Argumentację typu: " Ale zakładając, że dożyłby czasów wojny to zapewne byłby odznaczany i przyjmowany przez Hitlera. " by ck, lub " Gdy nazwiemy ulicę jego imieniem, to może kolejną nazwać " Osadników niemieckich" (bo przecież budowali porządne domy, w których do dziś się mieszka), albo wręcz " Żołnierzy niemieckich" (bo dzięki nim mamy dziś tory kolejowe i ulice, którymi przewożono w czasie wojny bomby, broń i inne materiały zabijające)' by absurdalny pomysł, można śmiało zamieścić w dziale " BAREIZMY" . Inspiracją dla Państwa była zapewne nieśmiertelna komedia " Miś" i dialogi z początku filmu z cyklu " a gdyby tu była wasza matka" (matka, jak wszyscy widzowie wiedzą, siedziała z tyłu" . Gratulacje dla PRL z okazji wdrukowania mechanizmów idiotycznego myślenia sprzężonego z nieaktualnymi już dziś (Bogu dzięki) słowami bogoojczyźnianej Roty w głowy bezmyślnych elblążan. Byłoby może śmieszne, ale jednak trochę smutne.
Jeszcze jedna rzecz: kiepsko rozumiany romantyzm, PRL + KrK nauczył Polaków myślenia " narodowościowego" . " Słoń a sprawa polska" jest anegdotyczny, ale też dobrze oddaje charakter wypowiedzi niektórych osób, które domagają się odpowiedzi na pytanie, co ten Schichau zrobił dla NARODU POLSKIEGO, żeby go upamiętniać ulicą/szkołą. Otóż, patriotyzm zaczyna się od szczebla lokalnego. Promujmy ludzi nietuzinkowych, którzy pochodzą z Elbląga, lub są z nim związani jako patrioci LOKALNI. Patrząc na to, co zrobili dla MIASTA, REGIONU, w którym teraz żyjemy my. Przecież cały Elbląg zyskał na Schichale. Również po II wojnie spuścizna schichauowska sprawiła, że E-g był sporym ośrodkiem przemysłowym. Nie cały NARÓD mieszka w Elblągu, żeby patron szkoły czy ulicy miał mieć NARODOWE znaczenie.