Już to kiedyś pisałem, a dziś powtórzę - frekwencja na hali zaczyna się od zwolnień dzieciaków z lekcji w-f, poprzez lansowanie dyscypliny w mediach (kopana, NBA), poprzez powodzenie reprezentacji, która jest lokomotywą, a klub pociągiem i dopiero teraz można mówić o modzie na sukces i marketingu sportowym. O tym jak ciężko i gdzie powiesić plakat, wejść na halę z konkursem, puszką itd . Zapraszamy do dyskusji i współpracy, a może do zaproszenia chociaż jednej osoby która do dej pory nie była jeszcze na Starcie na mecz z Montexem Lublin i taki marketing bezpośredni zrobi wiecej niż sto książek i dyskusji o marketingu. 1200 osób razy 2 daje prawie pełną halę, moje marzenie i pomoże naszej drużynie. Można też kupić karnet co pomoże Startowi i zapobieganie stania w kolejkach :) i na koniec chwilo trwaj jesteś taka piękna i dziewczyny DZIĘKUJEMY.
Klub powinien małymi kroczkami poprawiać sytuację. W Koszalinie w zeszłym sezonie chodziło 2 tys. dlatego, że mecze były mocno promowane, był sukces sportowy i sama impreza była perfekcyjnie przygotowana i prowadzona. W Gdyni jest też dużo ciekawiej na meczu. My mamy tylko (i aż) nasze dziewczyny. Reszta leży albo dopiero raczkuje. Chodzi o drobiazgi które składają się w całość, dyskusja jest potrzebna, bo od tego się zaczyna. Tyle nawijania było o maskotce i proszę, coś drgneło, tylko dlaczego w sobote Piekarczyk miał wolne? Ja na mecze chodzę z dzieciakami o one przeważnie się nudzą. Poruszenie jest tylko jak tańczą dziewczyny w przerwach. A dodam ze jak była maskotka i rozdawała cukierki to miały zajęcie cały mecz. Więc albo idziemy w kierunku Lubina, Koszalina czy Gdyni, albo kierunek Tczew, Piotrków, Nowy Sącz czyli lata 80-te. ..