Czy prezydent Elbląga Henryk Słonina miał prawo w 2003 roku ustanowić hipotekę na działce przy ul. Mazurskiej, na której budowano wówczas Zakłady Mięsne „Elmeat”? Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta trafiło wczoraj do prokuratury. Jeżeli sprawa trafi do sądu, a ten uzna prezydenta winnym do jesieni 2010 r., czekają nas przedterminowe wybory. Może być jednak i tak, że prokuratura nie dopatrzy się znamion przestępstwa w postępowaniu prezydenta.
Sprawa wyszła z biura Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”. Zawiadomienie do prokuratury - na wniosek „Solidarności” - złożyła posłanka PiS z Olsztyna Iwona Arent. Stanowisko przewodniczącego Zarządu Regionu „Solidarności” Mirosława Kozłowskiego przedstawiliśmy w tekście Czy prezydent Elbląga popełnił przestępstwo? , natomiast stanowisko prezydenta Elbląga Henryka Słoniny - w tekście Nieszczęsne mięsne .
Jednym z zarzutów wobec prezydenta Słoniny jest działanie na szkodę miasta i skarbu państwa. Nie zgadza się z tym radca prawny Urzędu Miasta Adam Bąk.
- Należy podkreślić w tym całym zamieszaniu jedną rzecz, mianowicie miasto jak i pan prezydent bardzo dokładnie dbało o interesy skarbu państwa i ten zarzut, zarówno z ust pani posłanki, jak i niektórych działaczy związkowych, jest całkowicie bezzasadny - mówi Adam Bąk. - Działania na szkodę skarbu państwa nie są potwierdzone żadnym dokumentem, a wręcz przeciwnie - w protokole NIK znajduje się jednoznaczne stwierdzenie na temat dbałości prezydenta o interesy miasta i skarbu państwa. Nie wiadomo, skąd te stwierdzenia w wypowiedziach innych osób. I jeszcze jedna rzecz warta podkreślenia - prezydent, podejmując pewne ryzyko gospodarcze, działał szczególnie w interesie miasta, ale też w interesie Zakładów Mięsnych. Tak czy inaczej doszłoby do likwidacji zakładów przy ul. Żeromskiego. Wiedzą państwo, że było tam kilka awarii instalacji amoniaku, które stwarzały zagrożenie dla okolicznych mieszkańców i nie tylko. Nie będę wspominał o zapachach stamtąd dobiegających. Gdyby nie działania prezydenta, mogło dojść i do takiej sytuacji, że Zakłady Mięsne przy ul. Żeromskiego zostałyby sprzedane przez prywatnych właścicieli, a pieniądze przeznaczyliby oni nie na nowe zakłady, tylko na prywatne cele. I pracownicy i tak straciliby pracę.
Głównym zarzutem Mirosława Kozłowskiego jest jednak fragment ustaleń Najwyższej Izby Kontroli: „W dniu 29 września 2003 r. dokonano ustanowienia hipoteki zwykłej na kwotę 3,39 mln zł oraz hipoteki kaucyjnej do kwoty 1 mln zł, (…) nie zwracając się o zgodę Rady Miejskiej.”
- Tego dnia podpisałem ten wyrok na siebie, o którym przeczytałem we wtorkowej prasie - odnośnie poręczenia hipotecznego do wartości gruntu [działki przy Mazurskiej - red.], a było to 100-120 tys. zł, tak wyceniany był grunt - wyjaśnia prezydent Henryk Słonina. - Oparłem się na upoważnieniu Rady Miasta, że prezydent i Zarząd Miasta może, bez uchwały Rady, podejmować decyzje sprzedaży i zakupu do wartości 500 tys. zł. Wcześniej Zarząd Miasta upoważniał mnie i wiceprezydenta Marka Gliszczyńskiego do tego, że możemy podpisać hipotekę do wartości gruntu. Podpisałem hipotekę zgodnie z prawem; zgodnie z uchwałą Zarządu Miasta i uchwałą Rady Miejskiej, upoważniającymi mnie do tego. Dlatego, że ówcześni właściciele Zakładów Mięsnych włożyli w inwestycję przy Mazurskiej kilkanaście milionów zł, lecz trudno im było wziąć kredyt pod zastaw tych zakładów, jeżeli mieli tylko umowę dzierżawy działki. Hipoteka na działkę była kolejną pomocą miasta dla tej firmy, aby mogła wziąć kredyt i dokończyć tę inwestycję.
- To jest pewna zbitka myślowa - mówi o argumentacji związkowców Janusz Augustynowicz, naczelnik Wydziału Mienia Komunalnego i Spraw Mieszkaniowych UM. - Każdy myślący człowiek wie, że żaden bank nie da kredytu w wysokości 3,4 miliona zł, jeżeli jego zabezpieczeniem jest działka warta 100 tys. zł. Przecież to śmieszne. Ta działka mogła zabezpieczać kredyt tylko dlatego, że przedsiębiorca, który chciał ten kredyt uzyskać, na tej działce położył nakłady, które w owym czasie warte były 12 milionów zł. Ale to nie były nakłady miasta, miasto tego nie zabezpieczało. Miasto tylko umożliwiło temu przedsiębiorcy położenie tych dużych nakładów w zastaw bankowi, żeby uzyskać kredyt i skończyć budowę. Bo inaczej co by było? Budowa, która była zaawansowana w 80 procentach, stanęłaby. A tak przedsiębiorca dostał zasilenie finansowe i po pięciu miesiącach fabryka ruszyła.
