Ostatnie wyniki Olimpii Elblag nie zachwycają kibiców żółto-biało-niebieskich. Atmosfera wokół A8 jest taka, że mogą polecieć głowy. Pytanie tylko, czy na "ofiary w ludziach" nie jest jeszcze za wcześnie i czy należy czekać na przełamanie się drużyny?
Sześć punktów w 10 meczach – piłkarze Olimpii w tym sezonie wyjęli tylko 20 proc. punktów, które mogli zdobyć. Wbrew pozorom są w Polsce drużyny, które mają większe problemy. W ekstraklasie Cracovia zdobyła trzy punkty w ośmiu meczach (12,5 proc.). Na zapleczu ekstraklasy Bruk Bet Nieciecza – pięć punktów w dziewięciu spotkaniach i 18,5 proc. zdobytych punktów. W II lidze pod względem punktowym tak samo kiepsko wygląda Rozwój Katowice. Poziom niżej - w grupie drugiej III ligi trzynasta po siedmiu kolejkach Jarota Jarocin zdobyła 19 proc. możliwych do ugrania punktów. Słowem w każdej lidze od ekstraklasy do czwartego poziomu rozgrywek można znaleźć drużynę, której "ciułanie" punktów przychodzi tak samo efektywnie jak żółto-biało-niebieskim.
Problemem jest zdobywanie bramek: trzy w dziesięciu spotkaniach mogą budzić podziw jedynie w kontekście zdobyczy punktowej. Problemy ze skutecznością ma też Craxa (ekstraklasa) – cztery bramki w ośmiu meczach, GKS Katowice (I liga) – pięć goli w dziewięciu meczach. Jednak takiej nieskuteczności jak Olimpia to nie ma nikt, od ekstraklasy po III ligę.
I nie jest to już tylko problem braku umiejętności piłkarskich. W Olimpii nie ma typowego łowcy bramek. Michał Fidziukiewicz w sezonie 2015/16 nastrzelał 14 bramek (w 37 meczach) w pierwszoligowym Zagłębiu Sosnowiec. W dotychczasowych meczach w żółto-biało-niebieskich barwach widać, że napastnik ma ciąg na bramkę. Anton Kolosov w ubiegłym sezonie zdobył osiem bramek w 33 spotkaniach. Został Kuba Bojas – w ubiegłym sezonie 4 bramki, dwa sezony temu – 10.
Wydaje się, ze problem jest w głowach piłkarzy. Oni nie zapomnieli jak się strzela bramki. Tylko kolejna porażka zmniejsza poczucie wiary we własne umiejętności. W meczach z Ruchem Chorzów i GKS – em Bełchatów o stracie jednego punktu zdecydował przypadek. Oczywiście można mieć pretensje do piłkarzy Adama Borosa o nieskuteczność strzelecką – gdyby strzelili Ruchowi dwie bramki, to karny w doliczonym czasie gry nie miałby konsekwencji punktowej.
Na czym polega problem ze zdobywaniem bramek można było zobaczyć w sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna. Ładna, dwójkowa akcja duetu dwóch Michałów: Kiełtyki i Fidziukiewicza. Bramkarz Górnika leży na ziemi, Michał Kiełtyka strzela... i bramki nie ma. Zabrakło zimnej krwi? Należy się zastanowić czy drużynie oprócz treningu strzeleckiego nie jest potrzebny trening mentalny. Widać na boisku, że czasami zawodnicy chcą „aż za bardzo” i robią takie błędy jak ten Tomasza Sedlewskiego, kiedy w konsekwencji Olimpia straciła bramkę w rzutu karnego.
Akurat ten tydzień na trening mentalny może być najlepszy. W sobotę Olimpia gra z Rozwojem Katowice i będzie to (przez analogię do meczów na szczycie) mecz w dolinie: ostatnia drużyna spotka się z przedostatnią. Zwycięstwo jest obowiązkiem żółto-biało-niebieskich, żeby utrzymać kontakt z drużynami walczącymi o utrzymanie. A z każdym następnym meczem presja na zawodników Olimpii będzie się zwiększać.
Czy pomoże wymiana trenera? Moim zdaniem nie. Do Adama Borosa można mieć parę zastrzeżeń, ale żółto-biało-niebieskiego DNA nie można mu odmówić. Trener Olimpii miał już półtora sezonu, w którym nie udało się wykonać postawionego zadania: nie utrzymał Olimpii w II lidze w 2014 r. I nie wrócił po roku do II ligi. Z drugiej strony – to jako beniaminek żółto-biało-niebiescy skończyli sezon na 5. miejscu. Patrząc po grze Olimpii w tym sezonie – zespół zrobił progres – w porównaniu do pierwszych meczów z Widzewem czy z Błękitnymi, to ostatnie mecze (może z wyjątkiem tego z Olimpią Grudziądz) wyglądają przyzwoicie. Gdyby jeszcze były bramki, to sytuacja byłaby całkiem znośna.
Trener przed sezonem dostał nową drużynę, w której jedynym klasycznym napastnikiem jest Anton Kolosov. Michał Fidziukiewicz przyszedł w ostatnim dniu okienka transferowego i to, że od razu wskoczył do składu Olimpii najlepiej świadczy o tym jak prezentowała się ofensywa żółto-biało-niebieskich. Obserwowani przez sztab szkoleniowy napastnicy wybrali inne kluby. I to, że przy A8 trenuje Eduardo też o czymś świadczy.
