Po pierwszej połowie meczu w Katowicach można było być umiarkowanym optymistą, co do losów Olimpii w tym spotkaniu. Po bramce Damiana Szuprytowskiego żółto - biało - niebiescy prowadzili 1:0. W drugiej części meczu gospodarze zdołali wyrównać i obie drużyny podzieliły się punktami. GKS Katowice - Olimpia Elbląg 1:1.
Mecz GKS – u Katowice z Olimpią Elbląg miał dla gospodarzy wymiar szczególny. 18 sierpnia 2018 r. po raz ostatni gospodarze wywalczyli trzy punkty na własnym boisku. Taka postawa zaowocowała m.in. spadkiem z zaplecza ekstraklasy. W tym sezonie w Katowicach GKS jeszcze nie zdobył punktu.
Olimpia miała swoje problemy. Na skutek czerwonej kartki obejrzanej po sobotnim meczu z Widzewem Łódź trener Olimpii Adam Nocoń siedział na trybunach. Na ławce rezerwowych zastępował go Dariusz Kaczmarczyk. Kibice zastanawiali się, kto zastąpi Michała Kuczałka, który również musiał pauzować w dzisiejszym meczu.
Olimpijczycy chcieli wykorzystać kiepska passę rywala na własnym boisku i na mecz wybiegli ustawieni ofensywnie, o czym najlepiej świadczy obecność dwóch nominalnych napastników: Michała Millera i Przemysława Brychlika w wyjściowej jedenastce.
Goście dość szybko pokazali, że nie będą się w tym meczu wyłącznie bronić. Już w 5. minucie blisko dosięgnięcia piłki i stworzenia potencjalnie groźnej sytuacji był Tomasz Lewandowski. Niejako w odpowiedzi znów „potencjalnie groźną” sytuację mieli gospodarze. Po niepewnej interwencji Sebastiana Madejskiego, olimpijska bramka stała pusta, na szczęście elblążanie kontrolowali piłkę i nie dopuścili do zagrożenia ze strony gospodarzy.
W miarę upływu czasu Olimpia przejmowała kontrolę na boisku. Jednak dużo było niedokładności w grze elblążan i to głównie uniemożliwiało udokumentowania przewagi zdobyciem bramki. Chociaż parę okazji było, jak np. kiedy Bruno Żołądź podawał do Przemysława Brychlika, ten nie opanował piłki i groźna akcja zakończyła się fiaskiem. W tej części meczu trzeba też zwrócić uwagę na grę dwójki stoperów elbląskich, która nierzadko w ostatniej chwili ratowała zespół z opałów. Przewagę Olimpii udokumentował nie kto inny, jak niezawodny Damian Szuprytowski. Pomocnik Olimpii wykorzystał błąd piłkarzy GKS – u, zdobył piłkę i pomknął w kierunku bramki gospodarzy. Tam z pomocą Michała Millera wyszedł na pozycję i ładnym strzałem wyprowadził Olimpię na prowadzenie.
Po przerwie elblążanie nie zdołali dobić rywala. Już w pierwszych minutach drugiej części spotkania gospodarze mieli trzy rzuty wolne. Było groźnie, tym razem jednak skończyło się na strachu żółto – biało – niebieskich. Gospodarze uparcie dążyli do zdobycia bramki, a Olimpijczycy nie mieli specjalnie argumentów, żeby im się przeciwstawić. Kluczowa była tu niedokładność w grze, która uniemożliwiała wyjście z szybkim atakiem. GKS dopiął swego w 67. minucie, kiedy to po kolejnym rzucie rożnym Arkadiusz Woźniak umieścił piłkę w bramce Sebastiana Madejskiego. Żółto – biało – niebiescy mogą mówić o dużym szczęściu, ponieważ kilka minut później Michał Gałecki nie trafił w bramkę z kilku metrów. W drugiej części meczu to gospodarze byli bliżej zdobycia drugiego gola. Z sytuacji Olimpii warto wymienić tę z 69. minuty, kiedy to strzał Marcina Millera został zablokowany przez gospodarzy.
Elblążanie nie mają dużo czasu na odpoczynek. W niedzielę na własnym boisku podejmują ostatnią drużynę w tabeli - Stal Stalową Wolę.
