Jesteśmy większością populacji, a z jakiegoś powodu (nie śmiem wymieniać straszliwego słowa "gender", bo część komentujących niechybnie by zeszła na ciśnienie) ciągle niewidoczne lub deprecjonowane. Dzięki za fajny, rzeczowy tekst, zamiast zwyczajowego ósmomarcowego rajstopowo-goździkowego "kwiatka dla Ewy" ;)
Statystycznie naukowców-kobiet jest mniej, to i patronek ulic odpowiednio mniej. Jestem kobietą i nie muszę zaklinać rzeczywistości, żeby poczuć się lepiej.