Wymiana trenera w tej chwili to moim zdaniem strata czasu. Nowa „miotła” będzie potrzebowała czasu na poznanie drużyny. Przy czym nie mamy żadnej gwarancji, że pod wodzą nowego Olimpia zacznie punktować. Ważny jest też aspekt finansowy – nowy trener do prowadzenia zespołu w II lidze potrzebuje licencję UEFA Pro i swoje usługi odpowiednio wyceni. Prawdopodobnie drożej niż Adam Boros.
Co nie oznacza, że dotychczasowy trener może być spokojny o posadę. Ale w przypadku, kiedy wzmacniać składu nie ma specjalnie kim, jego zwolnienie byłoby znalezieniem kozła ofiarnego.
Problemem jest zdobywanie bramek: trzy w dziesięciu spotkaniach mogą budzić podziw jedynie w kontekście zdobyczy punktowej. Problemy ze skutecznością ma też Craxa (ekstraklasa) – cztery bramki w ośmiu meczach, GKS Katowice (I liga) – pięć goli w dziewięciu meczach. Jednak takiej nieskuteczności jak Olimpia to nie ma nikt, od ekstraklasy po III ligę.
I nie jest to już tylko problem braku umiejętności piłkarskich. W Olimpii nie ma typowego łowcy bramek. Michał Fidziukiewicz w sezonie 2015/16 nastrzelał 14 bramek (w 37 meczach) w pierwszoligowym Zagłębiu Sosnowiec. W dotychczasowych meczach w żółto-biało-niebieskich barwach widać, że napastnik ma ciąg na bramkę. Anton Kolosov w ubiegłym sezonie zdobył osiem bramek w 33 spotkaniach. Został Kuba Bojas – w ubiegłym sezonie 4 bramki, dwa sezony temu – 10.
Wydaje się, ze problem jest w głowach piłkarzy. Oni nie zapomnieli jak się strzela bramki. Tylko kolejna porażka zmniejsza poczucie wiary we własne umiejętności. W meczach z Ruchem Chorzów i GKS – em Bełchatów o stracie jednego punktu zdecydował przypadek. Oczywiście można mieć pretensje do piłkarzy Adama Borosa o nieskuteczność strzelecką – gdyby strzelili Ruchowi dwie bramki, to karny w doliczonym czasie gry nie miałby konsekwencji punktowej.
Na czym polega problem ze zdobywaniem bramek można było zobaczyć w sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna. Ładna, dwójkowa akcja duetu dwóch Michałów: Kiełtyki i Fidziukiewicza. Bramkarz Górnika leży na ziemi, Michał Kiełtyka strzela... i bramki nie ma. Zabrakło zimnej krwi? Należy się zastanowić czy drużynie oprócz treningu strzeleckiego nie jest potrzebny trening mentalny. Widać na boisku, że czasami zawodnicy chcą „aż za bardzo” i robią takie błędy jak ten Tomasza Sedlewskiego, kiedy w konsekwencji Olimpia straciła bramkę w rzutu karnego.
Akurat ten tydzień na trening mentalny może być najlepszy. W sobotę Olimpia gra z Rozwojem Katowice i będzie to (przez analogię do meczów na szczycie) mecz w dolinie: ostatnia drużyna spotka się z przedostatnią. Zwycięstwo jest obowiązkiem żółto-biało-niebieskich, żeby utrzymać kontakt z drużynami walczącymi o utrzymanie. A z każdym następnym meczem presja na zawodników Olimpii będzie się zwiększać.
Czy pomoże wymiana trenera? Moim zdaniem nie. Do Adama Borosa można mieć parę zastrzeżeń, ale żółto-biało-niebieskiego DNA nie można mu odmówić. Trener Olimpii miał już półtora sezonu, w którym nie udało się wykonać postawionego zadania: nie utrzymał Olimpii w II lidze w 2014 r. I nie wrócił po roku do II ligi. Z drugiej strony – to jako beniaminek żółto-biało-niebiescy skończyli sezon na 5. miejscu. Patrząc po grze Olimpii w tym sezonie – zespół zrobił progres – w porównaniu do pierwszych meczów z Widzewem czy z Błękitnymi, to ostatnie mecze (może z wyjątkiem tego z Olimpią Grudziądz) wyglądają przyzwoicie. Gdyby jeszcze były bramki, to sytuacja byłaby całkiem znośna.
Trener przed sezonem dostał nową drużynę, w której jedynym klasycznym napastnikiem jest Anton Kolosov. Michał Fidziukiewicz przyszedł w ostatnim dniu okienka transferowego i to, że od razu wskoczył do składu Olimpii najlepiej świadczy o tym jak prezentowała się ofensywa żółto-biało-niebieskich. Obserwowani przez sztab szkoleniowy napastnicy wybrali inne kluby. I to, że przy A8 trenuje Eduardo też o czymś świadczy.
Wymiana trenera w tej chwili to moim zdaniem strata czasu. Nowa „miotła” będzie potrzebowała czasu na poznanie drużyny. Przy czym nie mamy żadnej gwarancji, że pod wodzą nowego Olimpia zacznie punktować. Ważny jest też aspekt finansowy – nowy trener do prowadzenia zespołu w II lidze potrzebuje licencję UEFA Pro i swoje usługi odpowiednio wyceni. Prawdopodobnie drożej niż Adam Boros.
Co nie oznacza, że dotychczasowy trener może być spokojny o posadę. Ale w przypadku, kiedy wzmacniać składu nie ma specjalnie kim, jego zwolnienie byłoby znalezieniem kozła ofiarnego.
Sebastian Malicki