W rozegranym w Łodzi barażowym meczu o utrzymanie się w III lidze Olimpia Elbląg przegrała z Mlekovitą Wysokie Mazowieckie 0:3 (0:1). Elblążanie w przyszłym sezonie zagrają w IV lidze.
Mecz barażowy pomiędzy Olimpią a Mlekovitą był dla obu zespołów ostatnią szansą na utrzymanie w III lidze. Swoją szansę lepiej wykorzystali piłkarze z Wysokiego Mazowieckiego, i to oni pozostają w lidze.
Dla Olimpii natomiast zakończyła się dwuletnia przygoda z III ligą. W ciągu dwóch sezonów nasi piłkarze dostarczyli kibicom wiele emocji. Jednak elbląski klub zarówno kadrowo, jak i organizacyjnie nie był odpowiednio przygotowany do walki w gronie trzecioligowców. W sezonie 2002/2003 Olimpia utrzymała się jedynie dzięki temu, że z rozgrywek wycofał się Stomil Olsztyn. W przerwie między sezonami elbląscy działacze nie zrobili praktycznie nic, by taka sytuacja w następnym sezonie nie miała miejsca. Znów kadrowo i finansowo odbiegaliśmy od pozostałych drużyn, praktycznie przez cały czas plasując się w dolnych rejonach tabeli. Brak odpowiedniego przygotowania oraz zaangażowania sprawił, że tym razem szczęście nas opuściło i to właśnie Olimpia w przyszłym sezonie zagra w IV lidze.
Podczas meczu w Łodzi z dwóch przeciętnie grających zespołów zdecydowanie lepszym okazała się Mlekovitą. Olimpia na ten najważniejszy w sezonie pojedynek pojechała w 13-osobowym składzie. Zabrakło kontuzjowanych Dariusza Tyburskiego oraz Marcina Sierechana, a także pauzujących za kartki Piotra Augustynowicza i Karola Szwedy. Nie zagrał także bramkarz Michał Chamera, gdyż elbląscy działacze nie dogadali się w jego sprawie z Arką Gdynia.
Od pierwszego gwizdka sędziego uwidoczniła się przewaga rywali, którzy częściej byli w posiadaniu piłki. W naszych szeregach brakowało zawodnika, który zdołałby wziąć na siebie ciężar rozgrywania akcji. Wyróżniał się jedynie Ireneusz Gajewski (specjalnie na ten mecz przyjechał z Kraśnika), jednak w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. Grający zazwyczaj w pomocy Janusz Niedźwiedź, Piotr Łojek i Dariusz Warecha tym razem z konieczności musieli tworzyć linię obrony, a nasza para napastników: Rafał Lepka i Łukasz Nadolny była praktycznie niewidoczna.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili rywale w 9 min., kiedy to strzał Tomasza Jakuszewskiego minimalnie minął światło bramki. Dwie minuty później znów było gorąco pod naszym polem karnym, jednak uderzenie z rzutu wolnego Sławomira Lewickiego nie znalazło drogi do bramki strzeżonej przez Krzysztofa Hyza. Przewaga Mlekovity została udokumentowana zdobyciem bramki w 25 min., kiedy to po rzucie rożnym Sebastian Świerzbiński uprzedził naszych obrońców i głową skierował piłkę do siatki. Elblążanie odpowiedzieli strzałem z dystansu Gajewskiego, ale piłkę pewnie złapał bramkarz Mlekovity. Od tego momentu jeszcze bardziej uwidoczniła się przewaga rywali, którzy w pierwszej połowie jeszcze co najmniej trzy razy stawali przed szansą podwyższenia prowadzenia. Na naszą bramkę strzelali kolejno Świerzbiński, Jakuszewski i Robert Flery, jednak w tych sytuacjach udanymi interwencjami popisał się Hyz.
Na początku drugiej odsłony wydawać się mogło, że podopieczni Andrzeja Biangi zdołają jeszcze nawiązać równorzędną walkę z rywalami. Niestety po raz kolejny w dogodnych sytuacjach zabrakło zimnej krwi. W 50 min. po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Damiana Guta powstało duże zamieszanie w polu karnym rywali, jednak idealnej sytuacji nie wykorzystał Nadolny, który z 5 metrów strzelił wprost w ręce bramkarza. Trzy minuty później ten sam zawodnik otrzymał podanie od Łojka, jednak podobnie jak w poprzedniej sytuacji z kilku metrów trafił prosto w bramkarza Mlekovity.
Niewykorzystane sytuacje szybko się zemściły. W 59 min. na samotny niemal 40 metrowy rajd zdecydował się Jakuszewski, który minął naszych obrońców i bez większych problemów posłał piłkę do siatki. W tym momencie stało się jasne, że tego meczu elblążanie już nie wygrają. Zwycięstwo Mlekovity przypieczętował na dwie minuty przed końcem Przemysław Papiernik, który z strzałem z 4 metrów nie dał szans elbląskiemu bramkarzowi.
Po zakończeniu meczu piłkarze z Wysokiego Mazowieckiego wraz ze swoim trenerem odtańczyli na środku boiska taniec radości. To oni tego dnia byli zespołem lepszym i tym samym udowodnili, że w pełni zasłużyli na pozostanie w III lidze.
Olimpia Elbląg - Mlekovita Wysokie Mazowieckie 0:3 (0:1)
0:1 - Świerzbiński (25.), 0:2 - Jakuszewski (59.), 0:3 - Papiernik (88.)
Olimpia: Hyz - Łojek, Niedźwiedź, Moneta, Warecha, Dreszler (60. Chuderski), Gut, Wiśniewski, Gajewski, Nadolny, Lepka.
