuka gdzieś indziej winnych. Musi pan brać pod uwagę fakt że mecze oglądają kibice i troszeczkę znają się na piłce i mają swoje oceny. Olimpia może przegrywać mecze ale w przyzwoitym stylu i poziomie, ale nie grając tak jak z Olsztynem w pierwszej połowie i nie zauważyłem żeby sędzia "drukował". Dosyć biadolenia, brać się z drużyną za robotę bo kibice czekają na wyniki, a sponsorzy nie będą inwestować w nieudaczników.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Tak sobie(2010-10-11)
  • Nie ma co załamywac rąk al3 jeszcze walczyc do konca prawdziwi kibice beda trzymac za was kciuki ale moze nalezałoby wrócic do zestawien z sierpnia tam piłkarze grali przynajmniej na remis i wygrywali za duzo tych kombinacji z ustawieniem. od poczatku meczu wstawiac pietronia antona i z młodzierzowców bułke i miecznika. efekty na pewno będą.
  • Do końca rundy jesiennej jeszcze 5 meczy Olimpia powinna według moich obliczeń zdobyć 9-11 pkt. Myslę że uplasuja sie na 6-7 pozycji po rundzie jesiennej. Taka pozycja wyjsciowa na wiosne po jakiś zimowych małych zmianach w kadrze napewno bedzie dobrą na wiosnę.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    kibic Olimpi od 1972 r(2010-10-11)
  • do tak sobie -w pełni popieram co piszesz ale odnośnie sedziowania meczu z Olsztynen to sędzia drukował ale. .. na naszą korzyść (rzut karny i nie uzana prawidłowa bramka Kopruckiego dla OKSu)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    do tak sobie(2010-10-11)
  • Panie trenerze dużo jeszcze kasy zostało w Olimpi do wyciągnięcia, chyba już czas się pożegnać.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    kibic wychowanek od 1965(2010-10-11)
  • Ale dziwne, że Olimpia słabo gra. Lokalne PO poparło Olimpię, założyło szaliki to i Olimpia zaczęła się sypać. PO nie potrafi wygrywać, Olimpia też tą umiejętność straciła. A ogólnie to z trzech klubów Olimpia 2004 Elbląg, Concordia Elbląg, Olimpia Elbląg – powinien powstać jeden profesjonalnie zarządzany. Np. Olimpia S. A. Czerwony
  • powyżej: odwal się od olimpii 2004,jest profesjonalnie zarządzany i niedługo się spotkamy w jednej lidze. ..
Reklama