- My uważamy, że w tamtym czasie prezydent miał uprawnienia do działania indywidualnie do kwoty 500 tys. zł wartości nieruchomości i dlatego taką hipotekę mógł ustanowić - dodaje Adam Bąk. - Czy prokuratura stanie na innym stanowisku, to się przekonamy, dziś trudno powiedzieć, jakie będzie stanowisko prokuratury. Jest określone stanowisko posłanki, nasze jest inne. My uważamy, że nie potrzebowaliśmy tej uchwały, pani posłanka - że była ona konieczna.
Jednym z zarzutów wobec prezydenta Słoniny jest działanie na szkodę miasta i skarbu państwa. Nie zgadza się z tym radca prawny Urzędu Miasta Adam Bąk.
- Należy podkreślić w tym całym zamieszaniu jedną rzecz, mianowicie miasto jak i pan prezydent bardzo dokładnie dbało o interesy skarbu państwa i ten zarzut, zarówno z ust pani posłanki, jak i niektórych działaczy związkowych, jest całkowicie bezzasadny - mówi Adam Bąk. - Działania na szkodę skarbu państwa nie są potwierdzone żadnym dokumentem, a wręcz przeciwnie - w protokole NIK znajduje się jednoznaczne stwierdzenie na temat dbałości prezydenta o interesy miasta i skarbu państwa. Nie wiadomo, skąd te stwierdzenia w wypowiedziach innych osób. I jeszcze jedna rzecz warta podkreślenia - prezydent, podejmując pewne ryzyko gospodarcze, działał szczególnie w interesie miasta, ale też w interesie Zakładów Mięsnych. Tak czy inaczej doszłoby do likwidacji zakładów przy ul. Żeromskiego. Wiedzą państwo, że było tam kilka awarii instalacji amoniaku, które stwarzały zagrożenie dla okolicznych mieszkańców i nie tylko. Nie będę wspominał o zapachach stamtąd dobiegających. Gdyby nie działania prezydenta, mogło dojść i do takiej sytuacji, że Zakłady Mięsne przy ul. Żeromskiego zostałyby sprzedane przez prywatnych właścicieli, a pieniądze przeznaczyliby oni nie na nowe zakłady, tylko na prywatne cele. I pracownicy i tak straciliby pracę.
Głównym zarzutem Mirosława Kozłowskiego jest jednak fragment ustaleń Najwyższej Izby Kontroli: „W dniu 29 września 2003 r. dokonano ustanowienia hipoteki zwykłej na kwotę 3,39 mln zł oraz hipoteki kaucyjnej do kwoty 1 mln zł, (…) nie zwracając się o zgodę Rady Miejskiej.”
- Tego dnia podpisałem ten wyrok na siebie, o którym przeczytałem we wtorkowej prasie - odnośnie poręczenia hipotecznego do wartości gruntu [działki przy Mazurskiej - red.], a było to 100-120 tys. zł, tak wyceniany był grunt - wyjaśnia prezydent Henryk Słonina. - Oparłem się na upoważnieniu Rady Miasta, że prezydent i Zarząd Miasta może, bez uchwały Rady, podejmować decyzje sprzedaży i zakupu do wartości 500 tys. zł. Wcześniej Zarząd Miasta upoważniał mnie i wiceprezydenta Marka Gliszczyńskiego do tego, że możemy podpisać hipotekę do wartości gruntu. Podpisałem hipotekę zgodnie z prawem; zgodnie z uchwałą Zarządu Miasta i uchwałą Rady Miejskiej, upoważniającymi mnie do tego. Dlatego, że ówcześni właściciele Zakładów Mięsnych włożyli w inwestycję przy Mazurskiej kilkanaście milionów zł, lecz trudno im było wziąć kredyt pod zastaw tych zakładów, jeżeli mieli tylko umowę dzierżawy działki. Hipoteka na działkę była kolejną pomocą miasta dla tej firmy, aby mogła wziąć kredyt i dokończyć tę inwestycję.
- To jest pewna zbitka myślowa - mówi o argumentacji związkowców Janusz Augustynowicz, naczelnik Wydziału Mienia Komunalnego i Spraw Mieszkaniowych UM. - Każdy myślący człowiek wie, że żaden bank nie da kredytu w wysokości 3,4 miliona zł, jeżeli jego zabezpieczeniem jest działka warta 100 tys. zł. Przecież to śmieszne. Ta działka mogła zabezpieczać kredyt tylko dlatego, że przedsiębiorca, który chciał ten kredyt uzyskać, na tej działce położył nakłady, które w owym czasie warte były 12 milionów zł. Ale to nie były nakłady miasta, miasto tego nie zabezpieczało. Miasto tylko umożliwiło temu przedsiębiorcy położenie tych dużych nakładów w zastaw bankowi, żeby uzyskać kredyt i skończyć budowę. Bo inaczej co by było? Budowa, która była zaawansowana w 80 procentach, stanęłaby. A tak przedsiębiorca dostał zasilenie finansowe i po pięciu miesiącach fabryka ruszyła.
- My uważamy, że w tamtym czasie prezydent miał uprawnienia do działania indywidualnie do kwoty 500 tys. zł wartości nieruchomości i dlatego taką hipotekę mógł ustanowić - dodaje Adam Bąk. - Czy prokuratura stanie na innym stanowisku, to się przekonamy, dziś trudno powiedzieć, jakie będzie stanowisko prokuratury. Jest określone stanowisko posłanki, nasze jest inne. My uważamy, że nie potrzebowaliśmy tej uchwały, pani posłanka - że była ona konieczna.
Piotr Derlukiewicz