GKS Katowice – Olimpia Elbląg 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 – Szuprytowski (38. min.), 1:1 – Woźniak (67. min.)
Olimpia: Madejski – Sedlewski, Lewandowski, Wenger, Balewski, Miller (70' Prytuliak), Żołądź, Krasa, Szuprytowski, Demianuk, Brychlik (81' Ryk)
Zobacz tabelę II ligi
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
Olimpia miała swoje problemy. Na skutek czerwonej kartki obejrzanej po sobotnim meczu z Widzewem Łódź trener Olimpii Adam Nocoń siedział na trybunach. Na ławce rezerwowych zastępował go Dariusz Kaczmarczyk. Kibice zastanawiali się, kto zastąpi Michała Kuczałka, który również musiał pauzować w dzisiejszym meczu.
Olimpijczycy chcieli wykorzystać kiepska passę rywala na własnym boisku i na mecz wybiegli ustawieni ofensywnie, o czym najlepiej świadczy obecność dwóch nominalnych napastników: Michała Millera i Przemysława Brychlika w wyjściowej jedenastce.
Goście dość szybko pokazali, że nie będą się w tym meczu wyłącznie bronić. Już w 5. minucie blisko dosięgnięcia piłki i stworzenia potencjalnie groźnej sytuacji był Tomasz Lewandowski. Niejako w odpowiedzi znów „potencjalnie groźną” sytuację mieli gospodarze. Po niepewnej interwencji Sebastiana Madejskiego, olimpijska bramka stała pusta, na szczęście elblążanie kontrolowali piłkę i nie dopuścili do zagrożenia ze strony gospodarzy.
W miarę upływu czasu Olimpia przejmowała kontrolę na boisku. Jednak dużo było niedokładności w grze elblążan i to głównie uniemożliwiało udokumentowania przewagi zdobyciem bramki. Chociaż parę okazji było, jak np. kiedy Bruno Żołądź podawał do Przemysława Brychlika, ten nie opanował piłki i groźna akcja zakończyła się fiaskiem. W tej części meczu trzeba też zwrócić uwagę na grę dwójki stoperów elbląskich, która nierzadko w ostatniej chwili ratowała zespół z opałów. Przewagę Olimpii udokumentował nie kto inny, jak niezawodny Damian Szuprytowski. Pomocnik Olimpii wykorzystał błąd piłkarzy GKS – u, zdobył piłkę i pomknął w kierunku bramki gospodarzy. Tam z pomocą Michała Millera wyszedł na pozycję i ładnym strzałem wyprowadził Olimpię na prowadzenie.
Po przerwie elblążanie nie zdołali dobić rywala. Już w pierwszych minutach drugiej części spotkania gospodarze mieli trzy rzuty wolne. Było groźnie, tym razem jednak skończyło się na strachu żółto – biało – niebieskich. Gospodarze uparcie dążyli do zdobycia bramki, a Olimpijczycy nie mieli specjalnie argumentów, żeby im się przeciwstawić. Kluczowa była tu niedokładność w grze, która uniemożliwiała wyjście z szybkim atakiem. GKS dopiął swego w 67. minucie, kiedy to po kolejnym rzucie rożnym Arkadiusz Woźniak umieścił piłkę w bramce Sebastiana Madejskiego. Żółto – biało – niebiescy mogą mówić o dużym szczęściu, ponieważ kilka minut później Michał Gałecki nie trafił w bramkę z kilku metrów. W drugiej części meczu to gospodarze byli bliżej zdobycia drugiego gola. Z sytuacji Olimpii warto wymienić tę z 69. minuty, kiedy to strzał Marcina Millera został zablokowany przez gospodarzy.
Elblążanie nie mają dużo czasu na odpoczynek. W niedzielę na własnym boisku podejmują ostatnią drużynę w tabeli - Stal Stalową Wolę.
GKS Katowice – Olimpia Elbląg 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 – Szuprytowski (38. min.), 1:1 – Woźniak (67. min.)
Olimpia: Madejski – Sedlewski, Lewandowski, Wenger, Balewski, Miller (70' Prytuliak), Żołądź, Krasa, Szuprytowski, Demianuk, Brychlik (81' Ryk)
Zobacz tabelę II ligi
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
SM