Sytuacja tyleż niezrozumiała co kuriozalna. W innym mieście dyrektor instytucji, która wywalczyła 10 mln na ratowanie zabytku byłby noszony na rękach i pokazywany jako wzór. U nas - odwrotnie; dostanie naganę i wysyłany jest czytelny sygnał demotywujący dla innych. Moim zdaniem pieniądze na wkład własny POWINNY się znaleźć (chodzi o niecałe 2 mln zł). Budynek gimnazjum to historia europejskiej humanistyki (Komensky, Mylius), jak się zawali to będzie wstyd na cała Polskę.