Mlekovita: Ulman - Pracz, Wolański, Chrupała, Flery, Lewicki (80. Kowalewski), Wojnowski, Kapelewski (76. Papiernik), Staniórski, Jakuszewski, Świerzbiński.
Dla Olimpii natomiast zakończyła się dwuletnia przygoda z III ligą. W ciągu dwóch sezonów nasi piłkarze dostarczyli kibicom wiele emocji. Jednak elbląski klub zarówno kadrowo, jak i organizacyjnie nie był odpowiednio przygotowany do walki w gronie trzecioligowców. W sezonie 2002/2003 Olimpia utrzymała się jedynie dzięki temu, że z rozgrywek wycofał się Stomil Olsztyn. W przerwie między sezonami elbląscy działacze nie zrobili praktycznie nic, by taka sytuacja w następnym sezonie nie miała miejsca. Znów kadrowo i finansowo odbiegaliśmy od pozostałych drużyn, praktycznie przez cały czas plasując się w dolnych rejonach tabeli. Brak odpowiedniego przygotowania oraz zaangażowania sprawił, że tym razem szczęście nas opuściło i to właśnie Olimpia w przyszłym sezonie zagra w IV lidze.
Podczas meczu w Łodzi z dwóch przeciętnie grających zespołów zdecydowanie lepszym okazała się Mlekovitą. Olimpia na ten najważniejszy w sezonie pojedynek pojechała w 13-osobowym składzie. Zabrakło kontuzjowanych Dariusza Tyburskiego oraz Marcina Sierechana, a także pauzujących za kartki Piotra Augustynowicza i Karola Szwedy. Nie zagrał także bramkarz Michał Chamera, gdyż elbląscy działacze nie dogadali się w jego sprawie z Arką Gdynia.
Od pierwszego gwizdka sędziego uwidoczniła się przewaga rywali, którzy częściej byli w posiadaniu piłki. W naszych szeregach brakowało zawodnika, który zdołałby wziąć na siebie ciężar rozgrywania akcji. Wyróżniał się jedynie Ireneusz Gajewski (specjalnie na ten mecz przyjechał z Kraśnika), jednak w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. Grający zazwyczaj w pomocy Janusz Niedźwiedź, Piotr Łojek i Dariusz Warecha tym razem z konieczności musieli tworzyć linię obrony, a nasza para napastników: Rafał Lepka i Łukasz Nadolny była praktycznie niewidoczna.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili rywale w 9 min., kiedy to strzał Tomasza Jakuszewskiego minimalnie minął światło bramki. Dwie minuty później znów było gorąco pod naszym polem karnym, jednak uderzenie z rzutu wolnego Sławomira Lewickiego nie znalazło drogi do bramki strzeżonej przez Krzysztofa Hyza. Przewaga Mlekovity została udokumentowana zdobyciem bramki w 25 min., kiedy to po rzucie rożnym Sebastian Świerzbiński uprzedził naszych obrońców i głową skierował piłkę do siatki. Elblążanie odpowiedzieli strzałem z dystansu Gajewskiego, ale piłkę pewnie złapał bramkarz Mlekovity. Od tego momentu jeszcze bardziej uwidoczniła się przewaga rywali, którzy w pierwszej połowie jeszcze co najmniej trzy razy stawali przed szansą podwyższenia prowadzenia. Na naszą bramkę strzelali kolejno Świerzbiński, Jakuszewski i Robert Flery, jednak w tych sytuacjach udanymi interwencjami popisał się Hyz.
Na początku drugiej odsłony wydawać się mogło, że podopieczni Andrzeja Biangi zdołają jeszcze nawiązać równorzędną walkę z rywalami. Niestety po raz kolejny w dogodnych sytuacjach zabrakło zimnej krwi. W 50 min. po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Damiana Guta powstało duże zamieszanie w polu karnym rywali, jednak idealnej sytuacji nie wykorzystał Nadolny, który z 5 metrów strzelił wprost w ręce bramkarza. Trzy minuty później ten sam zawodnik otrzymał podanie od Łojka, jednak podobnie jak w poprzedniej sytuacji z kilku metrów trafił prosto w bramkarza Mlekovity.
Niewykorzystane sytuacje szybko się zemściły. W 59 min. na samotny niemal 40 metrowy rajd zdecydował się Jakuszewski, który minął naszych obrońców i bez większych problemów posłał piłkę do siatki. W tym momencie stało się jasne, że tego meczu elblążanie już nie wygrają. Zwycięstwo Mlekovity przypieczętował na dwie minuty przed końcem Przemysław Papiernik, który z strzałem z 4 metrów nie dał szans elbląskiemu bramkarzowi.
Po zakończeniu meczu piłkarze z Wysokiego Mazowieckiego wraz ze swoim trenerem odtańczyli na środku boiska taniec radości. To oni tego dnia byli zespołem lepszym i tym samym udowodnili, że w pełni zasłużyli na pozostanie w III lidze.
Olimpia Elbląg - Mlekovita Wysokie Mazowieckie 0:3 (0:1)
0:1 - Świerzbiński (25.), 0:2 - Jakuszewski (59.), 0:3 - Papiernik (88.)
Olimpia: Hyz - Łojek, Niedźwiedź, Moneta, Warecha, Dreszler (60. Chuderski), Gut, Wiśniewski, Gajewski, Nadolny, Lepka.
Mlekovita: Ulman - Pracz, Wolański, Chrupała, Flery, Lewicki (80. Kowalewski), Wojnowski, Kapelewski (76. Papiernik), Staniórski, Jakuszewski, Świerzbiński.
MP